Jesienią gospodarze zamurowali bramkę i liczyli na kontry. Taka taktyka przyniosła im wtedy zwycięstwo. Tym razem wiązowianie zagrali trochę inaczej, ale z podobnym efektem. Obie drużyny mają duże problemy kadrowe. Czarni przyjechali na mecz z jednym rezerwowym. - Jak tak dalej pójdzie, to będę musiał też wyjść na boisko - skomentował sytuację kadrową Czarnych trener Sebastian Sobczak.
Reklama
Wielu kibiców na trybunach, lejący się żar z nieba, a na boisku walczące drużyny. Tak wyglądał pojedynek Czarnych ze Świtezią...
Świteź straciła niedawno swojego najlepszego strzelca Marka Budnego, brutalnie sfaulowanego w meczu z Orłem Sadków. Wiązowianin ma nogę w gipsie i już nie zagra w tym sezonie. Seria żółtych i czerwonych kartek sprawiła, że grał trener Bartłomiej Mikoda, a na ławce rezerwowych nie miał do dyspozycji żadnego zawodnika.
W takiej atmosferze kibice oczekiwali na kolejny derbowy pojedynek. Od mocnego uderzenia rozpoczęli gospodarze. W 2 minucie dośrodkował na pole karne Paweł Ozieraniec, a Wojciech Budny uzyskał prowadzenie piękną główką. Kolejne minuty również należały do Świtezi, która zagrażała bramce Miłosza Gładocha. Animuszu starczyło na 14 minut, kiedy wyrównali goście. Rzut rożny egzekwował Mateusz Kasprzycki. Nie popisał się w bramce Marcin Trzynoga, co wykorzystał Tomasz Horwat, trafiając do siatki z najbliższej odległości. Po wyrównaniu goście grali trochę lepiej, ale Świteź dzielnie się broniła i do przerwy wynik nie uległ zmianie.
Po zmianie stron obie drużyny usiłowały przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Mimo dokuczliwego żaru grano w szybkim tempie. Lekką przewagę uzyskali goście, ale nie potrafili pokonać Trzynogi, dobrze broniącego bramki. Przyczajeni gospodarze wyprowadzali groźne kontry. Kilka razy wychodził na czystą pozycję Kamil Idczak, ale wskutek braku zdecydowania łatwo tracił piłkę. W 67 minucie wziął sprawę w swoje „nogi” Bartłomiej Mikoda. Trener Świtezi nie dał szans Gładochowi w sytuacji sam na sam i było 2:1.
Po zdobyciu prowadzenia wiązowianie schowali się za podwójną gardą, a Czarni walili głową w mur. Wynik już się nie zmienił i rozradowani piłkarze miejscowych cieszyli się zwycięstwem, przedłużającym nadzieję na pozostanie Świtezi w klasie okręgowej.
Świteź Wiązów - Czarni Jelcz-Laskowice 2:1
1:0 - Wojciech Budny (w 2 min.)
1:1 - Tomasz Horwat (14)
2:1 - Bartłomiej Mikoda (67)
Wiązów. Widzów około 300. Sędziował Krzysztof Gładysz oraz asystenci liniowi Marcin Tomalski i Rafał Nieradka.
Świteź: Trzynoga - Koszelowski, Kornaga, W.Budny, Ozieraniec - Koszelowski, Łach, Dziębowski, Kendzierski - Mikoda, Idczak.
Czarni: Gładoch - Bartosiewicz, Pisarski, Horwat, Kiełbasa - Kasprzycki, Zakliński (85 Kaczmarek), Domino, Siwek - Kotliński, Kopek.
Tekst i fot.:
Piotr Walęciak
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze