Słynny wyprawowy jelcz, który z Polski wielokrotnie wyruszał w Himalaje i Karakorum m.in. na wyprawę na Lhotse`74, BroadPeak`75, Gasherbrum`75, Annapurna South`79, Mt.Everest`80, Himalchuli`85 oraz wiele innych szczytów świata, znów jest w dalekiej drodze.
W 2020 roku minęło 40 lat od przełomowej wyprawy w erze światowego himalaizmu. 17 lutego 1980 roku Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki zdobyli najwyższy szczyt Mount Everest. Dokonali tego jako pierwsi ludzie zimą. By uczcić to wydarzenie, Maciej Pietrowicz, Krzysztof Czaplicki i Arkadiusz Peryga też udali się jelczem w Himalaje. Tak jak to bywało w przeszłości.
- Oddamy tym samym hołd naszym rodakom, równo 40 lat po zdobyciu przez nich najwyższego szczytu świata zimą, pierwszy raz w historii - mówili dwa lata temu Pietrowicz, bo wyprawa miała się pierwotnie odbyć w 2020. - Nasz jelcz stał się zatem częścią uroczystych obchodów tego jubileuszu, a jeden ze zdobywców tej góry - Krzysztof Wielicki - ambasadorem projektu. Naszym pierwszym celem było odszukanie i zakup historycznej ciężarówki. Trwało to wiele miesięcy. Dzięki ogromie poświęconej pracy własnymi zasobami reaktywowano "do życia" ten wyprawowy pojazd. Ciężarówka zyskała także miano jeżdżącego pomnika złotej ery polskiego himalaizmu.
Pandemia pokrzyżowała jednak plany i wyjazd trzeba było przełożyć. Był więc dodatkowy czas na jeszcze lepsze przygotowanie pojazdu i zebranie brakujących środków finansowych. Planowali ruszyć w sierpniu i tak właśnie się stało.
Dziennik wyprawowy możecie czytać na stronie JelczemwHimalaje.pl
Więcej w papierowym wydaniu "GP-WO".
Napisz komentarz
Komentarze