- Dziękuje tym, którzy na mnie głosowali i rozumiem tych, którzy się wstrzymali - powiedział po ogłoszeniu wyniku nowy starosta Mirosław Kulesza. - Zmiana starosty w trakcie kadencji to niespotykana sytuacja i historyczna chwila. Dziękuje za zaufanie, które powierzyło mi tak liczne grono. Nie powiem, że nie mam obaw, czy sobie poradzę, bo to dla mnie nowa sytuacja, chociaż w samorządzie działam od 1990 roku (jako radny, przewodniczący rady, wójt - red.), w sumie 6 kadencji i teraz ta zaszczytna funkcja, która spadła na mnie dość gwałtownie. Chciałbym być starostą wszystkich radnych i postaram się to udowodnić. Zawsze miałem inne metody działania. Konsultowałem się również ze stroną przeciwną opozycją, konkurentami, bo nie o to walczyliśmy, żeby wszyscy mówili jednym głosem, ale by każdy mógł się swobodnie wypowiadać. Pamiętam, jak w pierwszej kadencji mówiłem radnym "gdy macie krytyczny głos, to mówcie, niezależnie od tego, czy jesteście za mną, czy przeciw, bo ludzie, którzy wypełniają obowiązki zarządcze wcześniej czy później popełniają błędy". Dlatego jeżeli będziemy robili coś złego, to musimy to sobie powiedzieć. Nie można dopuścić do sytuacji, że problem narasta. To nie przypadek, że dzisiaj kolega Zdzisław został odwołany. Szkoda, że go tu nie ma, bo chciałbym mu podziękować za wiele dobrych rzeczy. Przez wiele lat naprawdę dobrze współpracowaliśmy. Były różne opcje z PO, ze Wspólnotą Samorządową i przez wiele lat Zdzisław Brezdeń dobrze pracował, ale w pewnym momencie chyba... Jak widać system dwukadencyjny powinien funkcjonować. Gdy człowiek zaczyna myśleć, że jest nieomylny, zaczyna się dramat w zarządzaniu.
Co na to Zdzisław Brezdeń?
Tego nie wiemy, bo na razie nie chce komentować całej sytuacji, za wcześnie. Natomiast na sesji, przed głosowaniem, występując w swojej obronie starosta przyznał, że zastanawiał się nad tym, co powiedzieć, ale uznał, że przy tego typu sprawach argumenty są często mało ważne, bo każdy i tak ma swoją opinię na dany temat. Ci, którzy jednak chcą znać jego odpowiedź na stawiane zarzuty, mogą je przeczytać w gazecie albo na stronie starostwa powiatowego. Co do samego wniosku stwierdził, że jest on "napisanym na kolanie na chwilę przed rozpoczęciem obrad". Na tyle ogólny, że zawsze można powiedzieć, że odpowiedzi na niego są niewystarczające i miałkie. - Nie będę więc się do tego odnosił - powiedział. - Dla mnie, osoby, która od lat pracuje tu jako starosta, wybierany przez kolejne kadencje, to działanie w obecnej sytuacji naszego kraju jest działaniem typowo politycznym i mówię to bez owijania w bawełnę. Jeżeli państwo uważali, że zarząd powiatu źle funkcjonuje przez całą tę kadencję, tak przynajmniej uważa radny Hołyński, a eufemizm, którego używa "Brezden-Frischmann", dokładnie o tym świadczy, to trzeba było próbować dokonać zmian wcześniej. Teraz, kiedy w kraju jest gorąca sytuacja polityczna, gdy prezydent ogłosił datę wyborów parlamentarnych, państwo wychodzicie z wnioskiem o odwołanie starosty. Ja to oceniam jako wpisywanie się w klarowne działania Platformy Obywatelskiej, która próbuje w różnych samorządach pokazać, że samorządy, w których rządzi PiS, sobie nie radzą. Ten wniosek jest tego efektem, To, że wsparła go "Wspólnota Samorządowa", związana kiedyś z PSL, to też jest jednoznaczne działanie w tej materii. Gdyby nie to napięcie, związane z nadchodzącymi wyborami, moglibyśmy normalnie funkcjonować. Zwracając uwagę na ogrom zadań, które realizuje samorząd powiatowy, możliwości, które się przed nim pojawiają, i które mamy, wydaje mi się, że robimy wszystko na ile to możliwe, żeby pozyskać dla naszego powiatu jak najwięcej. Nie możecie zarzucić nam, że siedzimy w miękkich fotelach i nic nie robimy, a przez nasze błędy, zaniechania i lenistwo powiat oławski traci możliwości stwarzanie przez rząd PiS. Tak nie jest. Do końca kadencji zostało kilka miesięcy. Oczywiście, jeżeli uznacie, że ten zarząd, starosta popełnia tak poważne błędy, że należy go wymienić, podejmijcie taką decyzję, ale ja chciałbym apelować o roztropność i odpowiedzialność, szczególnie do mojej prawej strony (wskazał radnych PiS i BBS), żebyśmy się nie dali zmanipulować pewnymi sugestiami...
Głos w sprawie zabrał też radny Roman Kaczor z PO, który kategorycznie sprzeciwił się sugestiom starosty, że wniosek o jego odwołanie jest decyzją polityczną.
- Wniosek, w którym przedstawiliśmy tylko śladowe nieprawidłowości pana działań, podejmowanych nie przez ostatnie miesiące, a lata, jest wnioskiem typowo merytorycznym - zakomunikował radny. - Ile razy mówiliśmy o tym, jakie są nieprawidłowości i co dzieje się w starostwie? Są taśmy, można odsłuchać. Ale wam jednym uchem to wchodziło, a drugim wychodziło. My pracujemy na rzecz mieszkańców naszego powiatu, nie robimy polityki. Zwracamy uwagę na nieprawidłowości, a pan jako starosta decyduje, co z tym zrobić, no chyba że były na pana inne naciski. Skumulowanie tych nieprawidłowości spowodowało, że grupa radnych złożyła wniosek o pana odwołanie, więc proszę nie mówić, że to decyzja polityczna. To decyzja typowo merytoryczna. Nie dał pan rady jako starosta dopilnować wszystkich spraw. Już nie wspomnę o ukrywaniu przed radnymi tego, co dzieje się w szpitalu. Mieszkańcy wybrali nas radnych byśmy pilnowali, by nie było nieprawidłowości i to robimy...
*
Napisz komentarz
Komentarze