Siedlce były objawieniem jesieni. Beniaminek wywalczył piętnaście punktów i zajmował dziewiąte miejsce w tabeli. W rewanżach podopieczni Rafała Koziny byli jednym ze słabszych zespołów - zdobyli tylko 13 punktów i w efekcie spadli do klasy „B”.
Tak można określić jedną z przyczyn degradacji z wrocławskiej klasy „A” Błękitnych Siedlce. W meczu z Czarnymi Kondratowice aż trzech siedleckich piłkarzy wykluczono z boiska za czerwone kartki. Po tym spotkaniu Błękitnym było ciężko powrócić do dobrej gry i zwycięstw
<div>
Brak wzmocnień
Przed rozpoczęciem sezonu dołączyli do drużyny zawodnicy z niższych klas. To wystarczyło na rundę jesienną, gdy Błękitni byli nieznanym zespołem, mającym dostarczać punkty. Niektóre drużyny lekceważyły siedlczan, którzy swoją walecznością i ambicją wygrywali z wyżej notowanymi rywalami. Wiosna miała zweryfikować umiejętności. Do zespołu nie doszedł żaden znaczący zawodnik, co wobec wzmocnień rywali nie wróżyło dobrze.
Nieszczęsne Kondratowice
Mecz z Czarnymi Kondratowice był zwrotnym momentem. Kontrowersyjne decyzje sędziego spowodowały, że zawodnicy sami wymierzyli sobie sprawiedliwość. Doszło do bójki, która skończyła się trzema czerwonymi kartkami. - Po tym spotkaniu nasza kadra była bardzo osłabiona - mówi grający trener Błękitnych. - W następnym meczu wystąpiliśmy praktycznie w rezerwowym składzie. Mimo to do przerwy remisowaliśmy bezbramkowo z liderem z Marcinkowic. W drugiej połowie opadliśmy z sił i przegraliśmy 0:5. Koszmar meczu z Kondratowicami ciągnął się za nami przez długi czas i nie mogliśmy wrócić do lepszej formy.
Derbowe porażki
Błękitni przegrali z Czarnymi Sobocisko, Foto-Higieną II Osiek oraz Rzemieślnikiem Oława. - Najbardziej żal nam punktów z rywalami, którzy byli w naszym zasięgu - mówi Kozina. - Podeszliśmy ze złym nastawieniem do tych spotkań i nie wywalczyliśmy żadnego punktu. Były jednak mecze, w których pokazaliśmy lwi pazur. Wsparli nas byli zawodnicy i wreszcie mogliśmy wystąpić w pełnym składzie. Zagraliśmy bardzo dobrze z LKS Brożec i Kolektywem Radwanice, wygrywając po 3:0. Po zaciętym pojedynku wygraliśmy też z Energetykiem Siechnice 5:4.
Pechowa końcówka
W ostatniej kolejce Błękitni walczyli o utrzymanie się w klasie „A” z Ogniskiem Przeworno. Prowadzili 2:1, ale stracili bramkę w doliczonym czasie gry. - Zabrakło nam dwóch minut do utrzymania się, ale potrzebne punkty mogliśmy uzyskać wcześniej - mówi Kozina. - Z Galacticos Solna remisowaliśmy przez większość meczu, a przegraliśmy 2:4. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy wywalczyć punkty w innych spotkaniach, ale naszej młodej i nieopierzonej drużynie zabrakło trochę boiskowego cwaniactwa.
Ubytki w ataku
Jesienią bardzo dobrze spisywał się w ataku Rafał Bielecki, który siedmiokrotnie trafiał do siatki rywali. Gorzej było na wiosnę, gdy ten piłkarz doznał kontuzji i nie potrafił wrócić do dobrej formy. - Jeśli marzymy o powrocie do klasy „A” i o dobrej grze, to musimy wzmocnić napad - mówi Kozina. - Przez cały rok był bez formy Mateusz Rolka, a rolę napastników spełniali pomocnicy: Adrian Romaniak i Marek Szołdra. Obaj dominowali w środku pola i decydowali o grze zespołu. Jednak to za mało na utrzymanie się. Nie żałujemy, że weszliśmy do klasy „A”. Zdobyliśmy ogromne doświadczenie. Wiemy już, że bez trzech co najmniej treningów w tygodniu nie można rywalizować na równi z innymi rywalami, a w każdym spotkaniu trzeba dawać z siebie sto procent. Tylko Marek Szołdra i ja mieliśmy doświadczenie z gry w tej klasie. Jak na zespół złożony głównie z zawodników z klasy „B” i „C”, na tle innych drużyn zaprezentowaliśmy się całkiem nieźle…
Tekst i fot.:
Piotr Zalewski
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze