Żeby się utrzymać w klasie „O” podopieczni Bartłomieja Mikody musieliby wygrać i liczyć na porażkę Baryczy Milicz z Sokołem Smolec. Wiązowianie postawili wszystko na jedną kartę i podjęli otwartą grę z liderem.
Reklama
Wiązowianie nie sprostali przyszłemu czwartoligowcowi i po trzech latach gry w okręgówce powrócili do klasy „A”
W 5 minucie Krzysztof Burtan zakończył strzałem indywidualną akcję. Łukasz Malotka udanie interweniował, ale był bezradny przy dobitce Marcina Józefowicza. Po chwili Burtan ponownie groźnie uderzył, ale popularny „Kot” nie dał się zaskoczyć. W odpowiedzi Tomasz Łach potężnie huknął zza linii pola karnego, ale trafił w słupek. Natomiast strzelinianie trafili drugi raz do siatki. Burtan podał dokładnie do Michała Łuczaka, który wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem. Po stracie gola wiązowianie przejęli inicjatywę i coraz częściej dochodzili do sytuacji podbramkowych. Po dośrodkowaniu Łacha główkował obok słupka Zbigniew Kokorudz. Następnie Piotr Król sfaulował na polu karnym Sebastiana Kornagę i sędzia podyktował jedenastkę, którą wykorzystał Wojciech Budny. Kontaktowa bramka dla Świtezi podziałała mobilizująco na Strzeliniankę. Napastnicy gości bez problemów przedostawali się na pole karne przeciwnika i Malotka uwijał się jak w ukropie przed stratą bramki. W 43 minucie nie miał jednak szans, gdy stracił piłkę Kokorudz, a Burtan strzelił nie do obrony. W końcówce mógł odpowiedzieć Kornaga, ale zwlekał z oddaniem strzału i obrońcy zablokowali jego strzał.
Po przerwie sytuacja na boisku nie zmieniła się. Nadal przeważali przyjezdni, którzy wchodzili jak w masło w obronę rywali. W 60 minucie Burtan przedarł się na pole karne i na raty zdobył czwartą bramkę dla Strzelinianki. Po chwili Michał Masłowski ośmieszył defensywę Świtezi, jednak posłał piłkę obok słupka. Z drugiej strony silnie uderzył Kokorudz, jednak Król wybił piłkę na róg. Po serii nieudanych ataków przyjezdnych swoje szanse mieli wiązowianie. Ich grający trener Bartłomiej Mikoda ograł trzech obrońców na polu karnym i podał do Kornagi, który zaprzepaścił doskonałą okazję, nie trafiając do pustej bramki. Mikoda wprowadził dużo ożywienia w grę Świtezi i jego kolejnego precyzyjnego podania nie zmarnował Wojciech Budny i Król musiał wyciągać piłkę z siatki.
W doliczonym czasie gry kropkę nad i postawił Michał Masłowski, który po faulu Malotki na polu karnym, strzelił gola z rzutu karnego. Wtedy sędzia odgwizdał koniec gry, który był równoznaczny z pożegnaniem się Świtezi z okręgówką.
- Ze Strzelinianką kompletnie nam nie wyszło - komentował po meczu trener wiązowian Bartłomiej Mikoda. - Zagraliśmy tak jakby ktoś nam odciął prąd. Nie wiem czy powodem tego był stres, jaki na nas ciążył. Nie skupialiśmy się na wyniku drugiego spotkania, które zakończyło się dla nas niekorzystnie, tylko walczyliśmy o zwycięstwo. O naszej degradacji zadecydowała plaga kontuzji oraz krótka ławka. Dwukrotnie złamał kość strzałkową Marek Budny, a kontuzje nie omijały mnie oraz Jacka Zarównego. Takiemu miastu jak Wiązów należy się okręgówka, ale do tego potrzebna jest znacznie lepsza organizacja w działalności klubu.
Świteź Wiązów - Strzelinianka Strzelin 2:5
0:1 - Marcin Józefowicz (w 5 min.)
0:2 - Michał Łuczak (10)
1:2 - Wojciech Budny (25, z karnego)
1:3, 1:4 - Krzysztof Burtan (43, 60)
2:4 - Wojciech Budny (85)
2:5 - Michał Masłowski (90)
Wiązów. Sędziował Robert Grondowy, na liniach asystowali Piotr Paluch i Wojciech Leśniewicz. Widzów około 200.
Świteź: Malotka - Augustyn (83 Bełtacz), W.Budny, Kokorudz, Koszelowski - Kendzierski (46 Zarówny), Dziębowski, Stadnik, Łach - Idczak (46 Mikoda), Kornaga.
Strzelinianka: Król - Sukiennik, Suchecki, Skorupski, Bandura - Łuczak (70 Wróblewski), M.Masłowski, Rogan, Gierczak - Józefowicz, Burtan (75 T.Masłowski).
Tekst i fot.:
Piotr Zalewski
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze