Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 09:49
Reklama BMM
Reklama

Powojenny zapał, Niemiec i hutnicze konie

- Z początku nie chciałem niczego pisać, ale mnie namówili, bo jednak jest co utrwalić dla potomnych - mówi o swojej książce Jan Standio, emerytowany pracownik huty "Oława". Książkę Huta "Oława" w Oławie wydało parę tygodni temu Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Metali Nieżelaznych, działające przy hucie. Najciekawsze są pierwsze strony, bo dziś mało kto może pamiętać, jak to z hutą było. Oto fragmenty:
Podziel się
Oceń

Kopalnie cynku i ołowiu, położone w okolicach Bytomia i Tarnowskich Gór, mogły bez problemu wysłać koleją surowce potrzebne dla oławskich fabryk. Po wybudowaniu Kanału Gliwickiego możliwy był również transport Odrą. Zgrozą musiała być wówczas emisja pyłów związanych z produkcją chemicznych substancji, poszukiwanych na rynkach świata. Nie istniało wtedy pojęcie ochrony środowiska, a współczynnik uprzemysłowienia określał znaczenie i zamożność miasta. W latach dwudziestych XX wieku fabryka zatrudniała ponad 100 robotników.

*

Po wojnie początek rozwoju przemysłowi oławskiemu dała fabryka, która od stycznia 1946 nosiła nową nazwę - Fabryka Bieli Cynkowej i Minii Ołowianej "Huta Marta". Były w niej sprawne piece i znaczne zapasy surowców (cynk i ołów). Zasadniczy problem stanowił brak dokumentacji i fachowców. 14 maja 1945 nastąpiło przejęcie huty od wojskowych władz radzieckich. Pełnomocnik rządu, szef grupy operacyjnej Franciszek Talik, podpisał protokół, na mocy którego Polacy przejęli dwa sąsiadujące ze sobą zakłady. Jeden nazywał się Zinkweiss Fabrik "Marta Hutte", a drugi Schube u. Co Brunguell Mennige Fabrik. Zanim zabrano się do prac,  mających na celu uruchomienie huty, trwających do końca roku 1945, trzeba było najpierw zorganizować pilnowanie przejętego majątku, bo grasujących złodziei kręciło się coraz więcej. Talik zorganizował w czerwcu straż przemysłową, o której ćwierć wieku później opowiadał jeden z tych pierwszych strażników Stanisław Cheba: - Jest tu nas trzech z tej pierwszej straży, pracujących od czerwca 1945 bez przerwy do dziś (wypowiedź z czerwca 1970 - przyp. red.) w Zakładach Bieli Cynkowej: Bolesław Strzała, Stefan Podawca i ja. Pełnomocnik Talik zakwaterował nas i jeszcze kilku innych przy sobie w budynku przy ulicy Spacerowej 4 i powiedział, że będziemy pilnowali huty. No to zaczęliśmy pilnować. Sama ta czynność nie była specjalnie ciekawa. Zwyczajnie patrolowało się obiekty fabryczne i strzegło je przed dalszym dewastowaniem. Oczywiście byliśmy uzbrojeni - a raczej z upoważnienia naszego szefa sami uzbroiliśmy się. Broni i amunicji nie brakowało. Odkryliśmy też na terenie huty skład pełen niemieckich mundurów wojskowych - a więc z jednolitym umundurowaniem też nie było kłopotów, dla odróżnienia zakładało się na rękach biało-czerwoną opaskę. Kiedy się mundur przybrudził, zrzucało się stary i ubierało następny. W ogóle obowiązywała samowystarczalność. Nie w głowie nam były pieniądze, bo co komu po nich? Przecież nie było sklepów i dzisiejsze pojęcie wynagrodzenia za pracę sprowadzało się do stworzenia możliwości uzyskania wyżywienia. Wodę mieliśmy ze studni głębinowej w hucie. Po ziemniaki urządzało się wyprawy do okolicznych opuszczonych folwarków na terenie powiatu. Trochę mąki dostaliśmy z zapasów, które pełnomocnik zabezpieczył w magazynach. To była cała nasza pensja. Za mąkę albo już upieczony własnym sposobem chleb załatwiało się wódkę z zapasu gorzelni w Gaci, no a wódkę dawało się wymienić na wszystko inne. Załatwianie wszelkich spraw odbywało się tylko w dzień, bo poruszanie się nocą po zupełnie ciemnych ulicach stanowiło duże ryzyko. Nigdy nie wiedziało się, kto czego szuka, a przebywali tu różni ludzie. Grasowali szabrownicy i szukali szczęścia, bo wszystkiego zabezpieczyć się nie dało. Np. między hutą a stacją kolejową stała budka, załadowana różnymi oponami. Pewnej nocy zginęły opony razem z budką...

A więc do sierpnia nic się nie działo, poza pilnowaniem huty przez straż przemysłową. W sierpniu 1945 skierowano do Oławy dziesięcioosobową grupę z Azotów w Jaworznie. W brygadzie tej przyjechał Czesław Wróbel. Tak wspominał ten okres: - Miałem osiemnaście lat, zaproponowano mi wyjazd z Jaworzna na parę tygodni w zespole, który ma uruchomić hutę, gdzieś tam w Oławie. Pojechaliśmy, trzeba było wziąć się do roboty. Zaczęliśmy od ściągania brakujących materiałów. Największym kłopotem był brak pasów i silników, bez których fabryka ruszyć nie mogła. Poprzez straż przemysłową rozeznaliśmy sytuację, że pasy są w obecnej "Odlewni", silniki w "Tworzywach", a węgiel w Jelczu. Otrzymaliśmy na te materiały pisemne zlecenie od pełnomocnika Talika, który był mocno zaangażowany w sprawy możliwie szybkiego uruchomienia huty. Nasza straż przemysłowa zajęła się ściąganiem tych materiałów. Problemami organizacyjnymi kierował mianowany na pierwszego dyrektora huty "Marta" inżynier Benedykt Cyter. Mieliśmy samochód oddelegowany wraz z nami z Jaworzna i to nam bardzo ułatwiło działanie. Pewnego razu pojechaliśmy do Jelcza po węgiel. Tamtejsi strażnicy byli najwidoczniej po większej "transakcji wymiennej", bo nie chcieli honorować zlecenia i zagrozili nam bronią. Byliśmy jak zwykle w towarzystwie naszych strażników, więc... zdobyliśmy jelczańską strażnicę i dopiero po naładowaniu węgla uwolniliśmy zbyt bojowych jelczan.



Stara pieczęć, na której zaprezentowano awersy i rewersy medali, jakie otrzymały wyroby zakładu. Oryginał ma ok. 30 cm średnicy i obecnie znajduje się w gabinecie prezesa zarządu huty

- To najstarsza zachowana część huty, z połowy XX wieku - mówi autor książki Jan Standio

Charakterystyczny widok starych budynków huty od strony ulicy Sikorskiego

Obecnie tlenek cynku wytwarza się w takich piecach

Przedwojenny widok huty od obecnej ul.1 Maja


Napisz komentarz

Komentarze

Jolanta Młynarczyk 09.02.2018 23:39
Inż Benedykt Cyter, przyjaciel mojego ś.p. dziadka Henryka Abramowicza (prezydenta m. Świdnicy w 1947-48 r.) emigrowal wraz z żona Marią do Izraela w 1955 lub 56 r. W mojej rodzinie pamiętany był jako uczciwy, dobry człowiek i lojalny przyjaciel.

ZASTRZEŻENIE PODMIOTU UPRAWNIONEGO DOTYCZĄCE EKSPLORACJI TEKSTU I DANYCH

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji ze strony internetowej tuolawa.pl i publikacji przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody wydawcy - RYZA Sp. z o.o. jest niedozwolone. 

Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są TUTAJ

KOMENTARZE
Autor komentarza: RodzicTreść komentarza: Bo oni chodzą do szkoły , żeby się uczyć a w Sobieskim ciągle trwają zabawy . Zgodnie z powiedzeniem " nie matura a chęć szczera zrobią z ciebie oficera " .Data dodania komentarza: 5.12.2025, 09:29Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: RedaktorTreść komentarza: "Rzeczą, która budzi zastrzeżenia (...) jest forma nagłośnienia (...). (...) było niezbędne minimum w postaci wzmianki w BIP, stronie internetowej (...), a nawet w gazecie - ale wydaj mi się, że (...) powinno to być znacznie bardziej nagłośnione. Tymczasem zrobiono (...), niezbędne minimum." Dawno już nikt nie wskazał tak dobitnie na nikłą rolę gazety w podawaniu informacji, jej zasięgu i oddziaływania, jak zrobił to "lokalny działacz społeczny, ekolog dla którego bardzo istotna jest ochrona środowiska naturalnego". Pierwszy tego imienia... (a zbieżność danych oraz podobieństwo osoby na zdjęciu z czynnym politykiem KO może być jedynie "przypadkowa..."). Dlaczego inni lokalni politycy (zajmujący się hobbistycznie ekologią), nie dostąpili zaszczytu skomentowania - nie wiadomo. Kabaret w czystej postaci.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 09:28Źródło komentarza: Jak zmienił się klimat w Oławie i co nas czekaAutor komentarza: mieszkaniecTreść komentarza: ten pseudo burmistrz nadaję się tylko na zdjęcia i cieszyć tą japę bo tylko to dobrze mu wychodzi.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 08:58Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: ObserwatorTreść komentarza: To miasto nie ma gospodarza, jakby miał odrobinę honoru to podałby się do dymisji i oddał pobrane wynagrodzenie.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 07:47Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: JacekTreść komentarza: Składam należne gratulacje! Dodam, że Rowerem przez Jelcz w ubiegłym roku doceniło talent Wojtka Ganczarka organizując odsłonięcie jego gwiazdy w dębińskiej alei. Gratuluję również rodzicom, którzy wychowali tak zdolnego człowieka! Oboje, przez długie lata związani są ze szkolnictwem. A my? cóż, pozostaje nam cieszyć się, że Wojtek Ganczarek w tak piękny sposób rozsławia nasze miasto!Data dodania komentarza: 5.12.2025, 06:31Źródło komentarza: Wojciech Ganczarek z Grand Prix Festiwalu HumanDOCAutor komentarza: MelomanTreść komentarza: Prawdziwa uczta dla miłośnika muzyki barokowej , wspanialeData dodania komentarza: 5.12.2025, 04:23Źródło komentarza: Wyjątkowy koncert w Sali Rycerskiej
Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama
Reklama
Reklama