- Nie byłem świadkiem, byłem uczestnikiem "Solidarności", od kiedy tylko rozpocząłem pracę w Elektromontażu Wrocław - mówił wczoraj starosta Mirosław Kulesza pod Pomnikiem Męczenników. - Od razu pierwszego dnia wstąpiłem do "Solidarności". Wcześniej miałem związki z KOR, ale to dłuższa historia (...) Składam dzisiaj hołd ludziom z tej 10-milionowej "Solidarności", która się podzieliła, bo zawierała w sobie wiele nurtów. To nie była jednorodna siła, to były wszystkie siły przeciwne socjalizmowi i komunizmowi w takim wydaniu, jaki był wtedy, a który napłynął do nas ze wschodu. Stamtąd nigdy nic dobrego nie wpłynęło do Polski. Składam hołd ludziom nie tylko "Solidarności", bo to się zaczęło już w 1956 roku w Poznaniu, potem był Grudzień 1970, Ursus 1976... Nasz naród nigdy nie pogodził się z systemem dominacji sowieckiej. I - co ważne - dopiero "Solidarność" poprzez swoją walkę, poprzez szczęśliwy zbieg okoliczności, poprzez działalność Papieża, co musimy podkreślić - to wszystko dało asumpt do szerszego działania, które doprowadziło do ostatecznego zwycięstwa. To, że ten ruch się podzielił, że dzisiaj mamy wiele partii politycznych... To było widać od razu, ale dzisiaj, owszem, możemy się kłócić, bo polski naród jest swarliwy od Mieszka I, od razu te tendencje były, a mówię to jako pasjonat historii, ale dziś możemy się kłócić kartami wyborczymi, wyborami, nie musimy iść na marsze protestacyjne jak w 1982 roku szedłem przez ulice Wrocławia, a ZOMO nas rozganiało. W tym dniu w Lubinie zginęło moich 3 kolegów z Elektromontażu Wrocław. Delegacja po cichu pojechała na pogrzeb, bo inaczej byłaby aresztowana... Dzisiaj cieszmy się, że nawet gdy my się kłócimy, różnimy, to jednak... Jestem członkiem Prawa i Sprawiedliwości, o czym wszyscy wiedzą, ale nawet jak się kłócimy z naszymi konkurentami, bo ja nie mówię z wrogami, po prostu ze sobą konkurujemy, a naród 15 października zadecyduje, kto ma rację. My uważamy, że to my mamy rację, jestem o tym święcie przekonany, ale to naród będzie decydował i nie można się obrażać na wyniki wyborów. One są po prostu takie, jak czuje społeczeństwo. Jest tutaj dzisiaj nas naprawdę niewielu, nie ma młodzieży. Młodzież o "Solidarności" mówi już prawie tak jak o potopie szwedzkim, bo w rodzinach nie przekazywało się pewnych rzeczy. Wiem o tym i znam to z wielu spotkań rodzinnych, gdzie brak było tego przekazu... A nawet w czasach komuny rodzice przekazywali to dzieciom, aczkolwiek się bali. Pamiętam jak dziadek radia Wolna Europa słuchał, a wokół się chodziło i pilnowało, czy ktoś nie podsłuchuje, czy SB nie podchodzi pod dom. A dzisiaj, dziękując "Solidarności", że możemy się kłócić, ale spokojnie, na łamach gazet, wiedzmy, że to jest właśnie zwycięstwo "Solidarności". Dziękuję państwu za obecność tu, bo jeszcze pamiętamy, chcemy się spotkać, ale trzeba do tego nakłaniać młodzież, trzeba szerzej propagować to, że dzisiaj możemy być suwerennym i niepodległym państwem. Oczywiście nasza suwerenność też czasami jest hamowana... Jako suwerenne państwo dziś też musimy się zmagać z pewnymi wpływami, które nie są dla nas korzystne. Ale musimy trwać przy tym, aby tej suwerenności bronić do końca, bez względu na wszystko...







Napisz komentarz
Komentarze