Sezon grzybowy mamy w pełni, w lesie mnóstwo grzybów (niestety, komarów także) więc miłośnicy maślaków czy prawdziwków zanurzają się w las, by znaleźć najpiękniejsze okazy. Z pomocą mogą im przyjść właśnie muchomory czerwone, które same są trujące, ale "podpowiadają", że lesie mogą być inne grzyby. Od najmłodszych lat uczymy się, że czerwone muchomory są śmiertelnie niebezpieczne, bo mają w sobie m.in. muskarynę, muscymol czy kwas ibotenowy, więc gdy zjemy takiego muchomora możemy doznać duszności, biegunki, wymiotów, a nawet halucynacji. Jednak, ze względu na charakterystyczny wygląd, do przypadkowych zatruć dochodzi rzadko, najczęściej u dzieci.
Tu ciekawostka - bywają zatrucia samobójcze muchomorami i u osób spożywających ten gatunek grzyba w celach odurzających. W krajach europejskich używano go w przeszłości jako trucizny na muchę domową, ponieważ po kontakcie z muchomorem muchy padały jak martwe. W rzeczywistości owady są jedynie odurzone – stan ten utrzymuje się przez około 3 dni, lecz w tym czasie domownicy zazwyczaj usuwali nieruchome muchy. Bardzo często muchomory w ten sposób były używane przy tradycyjnych piecach, co powodowało śmiertelne wysuszenie muchy po upadku na rozgrzaną płytę
*
Obecność muchomorów czerwonych to jednak dobra wiadomość dla grzybiarzy, bo sugeruje, że w tym lesie mogą być inne gatunki grzybów, w tym te najbardziej poszukiwane, czyli prawdziwki. Niedawno napisali o tym leśnicy z Nadleśnictwa Baligród, czym wywołali mnóstwo komentarzy w mediach społecznościowych.
- Ja też dopiero w tym roku zauważyłam, że tam gdzie muchomory tam są też prawdziwki - to jedne z nich.
Czy potwierdzacie taką zależność, że tam, gdzie muchomory - tam i inne grzyby?
Napisz komentarz
Komentarze