- Za nic nie będę pani Kwaśniewskiej przepraszał i podtrzymuje wszystko, co powiedziałem na jej temat - mówi Albert Zieliński i czeka na pierwszą rozprawę. - Ja tej pani nie odpuszczę. Uważam, że cynizm polega na tym, że ona się kreuje na ofiarę, czerpiąc pełnymi garściami z mienia publicznego.
- Będę bronić swojego dobrego imienia i swojej rodziny, spotkamy się w sądzie - zapowiada urzędniczka.
Małgorzata Kwaśniewska pracuje w wydziale gospodarki komunalnej, mieszkaniowej i ochrony środowiska, jest administratorem zasobów komunalnych. Brat urzędniczki otrzymał przydział w ramach Mieszkania Plus, a jej mąż ma firmę projektową, która wykonuje zlecenia m.in. dla miasta. Radny Albert Zieliński wiele razy publicznie wyrażał się na ten temat. Urzędniczka broniła się mówiąc, że nigdy nie złamała prawa, a to, co robi Zieliński, to atak na nią i jej rodzinę. - Jestem wolna od wszystkich stawianych mi przez radnego zarzutów. Tu nie ma żadnych "machlojek", "załatwiania" - dlatego reaguję - mówiła w artykule publikowanym pod koniec maja. - Jestem zwykłym urzędnikiem. Mieszkamy w małym mieście, gdzie każdy mniej lub bardziej z każdym się zna. To nie może powodować, że moja rodzina ma nie funkcjonować w Oławie i ma być wykluczona. A to, co robi radny, to jest zwykłe oczernianie, kłamstwa i manipulacje.
Oficjalnie postanowiła zareagować, kiedy radny na sesji w marcu wymienił jej nazwisko w związku ze sprawą przydziału Mieszkań Plus. Mówił wtedy o urzędnikach i ich bliskich, którzy otrzymali lokale. Wymienił cztery nazwiska, m.in. jej. Kwaśniewska zażądała przeprosin, ale radny tego nie zrobił. I... nie zrobi. Mówi, że był zdumiony, kiedy otrzymał pismo od prawniczki reprezentującej urzędniczkę. Dlaczego? - Tam nie było żadnych konkretnych precyzyjnych zastrzeżeń - mówi. - Były za to pomyłki dotyczące terminów. Pani Kwaśniewska pomyliła sesję, nie było mnie na tej, którą wskazała w piśmie. W kwietniu byłem za granicą.
Radny dodaje, że zaskoczyło go, że pismo nie było awizowane. Twierdzi, że po prostu znalazł kopertę w skrzynce. Nie podpisywał potwierdzenia odbioru. - Do pisma było dołączone pełnomocnictwo dla prawniczki, ale nie jest napisane przeciwko komu jest to pełnomocnictwo - mówi. - Wydaje się, że w tej formie jest nieważne.
Urzędniczka to samo pismo opublikowała też wcześniej na Facebooku. Zieliński zwrócił uwagę na istotny szczegół. Małgorzata Kwaśniewska zapomniała zamazać prywatny adres radnego. Usunęła go po jakimś czasie. Zieliński od razu to wychwycił. - To jest naruszenie - mówi. - Mój prywatny adres był widoczny dłuższy czas, pani Kwaśniewska oznajmiła go na Facebooku... Przecież nawet jak są publikowane oświadczenia majątkowe radnych, to te dane wrażliwe są zamazywane, a tutaj pani podała to w mediach społecznościowych.
Na temat samego pisma Zieliński wypowiada się bez ogródek. - Wszystko to jest kuriozalne - mówi. - Ja traktuję to tak - pani Kwaśniewska chyba pomyliła odwagę z głupotą. Bo te zarzuty, nawet nie zarzuty, a bardziej oczekiwania, które sformułowała, są niedorzeczne. Tam są stwierdzenia, że mam usunąć posty z profilu TuOlawa.pl, a przecież ja nie mogę usuwać postów gazety. To są nieprecyzyjne sformułowania, z których należy snuć domysły, o co tej pani chodziło.
Radny podkreśla, że nie będzie przepraszał. Podtrzymuje wszystko, co powiedział na temat urzędniczki. Wyjaśnia, że na sesji RM, którą przywołuje Kwaśniewska, dwukrotnie padło pytanie do burmistrza. - Pytałem, jak on skomentuje fakt, że kilkoro urzędników bądź ich najbliższe rodziny otrzymało Mieszkanie Plus - mówi. - Unikał odpowiedzi, więc zapytałem ponownie. Kręcił tylko głową, że nic nie wie i potem - ale nie do mikrofonu - powtarzał "nazwiska", "nazwiska", więc ja później zabrałem głos i powiedziałem, że to a propos tego Mieszkania Plus i podałem cztery nazwiska osób, które faktycznie na tej liście są. I to nie są tajne dane, bo przecież wystarczy napisać wniosek o udostępnienie informacji publicznej, aby je otrzymać.
Zieliński zaznacza, że zarówno na konferencji prasowej w styczniu, jak i na sesji RM w marcu pytania o Mieszkania Plus kierował do burmistrza, a nie do Małgorzaty Kwaśniewskiej. Mówi też, że nie użył sformułowania "machlojki z mieszkaniami". - To powiedział jeden z uczestników naszej konferencji prasowej - wyjaśnia. - Nie użyłem wobec pani Kwaśniewskiej takiego stwierdzenia, również na sesji. Zadawałem tylko pytania burmistrzowi, ale unikał odpowiedzi. Natomiast później przyszło pismo od pani Kwaśniewskiej... To, co się dzieje, jest nieprawdopodobne... ARTYKUŁ W CAŁOSCI dostępny jest w e-wydaniu gazety - ODNOSNIK PONIŻEJ







Napisz komentarz
Komentarze