Wielka Brytania/Oława Wyrok
- Witold O. trafił do aresztu przy Sądzie Miejskim w Worthing, 19 czerwca 2012, oskarżony o spowodowanie uszczerbku na zdrowiu 19-letniego mężczyzny i ciężkiego uszczerbku na zdrowiu 49-latka, w Nyewood Lane - mówi Carrie Allen, rzecznik prasowy policji w Sussex. - Obie ofiary to Polacy.
Na rozprawy był dowożony z aresztu. Parę razy próbował wyjść za kaucją, ale każdy wniosek o to był odrzucany przez sąd. 15 stycznia tego roku, po pięciodniowym procesie, zapadł wyrok. Witolda O.
Do pobić doszło rok temu, w wielorodzinnym domu na Nyewood Lane. Ofiarami oławianina byli 48-latek z Polski i jego 19-letni syn, mieszkający w domu, kontrolowanym przez Witolda O. Jak wynika z procesu, oławianin kontrolował w przeszłości również mieszkanie na ulicy Bassett Road w Bognor Regis - tam także zaatakował innego Polaka, za co ma osobne zarzuty.
- To jest kultura, która może wydawać się obca - mówił podczas procesu oskarżyciel Oliver Dunkin. - Witold O. miał kontrolę nad tymi domami i nad ich mieszkańcami - to szesnaście osób w domu, z czego sześć mieszkało w jadalni. Zapowiedziano im, żeby w domu nie było żadnych awantur. W przeciwnym razie informator miał dzwonić po Witolda O., a on przyjechać i zrobić porządek.
Wieczorem 27 lutego właśnie w tym domu doszło do bójki pomiędzy polskimi lokatorami, a Witolda O. wezwała do domu jedna z mieszkających tam kobiet. Kiedy przyjechał, zatrzymał młodszego mężczyznę, który próbował uciekać. Zaprowadził obydwie ofiary do salonu i zaatakował. Bił pięściami, atakował nogami starszego mężczyznę tak skutecznie, że złamał mu kość policzkową oraz kości śródstopia.
Skazując Witolda O., sędzia powiedział: - W lutym ubiegłego roku działałeś jak swego rodzaju ochroniarz, zajmujący się organizacją i prowadzeniem domów w Bognor Regis, gdzie zamieszkiwali Polacy. Umożliwiłeś tym dwóm osobom przyjazd do Wielkiej Brytanii. Byłeś zaangażowany w życie tych ludzi i przestępstwa zostały popełnione na tym tle. Jest oczywiste, dlaczego zostałeś wezwany do tego domu. Jesteś bardzo dużym mężczyzną, przeszkolonym w sztukach walki. Usłyszeliśmy, że ludzie bali się ciebie. Chodziło właśnie o to, żeby inni się ciebie bali. Kiedy w domu na Nyewood Lane doszło do awantury, pojechałeś, aby dać im lekcję, jak należy w domu sprawować porządek i wymierzyłeś im karę, używając przemocy.
Sędzia uznał, że jedynym powodem zabrania młodszego mężczyzny z powrotem do domu, było pobicie. - Zaprowadziłeś ich obu do salonu, gdzie nie było nikogo innego, i z premedytacją dokonałeś na nich długotrwałego ataku, z użyciem przemocy, z wielokrotnym użyciem pięści i nóg - argumentował sędzia. - Fakt, że twoje ofiary bały się zgłosić na policję, pokazuje nam, jaką rolę odgrywałeś w tym czasie.
Sędzia skazał Witolda O. na równoczesne kary dwóch lat pozbawienia wolności - za atak, który spowodował lekkie uszkodzenia ciała, oraz na trzy i pół roku - za ciężkie uszkodzenie ciała. Sędzia stwierdził również, że oławianin powinien zostać deportowany do Polski.
Detektyw inspektor Tanya Jones, która kieruje zespołem "Operacji Akcent", powiedziała po procesie: - Obie ofiary przez cztery miesiące zbierały w sobie odwagę, żeby przyjść na policję. To pokazuje stopień kontroli, jaką Witold O. miał nad polskimi mieszkańcami Bognor Regis - społeczności, która będzie teraz czuć się bezpieczniej, jak ten człowiek znalazł się w więzieniu. Potem czeka go deportacja.
*
Witold O. mieszkał od lat w Anglii - był kierowcą w Stanmore Gardens, Bognor Regis - w agencji pośredniczącej w załatwianiu pracy dla Polaków. O tym, że ma kłopoty w Anglii, a właściwie, że inni Polacy mają kłopoty z nim, wiadomo od dawna. Ślady tego do dziś krążą w internecie, zwłaszcza na polskojęzycznych forach, gdzie nasi rodacy się skarżą, że musieli płacić haracz firmom, pośredniczącym w załatwianiu im pracy. Jeśli coś było nie tak, byli zastraszani, a czasem obrywali. W kontekście takich spraw pojawia się Witold O. Historie tego typu były głośne wśród Polaków na emigracji zarobkowej, zwłaszcza w latach 2007-2009. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy (bo dziś nadal jego znajomi boją się mówić pod nazwiskiem), Witold O. trudnił się także udzielaniem rodakom pożyczek na lichwiarski procent, a potem - gdy były problemy ze spłatą długu - zastraszał delikwentów i biciem przymuszał do zwrotu gotówki.
Przed laty Witold O. był dobrze znany oławianom. W 2002 roku tak przedstawialiśmy go na naszych łamach: - Lider i trener oławskiej grupy "street boxingu", wychowawca wielu adeptów, od 20 lat zajmujący się treningiem sztuk walki, doskonale dający sobie radę w walce sportowej, jak i bez reguł.
"Operacja Akcent"...
...to zadanie zespołu funkcjonariuszy, mających utrzymywać kontakty ze społecznością wschodnioeuropejską. Można się z nimi kontaktować drogą e-mailową: [email protected]; "Operacja Akcent" na Facebooku lub poprzez kontakt z sierżant Rachel Glenton, na aplikacji twitter @sergeantglenton.
- Jeżeli ktokolwiek z tej społeczności padł ofiarą takich lub podobnych przestępstw, ale obawia się ujawnienia i zgłoszenia na policję, to chcielibyśmy ich uspokoić, że będą traktowane z największą uwagą i profesjonalizmem - mówi detektyw inspektor Tanya Jones. - Ta sprawa pokazuje, że policja w Sussex jest i będzie w stanie skutecznie zwalczać tego typu działalność przestępczą, która miała miejsce wśród polskiej społeczności...
(ck)
44-letniego oławianina, Witolda O., skazano w Anglii na 3,5 roku więzienia - za pobicie dwóch mężczyzn w miejscowości Bognor Regis
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze