Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 17 grudnia 2025 04:35
Reklama BMM

Apetyt był większy, ale zabrakło charakteru

Podziel się
Oceń

Jest bramkarzem, najlepszym strzelcem i kapitanem Foto-Higieny. O słabej rundzie Foto-Higieny, o walce o miejsce w pierwszej drużynie i starciach z MKS Oława - mówi Marcin Mazur

Piłka nożna III liga

- Końcówka jesiennego sezonu i awansem mecz z wiosny nie były dla was udane. Szczególnie to ostatnie, prestiżowe spotkanie z MKS Oława, niespodziewanie przez was przegrane...

- To fakt i dlatego chyba za karę przedłużono nam roztrenowanie, trwające aż do 10 grudnia. Po porażce w Oławie nie obeszło się bez indywidualnych rozmów prezesów Foto-Higieny z zawodnikami.

- Było gorąco?

- Było. Nie ma co ukrywać, że po tym meczu musiało być gorąco. Zresztą cała runda jesienna wyszła nam dość słabo.

- Wiesz, kto jest najlepszym strzelcem drużyny?

- Wejerowski? Boczarski?

- Też. Strzelili po sześć goli. Tak jak ty.

- Aaaa, no tak. Ale moje bramki, to z rzutów karnych, wypracowanych przez kolegów, grających w polu.

- Jak doszło do tego, że bramkarz zaczął strzelać karne? Wcześniej jedenastki wykonywali Jacek Sorbian lub Paweł Synowiec.

- Zaczęło się w poprzednim sezonie. Pod koniec rundy wiosennej dwukrotnie egzekwowałem celnie jedenastki.  Zdarzyło się wcześniej, że najpierw Jacek, a potem "Pelek" ich nie wykorzystali. Przed następnym meczem trener Krystian Pikaus zapytał w szatni, kto będzie wykonywał karnego, jeśli sędzia takowego podyktuje? Okazało się, że nie ma chętnych. Wtedy trener wskazał na mnie. Kilka razy mu mówiłem, że mogę to robić. Nie zawiodłem i już tak zostało. Jak dotąd, ze stuprocentową skutecznością.

- To twój siódmy sezon w Foto-Higienie. Jak trafiłeś do klubu w Gaci?

- Zaczęło się od niemiłej sytuacji, bo od spadku Czarnych Jelcz-Laskowice, w których wtedy grałem, z "okręgówki" do klasy "A". Jelczańska drużyna praktycznie się wówczas rozsypała, a na naszym nieszczęściu skorzystała Foto-Higiena. Wyprzedziła nas o jedno miejsce i utrzymała się w klasie "O". W Gaci też była wtedy mała rewolucja personalna. Zaczął tam pracę trener Krystian Pikaus i zachęcił mnie, żebym się przeniósł z Jelcza-Laskowic. Zaufałem temu trenerowi i czas pokazał, że to była dobra decyzja. Kolejne lata mojej gry w Foto-Higienie to bowiem pasmo sukcesów, którymi były awanse - najpierw do czwartej, a potem do trzeciej ligi.

- A ty zostałeś kapitanem zespołu...

- Zgadza się, ale tylko dlatego, że w pewnym momencie zabrakło w drużynie na dłużej Jacka Sorbiana.

- Przez większość tego czasu byłeś pierwszym bramkarzem Foto-Higieny?

- Tak. A jeśli siadałem na ławce, to głównie z powodu obowiązkowego występu dwóch młodzieżowców. Dzisiaj łatwiej znaleźć dobrego bramkarza w wieku do 21 lat, niż zawodnika z pola, który często ma trudności z utrzymaniem stabilnej formy. Wkrótce wróci do naszej drużyny Paweł Wolfinger, po kontuzji. To młody i bardzo zdolny bramkarz, więc niewykluczone, że to on będzie występował w podstawowej jedenastce.

- W wiosennej kadrze Foto-Higieny będzie więc trzech równorzędnych bramkarzy?

- Raczej nie, bo z tego, co wiem, Tomek Zajączkowski wiosną już u nas nie zagra.

- To chyba kamień spadł ci z serca, bo Zajączkowski mógł cię na trwałe "przyspawać" do ławki rezerwowych. Tym wychowankiem wrocławskiego Śląska interesowały się przecież kluby ekstraklasy...

- Mniej więcej rok temu przyszedł do nas z Bolesławca Rafał Mazur - również młodzieżowiec. Ma bardzo dobre warunki fizyczne oraz niezłe umiejętności. Okazało się jednak, że to kawał lenia. Później dołączył Paweł Wolfinger, ale doznał urazu. Ostatnio był właśnie Tomek Zajączkowski, ale ja nie bałem się rywalizacji. Trzeba ciężko pracować na treningach i niemal codziennie udowadniać, że się zasługuje na miejsce w pierwszym składzie. Inna sprawa, to ambicja. Kiedy nie grałem, zdarzało mi się reagować przysłowiowym "fochem". Z czasem jednak przywykłem i nauczyłem się, że taki jest los bramkarza. Często nie gra od początku meczu, ale w każdej chwili musi być gotowy do wyjścia na boisko. Najważniejsze jest dobro drużyny i dlatego trzeba jej poświęcić swoje indywidualne ambicje czy oczekiwania.

- Zajączkowski trochę ułatwił ci sprawę, bo już w pierwszym meczu tego sezonu wpuścił strasznego klopsa.  

- No tak (śmiech)! Ale takie klopsy czy babole zdarzają się nawet najlepszym w świecie golkiperom, więc może o tym nie rozmawiajmy.

- Tylko, że to się zdarzyło w meczu z MKS Oława...  

- Wydaje mi się, że po prostu źle podeszliśmy do tego spotkania. Za mocno skupiliśmy się na zniwelowaniu mocnych stron rywala, np. na powstrzymaniu Janusza Gancarczyka, a za mało eksponowaliśmy swoje zalety. Patrząc na ten mecz dzisiaj, myślę że powinniśmy zagrać bardziej otwarty futbol. Przed rozpoczęciem sezonu dołączyło do nas kilku zawodników z dużym potencjałem, potrafiących nieźle grać w piłkę. A my dostosowaliśmy się do przeciwnika i w efekcie wyszła kopanina, przypominająca poziomem raczej czwartą ligę niż trzecią.

- Ale nie brakowało emocji...

- Najpierw "wyczarował" karnego Dawid Pałys, ale "Wejer" go nie wykorzystał. Później w bramce MKS stanął Paweł Skorupa - pomocnik, któremu długo nie potrafiliśmy strzelić gola. W końcu się udało, ale nie ma co ukrywać, że nie tak to miało wyglądać.

- W tym meczu zabrakło wam przede wszystkim skuteczności przy wykańczaniu akcji, a to przecież zadanie napastników.

- Mamy z tym problemy. Nie licząc mnie, najlepszymi strzelcami są przecież Paweł Boczarski i Dominik Wejerowski, czyli zawodnicy środka pola, z wieloma zadaniami defensywnymi. To pokazuje, jakie mieliśmy słabe "działa" z przodu.

- Faktycznie kiepskie. Dawid Pałys - dwa gole, podobnie Góral i Synowiec. Razem tyle, co ty. Florek bez gola i praktycznie bez grania.

- Radek długo walczył z kontuzją, później zagrał jeden mecz lub dwa, ale nie potrafił wywalczyć miejsca w podstawowej jedenastce. To ambitny typ i myślę, że jeszcze za wcześnie, żeby go skreślać. Paweł Synowiec dużo pracował i walczył, ale to nie jest klasyczny napastnik, który byłby takim żądłem i wykańczał sytuacje pod bramką rywali. Brakowało nam Marka Budnego, który ma dużą łatwość i spore umiejętności w grze ofensywnej. Niestety, na długi czas wyeliminowała go kontuzja. Pojechał na tę śmieszną kadrę - ni to polską, ni to dolnośląską - i wrócił z urazem. Obecnie jest po operacji i prawdopodobnie już nam nie pomoże w tym sezonie.

- Mówimy o napastnikach, a przecież ty także grałeś kiedyś w napadzie.

- Tak, w moim macierzystym klubie - Widawie Grędzina. To był klasa "C" i tam zawsze się obijałem w ataku (śmiech).

- Kiedy się przekwalifikowałeś?

- Dawno temu. Trenowaliśmy z Widawą w Miłoszycach. Pomagał nam Stanisław Zendwalewicz, który z dobrej woli dbał, żeby trening nie ograniczał się do bezsensownego biegania. On był wtedy trenerem szkoleniowcem juniorów w Polonii Miłoszyce. Przećwiczył mnie trochę na bramce, później szepnął dobre słowo w klubie i w ten sposób napastnik z Grędziny został bramkarzem w Miłoszycach.

- Wróćmy jeszcze do meczów trzecioligowych. Mimo słabego początku, wciąż bronił Zajączkowski, ale karta się odwróciła się w meczu ze Ślęzą. I to w niecodziennych okolicznościach, bo zmiana bramkarza po pierwszej połowie nie zdarza się zbyt często.

- W ciągu pierwszych 45 minut straciliśmy trzy bramki. W przerwie podszedł do mnie trener i powiedział: - Marcin, grzej się, bo Tomek jest rozsypany i chce zmiany.  Dla mnie to było ogromne zaskoczenie, bo przecież nie raz zawala się bramkę, ale zawsze trzeba walczyć do końca, starać się odkupić winy i pokazać charakter. Chłopaki w szatni próbowali pocieszać "Zająca" i zachęcali go do dalszej gry, ale nie dał się przekonać.

- To był w ogóle dziwny mecz. W pewnym momencie szykował się do wejścia na boisko Dawid Pałys, ale nie zagrał, bo ponoć nie miał koszulki meczowej.

- Byłem już wtedy na boisku, więc nie wiem dokładnie, co zaszło przy ławce rezerwowych. Faktycznie Dawid miał wejść do gry, ale okazało się, że pod dresem nie ma właściwej koszulki, bo zostawił ją w szatni. Ponieważ to były końcowe minuty, trener zrezygnował z tej zmiany. Ale to zdarzenie było dobrym podsumowaniem meczu, który zupełnie nam nie wyszedł, a historia z brakiem koszulki zostanie na długo zapamiętana w klubie (śmiech).

- Pod koniec rundy graliście na własnym boisku z Bielawianką. Długo się  z nią męczyliście i dopiero w 90 minucie wywalczyliście rzut karny. Podszedłeś do piłki i z zimną krwią zdobyłeś gola na wagę trzech punktów. Nie było stresu?

- Początkowo ruszyłem bez zastanowienia. Dopiero po chwili przyszły mi do głowy złe myśli. Zmarnowaliśmy w tym meczu tyle sytuacji, że jeszcze tylko brakowało, żebym nie strzelił karnego. Miałem wtedy mnóstwo szczęścia, bo mój strzał nie był idealny i bramkarz gości był bliski obrony. Ale czasem trzeba mieć trochę szczęścia. Tuż przed karnym to Bielawianka mogła nam wbić gola i wtedy pewnie ona by wygrała ten zacięty mecz.

- Dużo lepiej zagraliście z Formacją Mostki, która jest liderem dolnośląsko-lubuskiej grupy III ligi. Nie udało się wtedy wygrać, ale zostawiliście znacznie lepsze wrażenie niż po Bielawiance. Skąd u Was takie wahania formy? Potraficie zagrać jak równy z równym z czołowym zespołem w lidze, a męczycie się w kiepskim stylu ze słabeuszami.

- Wydaje mi się, że to kwestia mentalności. Gdyby wszyscy zawodnicy traktowali swoje obowiązki tak jak np. Dawid Pożarycki, który jest niezwykle ambitny i zawsze zmobilizowany na maksa, to zwycięstw byłoby dużo więcej. Niektórzy moi koledzy podchodzą do meczów na zasadzie "coś pogramy, coś strzelimy".

- Mówi się, że brakuje wam charakteru, bo macie zespół najemników.

- Coś w tym jest. Kiedyś cechowała Foto-Higienę wola walki i ambicja sportowa, także chęć pomagania sobie na boisku.

- Kiedy to się zmieniło?

- Myślę, że od czasu, kiedy w zespole zaczęło się pojawiać więcej tzw. "panów piłkarzy". Nie dotyczy to oczywiście wszystkich. Piotrek Stawowy pracuje ciężko na treningach i na meczach zawsze gra na odpowiednim poziomie, ale np. od Darka Górala wymagałbym dużo, dużo więcej. On ma ogromny potencjał. Na treningu potrafi na metrze kiwnąć dwóch lub trzech zawodników, ale w meczach tego nie pokazuje. To jest chyba problem mentalności. On nie potrafi pokazać w walce o punkty pełni swoich możliwości i chyba dlatego nie udało mu się przebić gdzieś wyżej. Zresztą to nie jest tylko problem Darka Górala, a całej naszej drużyny. Na koniec rundy powiedzieliśmy sobie jasno, co było złe i co trzeba zrobić, żeby nie powtórzyć błędów. Wierzę, że w rundzie wiosennej wróci dawne oblicze Foto-Higieny i znowu będzie zespołem ambitnym, charakternym i walczącym od pierwszej do ostatniej minuty.

- Charakteru najbardziej zabrakło wam chyba we wspomnianym na początku naszej rozmowy tym ostatnim i zarazem pierwszym wiosennym meczu z MKS Oława?

- Gdybyśmy mieli chociaż połowę ambicji oławskich chłopców, to wygralibyśmy trzema lub nawet czterema golami. Tymczasem strzeliliśmy bramkę z niczego, a że MKS nam do tego momentu raczej nie zagroził, to myśleliśmy, że mecz jest już wygrany i wystarczy tylko dociągnąć go do końca. Wszyscy wiedzą, jak się skończyło.

- Zwycięskiego gola strzelili wam rywale, grający w dziesiątkę. Chyba wciąż ciężko jest wam uwierzyć, że przegraliście ten mecz.

- Do dzisiaj nie możemy po tym dojść do siebie. W poprzednim sezonie dostaliśmy od nich ostre lanie, ale to była zupełnie inna, bardzo mocna drużyna. Tym przegranym meczem w Oławie przekreśliliśmy ogólnie dobre wrażenie z całej rundy. Mieliśmy co prawda kiepski start, ale później zaczęliśmy regularnie punktować. Niestety, mecz w Oławie okazał się dla nas przysłowiowym gwoździem do trumny.

- Wspominałeś o rozmowie z szefami klubu pod koniec rundy jesiennej. Jakie cele postawili wam przed wiosennymi rewanżami?

- Naszym celem od początku sezonu było miejsce w pierwszej piątce i to się nie zmieniło.

- Do piątego miejsca tracicie dziesięć punktów. Niemało.

- Wierzę, że uda się odrobić stratę. Pokazaliśmy w kilku meczach, że potrafimy grać w piłkę. Musimy tylko ustabilizować formę. Każdy musi walczyć na miarę swoich umiejętności. Gubienie punktów w takich meczach, jak z oławskim MKS, to jest dramat i nie może się powtórzyć.

- A jakie są twoje indywidualne cele sportowe na nadchodzący rok?

- Najważniejsze, żeby omijały mnie kontuzje. Jeśli to się uda, będę walczył o miejsce w pierwszym składzie, a razem z zespołem przynajmniej o piąte w tabeli.

- Długo jeszcze zamierzasz grać w piłkę?

- Tak długo, jak zdrowie pozwoli! I żona!

- Jesteś z okolic Jelcza-Laskowic, grałeś w Czarnych i w Polonii Miłoszyce. Bierzesz pod uwagę powrót do któregoś z tych klubów?

- Jasne, a czemu nie?

- Pod względem sportowym to byłby jednak krok wstecz...

- Ale też więcej czasu dla mnie i dla rodziny, bo teraz mi tego brakuje. Trenujemy w Gaci, cztery razy w tygodniu. A jeśli chodzi o poziom sportowy, to wcale nie musi być gorzej. Już niedługo do Jelcza-Laskowic może zawitać wyższa liga.

- Tego tobie i kibicom Czarnych gorąco życzymy. Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiali: Arkadiusz Okoń i Tomasz Neumann


Napisz komentarz

Komentarze

ZASTRZEŻENIE PODMIOTU UPRAWNIONEGO DOTYCZĄCE EKSPLORACJI TEKSTU I DANYCH

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji ze strony internetowej tuolawa.pl i publikacji przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody wydawcy - RYZA Sp. z o.o. jest niedozwolone. 

Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są TUTAJ

KOMENTARZE
Autor komentarza: doaTreść komentarza: no ciężko żeby ławka nie była ubłocona jak matki stawiają tam gnoje bombelki w uwalonych butach i robią fotki XDDDDData dodania komentarza: 16.12.2025, 20:05Źródło komentarza: Nie milkną echa słynnej "Chilloławki"Autor komentarza: Filozof greckiTreść komentarza: Burmistrz nie ma laboratorium, ani żaden urzędnik nie jest chemikiem. Co da złożenie reportu do Burmistrza, nic czyli jakiś papierek. Takie coś WIOŚ powinien kontrolować lub sanepid oławski. Każde nadużycie w środowisku powinno być kontrolowane przez WIOŚ lub inną specjalistyczną jednostkę i to bez zapowiedzi, kontrolnie na wyrywki. Za takie coś odpowiada rząd i jego organy a nie samorządy, które nie są przystosowane do tego typu działań. Jeśli przepisy są nieodpowiednie to niech partia rządząca je poprawi, aby mieć kontrolę nad środowiskiem. Przewodniczący KO powinien poprosić swoich kolegów o zmianę przepisów i bardziej rygorystyczne podejście do środowiska i kontrole. Dlaczego w tym temacie zwraca się do Burmistrza? Zapewne nieznajomość prawa administracyjnego się kłania.Data dodania komentarza: 16.12.2025, 20:02Źródło komentarza: Chciał zawieszenia potępowania w sprawie Jack-Polu. Jest odpowiedź burmistrzaAutor komentarza: MarcinTreść komentarza: Jak by to była petycja , żeby Burmistrz albo któryś z radnych , nie zapominajmy o nich np : Pan Mazurek , zabrali sobie tą ławkę na swoje działkę , i oddał miastu pieniądze to był podpisał.Data dodania komentarza: 16.12.2025, 19:41Źródło komentarza: Nie milkną echa słynnej "Chilloławki"Autor komentarza: ;)Treść komentarza: W sensie nie ogarniasz czegoś takiego jak ironia.Data dodania komentarza: 16.12.2025, 19:34Źródło komentarza: Nie milkną echa słynnej "Chilloławki"Autor komentarza: Zawiedziony wyborca KOTreść komentarza: Panie Marku jak Pan się już tutaj ujawnił, to ja mam parę pytań. 1. Tutaj atakuje Pan burmistrza, tymczasem na święto niepodległości dumnie się Pan z nim fotografował, czy nie widzi Pan tu jakiejś sprzeczności? 2. Dlaczego w radzie miejskiej część radnych wybranych z list KO wspiera burmistrza i działa na szkodę opozycji? 3. Jakie kroki zostały podjęte wobec radnej z KO, która powinna mieć wygaszony mandat za zlecenia ze ZWiKu (o czym informował pewien jegomość co go nie wybrali do rady) a ponadto wpada na sesję jedynie podpisać listę? Jakie kroki zostały podjęte wobec innego radnego który na sesji pojawia się jeszcze rzadziej? 4. Dlaczego radni KO zadziałali na szkodę opozycji redukując liczbę klubów? 5. Czy mamy się spodziewać transferu waszego kandydata na burmistrza do BBSu skoro otrzymał stołek przewodniczącego komisji przy wydatnym wsparciu radnych BBS i PiS? 6. Czy te działania niektórych osób w KO wspierające burmistrza są jakiegoś rodzaju odwdzięczeniem się za prywatne korzyści? 7. Czy nie jest panu i innym radnym KO wstyd za okłamanie wyborców?Data dodania komentarza: 16.12.2025, 19:19Źródło komentarza: Chciał zawieszenia potępowania w sprawie Jack-Polu. Jest odpowiedź burmistrzaAutor komentarza: Marek DrabińskiTreść komentarza: Oczywiście. "Nawiązując do wniosku z dnia 30.06.2025 r. złożonego na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz.U.2019.0.1429 t.j.) informuję, że zakład Jack-Pol dotychczas nie przedłożył do tut. Urzędu analizy porealizacyjnej. Pomiary na potrzeby ww. analizy należy przeprowadzić przy pełnym obciążeniu urządzeń technologicznych. Na dzień dzisiejszy trwa jeszcze etap rozruchu linii produkcyjnej MP2. Dopiero po zakończeniu rozruchu instalacji i skorelowanej z nią oczyszczalni możliwe będzie wykonanie analizy porealizacyjnej. Okres rozruchu winien zakończyć się najpóźniej jesienią bieżącego roku. Niezwłocznie po przedłożeniu przez Inwestora ww. dokument kopia przedmiotowej analizy zostanie Panu udostępniona." Ciągle trwa rozruch...Data dodania komentarza: 16.12.2025, 18:21Źródło komentarza: Chciał zawieszenia potępowania w sprawie Jack-Polu. Jest odpowiedź burmistrza
Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama
Reklama
Reklama