Przy głównej drodze siedzą we czworo. Na stoliku lemoniada, kubeczki, babeczki i słoiczek na pieniądze. W nim banknot 20-złotowy i trochę drobnych. Widać, że biznes się kręci.
- Wcześniej siedzieliśmy tam dalej, "na blokach", ale ruch był mały, więc w tym roku jesteśmy bliżej drogi - mówi Ola.
Obok niej siedzą Michał, Olesia i Maksym. Wszyscy mieszkają przy jednej ulicy i od pierwszego dnia wakacji razem zabrali się za wakacyjny biznes. Dziś sprzedają lemoniadę i babeczki, ale w cenniku są także sałatka owocowa, naklejki, kolorowanki, a nawet "branzoletki".
- Żeby nie było nudno - mówią z uśmiechem. - No i zbieramy na wakacje, ale dokładnie to nie wiemy na co.
W każdym razie deklarują, że zyskiem dzielą po równo. Na klientów nie narzekają. Zapowiadają, że codziennie do godziny 18.00 będzie można ich spotkać przy głównej drodze w Bystrzycy.
Lemoniadę zrobiły Ola z Olesią. Maksym z mamą upiekli babeczki, a Michał zajmuje się logistyką.
- To jest też nasz skarbnik - dorzuca Ola.
Cała czwórka zapewnia, że rodzice wiedzą o wakacyjnym biznesie i mają na to ich pełną zgodę.
Kilkadziesiąt metrów dalej, przy tej samej bystrzyckiej ulicy, spotykamy Sebastiana (na fot. niżej), który sprzedaje lemoniadę z Maksymilianem, kolegą, który do babci na lato przyjechał z Warszawy. W ofercie mają też lizaki.
- Zbieramy na wakacje - mówi Sebastian. - Na pewno będziemy w środę, bo ma być straszny upał. Ludzie się zatrzymują, uśmiechają, już dzisiaj ze cztery osoby się zatrzymały i kupowały lemoniadę. A zrobiliśmy ją z moją mamą. Rok temu też sprzedawałem lemoniadę, tyle że bardziej w środku osiedla, ale tam było mniej ludzi, nikt nie jeździł, ruch był słaby. W tym roku wyszliśmy na główną i od razu jest lepiej.
Gdyby tak się dobrze rozejrzeć, to nie koniec dziecięcej oferty handlowej tylko w tej jednej wsi. SUPER! Brawa za pomysł, aktywności i oderwanie od ekranu!








Napisz komentarz
Komentarze