W 2021 roku zabytkowy sfinks z pałacu w Jakubowicach znów był bez głowy. Tomasz Oleksyn, zastępca wójta, wyjaśniał wtedy, że tym razem nie było dewastacji - to pracownicy gminy zabezpieczyli głowę sfinksa do momentu "bardziej sprzyjających warunków do zamontowania". O szczegóły dopytaliśmy ówczesnego wójta Henryka Kuriatę. Tłumaczył, że podjęto decyzję, aby uchronić fragment rzeźby przed warunkami atmosferycznymi i ewentualną kolejną dewastacją: - Głowa już była uszkodzona i wystarczy, że jeszcze raz ją ktoś strąci, spadnie na kamień i pęknie na pół. Nie ma sensu, żeby ją w tej chwili na siłę stawiać. Głowa leży i czeka na lepsze czasy...
Najwyraźniej lepsze czasy nastały. Za sprawą niedawnej wystawy w jakubowickim pałacu i dzięki Andrzejowi Ilnickiemu, dla którego niewyobrażalnym było, że gości może witać sfinks bez głowy. Przed otwarciem wystawy "Kolory, Tkaniny, Archeologia" w minioną niedzielę były dyrektor jakubowickiej szkoły uznał, że głowę trzeba ponownie zamontować. Szukając kamieniarza, który mógłby to zrobić, trafił do pobliskiego Bolechowa, tam do pana Irka Bartoszka, który - gdy się dowiedział, co trzeba zrobić - z sentymentu do byłej szkoły i byłego dyrektora zamontował głowę sfinksa bezinteresownie. - Pan Czechowski z Drzemlikowic bezinteresownie użyczył natomiast dźwigu, bo głowa jest bardzo ciężka i trudno by ją było zamontować bez tego.

Głowa sfinksa wróciła na swoje miejsce.







Napisz komentarz
Komentarze