Oława Najpierw sprawdź!
Mieszkanka ulicy Chrobrego nie przypuszczała, że otworzyła drzwi złodziejowi. Kiedy dostał się do środka, poprosił o rozmienienie pieniędzy. Plan nie wypalił, więc przeszedł do kolejnego punktu. Powiedział, że potrzebny jest ostatni odcinek emerytury i dowód osobisty. Myśląc, że rozmawia z pracownikiem ZUS-u, kobieta bez wahania poszła po pudełko, w którym trzyma dokumenty. Czujny gość dostrzegł tam pieniądze. Już wiedział, że trzeba przejść do ostatniego etapu - poprosił o szklankę wody. Kobieta poszła do kuchni, a kiedy wróciła, już nie było ani pracownika, ani pieniędzy.
To nie jedyny przypadek. Kilku innych mieszkańców straciło pieniądze w podobny sposób. Ich odwiedził ktoś, podający się za pracownika energetyki. Wchodził do domu i prosił o uruchomienie wszystkich urządzeń elektrycznych, żeby mógł sprawdzić, jak działa licznik. Doprowadzał do sytuacji, kiedy zostawał sam w pokoju, w którym były pieniądze. Zabierał łup i uciekał. - Podstawowym błędem jest to, że mieszkańcy ufają obcym - mówi Jacek Gałuszka, komendant powiatowy policji. - Najważniejsza rzecz, to sprawdzenie osoby, która zamierza wejść do domu. Trzeba poprosić o okazanie legitymacji i zadzwonić do energetyki, gazowni lub ZUS-u z pytaniem, czy taka osoba u nich pracuje.
Policjanci uczulają mieszkańców, że jeżeli dojdzie do przestępstwa, nie powinni niczego ruszać do momentu ich przyjazdu. Wśród poszkodowanych była osoba, która po prostu posprzątała mieszkanie, zacierając ślady po złodzieju.
(AH)
Reklama
64-latka straciła ponad cztery tysiące złotych i dowód osobisty. Wpuściła do mieszkania mężczyznę, który podawał się za pracownika ZUS-u
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze