Zapiski z wyprawy na dach świata, czyli oławianin w Pamirze
- Nie, no chyba jednak nie jesteśmy normalni, bo nikt dobrowolnie by się tutaj nie zapuszczał - teraz mi głupio, ale to prawda, że tak właśnie pomyślałem. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że pomyślałem tak po godzinie jazdy do Wrocławia, siedmiu godzinach w pociągu do Warszawy, dwóch godzinach lotu do Sankt Petersburga, sześciu godzinach czekania na tamtejszym lotnisku, pięciu godzinach lotu do Duszanbe i dopiero w czternastej godzinie jazdy terenową toyotą do pamirskiego Chorogu na granicy z Afganistanem
24.09.2013 08:35