Jelcz-Laskowice
Alan spędził w szpitalu już kilka tygodni i wciąż nie wiadomo, kiedy wyjdzie. Nadal przyjmuje leki przeciwbólowe. Wielu mieszkańców pyta o jego stan. - Nie ma chyba osoby, której nie poruszyłaby historia tego dziecka - mówi Henryk Pieńkowski, prokurator z Oławy. - Kilka dni temu byłem we wrocławskim szpitalu i rozmawiałem z lekarzami. Maluch zachowuje się zupełnie inaczej niż na początku. Uśmiecha się, odpowiada na pytania. Jest spokojny, dopiero teraz zaczął cieszyć się dzieciństwem. Jest w rękach najlepszych specjalistów.
Henryk Pieńkowski przyniósł Alanowi kilka samochodzików. Maluch bardzo się ucieszył. Bawił się autami z innym chłopcem. - Nie mogłem przyjść do niego z pustymi rękami - mówi prokurator. - To, co się stało, bardzo mnie poruszyło. Nie było dnia, żebym nie myślał o tym dziecku. Zrobiło mi się lżej na sercu, kiedy zobaczyłem, że jest uśmiechnięty i czuje się dobrze.
Lekarze nie wiedzą jeszcze, czy chłopiec wróci do pełnej sprawności. Musi przejść kolejną operację. Matka Alana odwiedza go codziennie. - Mam wrażenie, że powoli zaczyna rozumieć błędy, jakie popełniła - mówi prokurator Pieńkowski.
Tymczasowo przyznano opiekę nad chłopcem biologicznemu ojcu. Co będzie dalej? Pod koniec lutego sąd rodzinny rozpatrzy tę sprawę.
(AH)






Napisz komentarz
Komentarze