584 km rowerem i 7 km... kajakami. Tyle mają za sobą uczestnicy tej niezwykłej wyprawy, który wyruszyła z Oławy 7 lipca. Pierwsze dni były bardzo gorące. Bywało, że trzeba było wstawać nawet o 4.30, aby w trasie być już o 6.00, uciekając przed upałem. Jechali codziennie, pokonując 40-80 km dziennie. - Nie było potrzeby robienia przerwy, bo wszyscy dobrze się czuli, a gdy przychodził kryzys mieliśmy odpowiednie maści chłodzące - relacjonuje inicjator i główny organizator obozu druh Marcin Nowicki. - Jechaliśmy zgodnie z tym, co sobie wytyczyliśmy już w listopadzie ubiegłego roku. Było jedno takie miejsce, gdzie droga, która jest na mapie, okazała się bardzo zarośnięta, więc musieliśmy zejść z rowerów i kilkaset metrów praktycznie przedzierać się przez zarośla. Nie obeszło się bez przygód, bo wtedy właśnie jedna przerzutka się złamała i trzy szprychy.
W sumie na całej trasie schodzili z siodełek jedynie na jakieś 1500 metrów, więc wcześniejsze przygotowanie drogi okazało się praktycznie perfekcyjne, podobnie jak zapewnienie bezpieczeństwa uczestnikom wyjazdu (zabezpieczenie przejazdu przez miasto doskonale widać na jednym z filmików na profilu facebookowym obozu). Najtrudniejszy odcinek wyprawy to część kaszubska, kiedy trzeba było jechać w terenie pagórkowatym i to często po piachu - przewyższenie około 600 metrów.
Spływ kajakowy na trasie był zaplanowany wcześniej. Uczestnicy zsiedli z rowerów, przepłynęli 7 km kajakami, a potem organizatorzy przywieźli ich w miejsce startu, gdzie ponownie wsiedli na rowery i pojechali. Generalnie ludzie na trasie odbierali ich bardzo pozytywnie. Trafił się na przykład darmowy deser po obiedzie, a gdy jednemu z uczestników złamał się bagażnik, sklep rowerowy z Oleśnicy opuścił cenę nowego, gdy dowiedział się o obozie.
- Jesteśmy bardzo zadowoleni - ocenia Nowicki. - I z tego, że udało nam się zorganizować wszystko, co sobie zaplanowaliśmy I z postawy harcerzy, którzy dali rade, przełamali swoje słabości i dali radę, przez całą drogę nikt nie odpuszczał. I z kadry, która spsiała się na medal. Zgraliśmy się doskonale. Przez te 9 dni nie było większych problemów.
Jeśli myślicie, że teraz, po dojechaniu na metę w Lubiatowie, uczestnicy będą leżeć do góry brzuchami na plaży, to jesteście w błędzie. Już planują wycieczki w trakcie drugiego obozowego turnusu, który rozpoczął się 16 lipca. I nie chodzi wcale o lokalne wycieczki np. do Białogóry czy na wydmy.
- Jak się uda, to w przyszłym tygodniu pojedziemy z Lubiatowa na Hel - zapowiada druh Nowicki.
Oto uczestnicy obozu rowerowego Hufca ZHP Oława "Oława- Lubiatowo 2023":
Marcin Nowicki - komendant obozu wędrownego,
Jacek Dressler - drużynowy,
Emilia Nowicka - zaopatrzenie i logistyka (opiekun w aucie serwisowym)
Joanna Konefał - zaopatrzenie i logistyka,
Bartosz Lichota - opiekun,
Łukasz Trznadel- serwis,
Marcin Konefał - pomoc zaopatrzenia.
Uczestnicy: Piotr Konefał, Kamil Ignatowicz, Krzysztof Nowicki, Hanna Dressler, Alicja Nowicka, Weronika Golańska, Łucja Werner, Bartosz Trznadel, Konrad Rutkowski, Kacper Pawlik.
*
A to małe podsumowanie "strat" w sprzęcie podczas wyjazdu:
- jedna przebita dętka,
- pięć zerwanych szprych,
- jedna wygięta przerzutka,
- jeden uszkodzony bagażnik.



















Napisz komentarz
Komentarze