POWIAT
Jak nie zaciekawisz - nie wygrasz. Z takiego założenia wychodzą spece od kampanii wyborczej. A że wybory samorządowe interesują wszystkich, także w małych i najmniejszych miejscowościach, trudno się dziwić, że kreatywność i oryginalność kandydatów, rozpięta między biegunami tego, co potencjalni wyborcy są w stanie przełknąć i zrozumieć, nie zna granic.
Józef Kościelak tradycyjnie przygotował kampanię, o której się mówi i będzie się mówiło jeszcze długo. Jego amatorskie, ale szczere zdjęcia, gdy leży wśród kaczuszek, czy klęczy z workiem zboża na plecach („polskie rolnictwo jest na kolanach”), już hulają swoim życiem po internecie. I oto chodzi, aby być widocznym! Nie bez znaczenia są jego wyliczanki, trafiające do ludzi: „Widzimy, że urzędnicy przy kolacji lekką ręką wydali na nią 1500 zł, a to 2,5 tony pszenicy, czyli 50 worków. Można by wykarmić tym parę koni przez pół roku”. Jeśli do tego dodamy złote myśli kandydata: „Idealnych wyjść nie ma. Wybieramy zawsze mniejsze zło” lub bogoojczyźniane akcenty spod znaku „Do tańca i do różańca”, kampania Kościelaka śmiało może się ubiegać o miano najbardziej oryginalnej i konsekwentnej. Czy skutecznej? Zobaczymy za dwa tygodnie.
To wchodzi do głowy. Józef Kościelak dźwiga los polskiego rolnictwa
Najbardziej rozdmuchana jest bez wątpienia kampania BBS, trzymająca władzę w Oławie. Poza ilością plakatów i billboardów zaciekawić ma m.in. rozwijaną miarką w kształcie domku oraz własną gazetą „BBS NEWS” (nieprzypadkowo jak BBC News), gdzie poza ośmioma zdjęciami (serio!) Tomasza Frischmanna, kandydata BBS na radnego i burmistrza Oławy (raz w kasku - bo buduje przyszlość, raz z rodziną, dwa razy z piórem lub długopisem w ręku), mamy główne plany BBS po wyborczym sukcesie, a także prezentację wszystkich kandydatów. Ten długopis to zapewne też nie przypadek, tylko świadoma akcja, bo - jak się okazuje - to gadżet najczęściej wykorzystywany przez kandydatów BBS. Jeśli przy robieniu wyborczej fotografii (przyznajmy, w pełni profesjonalnie!) nie udało się znaleźć jakiegoś charakterystycznego atrybutu, kandydaci dzierżą długopisy. A ci, którzy ich nie mają? Och, to jest dopiero puszczenie wodzy fantazji. Mamy dwóch kandydatów w elementach zbroi, paru z medalami i książkami, jest człowiek z radiostacją, inny z psiakiem, a nawet z nartami. Byle się jakoś kojarzyło. I o to chodzi! Kojarzy się!
Z energią, budzeniem i werwą mają się natomiast kojarzyć kandydaci PO i PiS na burmistrza Oławy. Obecny starosta Zdzisław Brezdeń rozdaje bateryjki, czyli energię w czystej postaci. A to wszystko pod hasłem „Nowa energia dla Oławy - gwarancja 4 lata”.
Energetyczna stara się być także Maria Domaradzka, rozdająca ciasteczka i gorącą kawę, w myśl hasła „Pobudzamy Oławę!”.
Nieco inną energię, jeszcze bardziej gorącą, wybrał Mateusz Markowski z BBS, który rozdaje zapałki. No, ale to było hitem cztery lata temu, więc dziś nie powala.
Powala za to wierszowana aktywność wyborcy, na stronie Facebookowej Zdzisława Brezdenia:
Zdzisław to imię burmistrza,
można uważać go za mistrza.
Zasługuje na medale,
mogą ich być same fale.
Trzeba zadbać dzisiaj o to,
by w Oławie był ich potop.
Więc szykujemy się do wyborów,
ale nie będzie żadnych forów!
W internecie szaleje Kryspin Matusewicz, startujący z „Nowej Lepszej Oławy”. Na FB i w swoim blogu komentuje niemal wszystko, wyróżniając się także plastycznym przekazywaniem wszelkich treści, więc szkoda pisać - to trzeba zobaczyć.
Jak widać, kampania na razie ogniskuje się w Oławie i w internecie. Ale i w Jelczu-Laskowicach wreszcie coś drgnęło. Nie piszę o osobistych wizytach Jana Dalgiewicza w mieszkaniach, co niektórych zaskakuje, ale np. o wyborczych krówkach tego kandydata, z oryginalnym hasłem rymowanym: „słodycz bycza Dalgiewicza”.
Jest też parę gadżetów Kazimierza Putyry. Kiedyś były jabłka, następnie jabłecznik (czyli popularna szarlotka), a obecnie głównym gadżetem kandydata na burmistrza Jelcza-Laskowic Kazimierza Putyry jest sok jabłkowy ekologiczny, tłoczony z jabłek „na zimno”, bez dodatku cukru, czy konserwantów. Ma symbolizować kontynuację i spójność działań kandydata.Oprócz soku Putyra rozdaje też użytkowe i przydatne gadżety - czyściki do ekranów telefonów, czy tabletów, oraz odblaski do przymocowania do ubrań i tornistrów.
Warto też zaznaczyć duży udział techniki komputerowej przy obróbce wyborczych zdjęć, zwłaszcza kandydatek, z których spora część jest wyraźnie pod wpływem Fotoshopa. Nie do poznania. Ze zrozumiałych względów nie ośmielamy się podawać nazwisk, bo możemy nie trafić.
Jerzy Kamiński







Napisz komentarz
Komentarze