Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 12:02
Reklama BMM
Reklama

"Depozyt" - nowa książka o skarbie

Pamiętacie, jak przez wiele miesięcy relacjonowaliśmy w Gazecie Powiatowej i na portalu TuOlawa.pl bezskuteczne próby wydobycia nazistowskiego złota spod oranżerii Pałacu Minkowskie? Krzysztof Krzyżanowski napisał o tym szerzej w książce pt. "Depozyt. Śledztwo w sprawie Dziennika Wojennego". Nowiutka... To rzetelna dziennikarska robota
"Depozyt" - nowa książka o skarbie
Krzysztof Krzyżanowski napisał o poszukiwaniach skarbu w książce "Depozyt. Śledztwo w sprawie Dziennika Wojennego". To rzetelna dziennikarska robota
Podziel się
Oceń

Fragmenty książki:

(...)

Późnym popołudniem przyjeżdżam do Minkowskich. Przy płocie ktoś rozwinął reklamę Fundacji "Śląski Pomost" z wydrukowanym wielkim napisem "Mit Gott". Między fundamentami oranżerii stoi wysoki metalowy trójnóg, na bloczkach podwieszona jest cylindryczna, dwumetrowa tuba. Ktoś spawa ją do bliźniaczej rury, która prawie w całości zagłębiona jest już w ziemi. Wokół pełno sprzętu, łopat, kabli i desek. Na białej tablicy widzę napis Be safe, "Bądź bezpieczny!", z jakiegoś powodu - po angielsku.

- Mamy tu profesjonalną ekipę wiertniczą - tłumaczy Bart. - I wolontariuszy. To załoga marzeń.

Całość nadzoruje Roman Fumarniak w brązowej puchówce, ale po budowie kręci się także Franz Dziewiatek. Ma na sobie czarną bluzę z kolorowym nadrukiem. Patrzę uważnie, bo na początku nie mogę rozpoznać nietypowego kształtu. Potem dostrzegam - to podobizna rycerza zakonu krzyżackiego w hełmie i muszę przyznać, wygląda to dość oryginalnie. 

Prace trwają do późnej nocy, w świetle halogenów odpompowywana jest woda, wewnątrz, w zespawanej tubie wydobywana jest mozolnie ziemia. To już piąty może szósty metr, przełomu jednak nie ma. Depozytu tym bardziej.

W ostatniej chwili los rzuca poszukiwaczom koło ratunkowe, w zasadzie malutkie kółeczka. To niewielkie drobne monety, ktoś je podnosi, podaje Bartowi. Mają oznaczenie Reichsbanku i daty 1942, 1943 i 1944 rok.

- To dowód, że byli tu Niemcy - oświadcza Bart. - Chciałoby się nawet powiedzieć "naziści tu byli", ale to tylko spekulacja.

Na tym jednak odkrycia się kończą. W końcu drugiego dnia wykopalisk Bart Zelaytys przyznaje: - Frustracja i zniechęcenie uderzyły w nas jak upiór z przeszłości. Ale nie poddajemy się. Potrzebujemy więcej ludzi, więcej sprzętu, więcej pieniędzy. Damy radę.

Zanim jednak fundacja da radę, w miejscowości Minkowskie pojawia się telewizja. Będzie robić nagrania do programu "Expedition: Unknown", "Ekspedycja: Nieznane", prowadzonym przez amerykańskiego prezentera i producenta Josha Gatesa .

- Mamy "Dziennik wojenny" - tłumaczy mu nienaganną angielszczyzną Bart Zelaytys - który wskazuje 11 lokalizacji, a w nich między 100 a 300 ton nazistowskiego złota.

- Powiedziałeś: między 100 a 300... ton?! - otwiera szeroko oczy Josh.

- Tak jest - potwierdza bez mrugnięcia oka Bart. - Mamy sto procent pewności, że "Dziennik" jest autentyczny.

Ekipa wchodzi do namiotu ustawionego przez fundację nad oranżerią. Tam wita ich Mariusz, wiertacz, który na konferencji w Izbicku chwalił się, że wiertło jego maszyny natknęło się na nieznany obiekt pod ziemią. Pokazuje, w jaki sposób wykonuje odwierty, Josh Gates ochoczo pomaga. Nagle rozlegają się okrzyki:

- Patrzcie, tutaj! Tutaj!

Wszyscy pochylają się nad wyciągniętym cylindrem wiertnicy.

- Coś tu się błyszczy! - entuzjazm udziela się Joshowi. Podnosi w górę niewielką, zabłoconą grudkę. - Czy to...?!

Rozlegają się wesołe śmiechy pracującej gromadki, Josh jest zdezorientowany, ale za chwilę sam się kwaśno uśmiecha. W rękach trzyma bezwartościowy kawałek pirytu, zwanego też złotem głupców.

- Kto to włożył do wiertnicy? - marszczy czoło prowadzący program, rozgląda się po rozbawionych mężczyznach. Roman Furmaniak głośno się śmieje, pokazuje dwa kciuki do góry. Na kamerze utrwala się oryginalnie przygotowany żart eksploracyjny.

- You guys are jerks - komentuje Josh, śmieje się sam z siebie. - Panowie, jesteście kretynami.

 

(...) 

 

Badania w miejscowości Minkowskie wciąż trwają, a ja niespodziewanie zyskuję nowe informacje o Stanisławie M.  Kontaktuje się ze mną informator, którego nazywam "Kandydatem".

- Wiem, że interesujesz się sprawą "Dzienników". Prześlę ci parę dokumentów.

Otrzymuję kilka skanów, są intrygujące. W pierwszym piśmie M. zwraca się do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, konkretnie do profesora Glińskiego: "Przedkładam propozycję przekazania trzech arcydzieł malarstwa światowego". Informator Jurka Kamińskiego z Oławy mówił więc prawdę, kiedy sugerował kontakty M. z urzędem. Poniżej widzę listę obrazów: "Portret młodzieńca" Santiego, "Autoportret" Rembrandta, "Dama w kolorowej sukni" Rubensa - same dzieła, które mają trzy wspólne cechy: są bardzo znane, niezwykle drogie i do tej pory zaginione.

Dalej czytam o tym, w jaki sposób M. zdobył wiedzę o arcydziełach: Pozostawałem w bliskich relacjach z osobami odpowiedzialnymi za dzieła sztuki. Wiedzę o ich losach posiadałem od szefa transportu przy obronie Wrocławia pana dr. płk. Wilhelma Michaelisa w roku 1989. Te trzy obrazy zostały skradzione w 1945 roku na drezdeńskim dworcu i znajdują się aktualnie w posiadaniu jego córek.

Przyglądam się pismu, wygląda na prawdziwe. Na pierwszej stronie, tuż pod listą obrazów pieczęć wpływu do urzędu Konserwatora Zabytków we Wrocławiu i data: 2 stycznia 2019 roku. To chyba pierwszy raz, kiedy w urzędowej korespondencji pojawia się stopień, imię i nazwisko tajemniczego Michaelisa.

Drugi dokument jest jeszcze bardziej zaskakujący. Czerwony nagłówek, nazwiska i daty, na końcu okrągła pieczęć niemieckiego notariusza. To potwierdzenie adopcji M., potwierdzone urzędowo. Wczytuję się w dane i nie mogę uwierzyć.

- Od kogo to masz? - pytam Kandydata.

- Od Stanisława M. Zgodził się, bym je sfotografował.

Na stronie drugiej widzę dane rodziców. Stanisław M., urodzony na Dolnym Śląsku, niedaleko Oławy, miał matkę Augustę, z domu Paatz. Nazwisko po mężu - Michaelis. Jej mąż i, jak wskazuje na to pismo, ojciec M. to dr Wilhelm Michaelis, urodzony 17 lutego 1898 roku w Hainau.

- Sprawdź to, jak chcesz - mówi Kandydat. Robi się ciekawie.

Niecodzienne informacje o M. dostaję także od Tomasza z Brzegu, która pomagał przy pracach poszukiwawczych w Pałacu Minkowskie.

- W połowie 2022 roku pojechałem z kolegą do pałacu w Oleśnicy Małej. Nagle pojawia się jakiś facet i pyta nas, czy interesujemy się tym miejscem. Prosto z mostu mówi, że dużo wie o pałacu. - Fajnie - odpowiadam i pytam: - A skąd pan to wie? - Jestem synem esesmana - mówi. - Polakiem? - Tak - odpowiada. - Serio, tak powiedział? - dziwię się na taką bezpośredniość.

- Tak, sam byłem zaskoczony - przyznaje Tomasz. - Polak i ojciec esesman, kto się tym chwali? I dalej, opowiada nam całą historię: że był adoptowany przez Niemca, że ma na to dokumenty. Prowadzi nas do samochodu, pokazuje jakieś kartki, akt adopcji, akty notarialne kupna pałacu. Sprawdziłem to już na drugi dzień - nikt tego pałacu nie kupił.

- Potem chwali się, że sprzedał fundacji z Opola "Dziennik wojenny", za niezłą sumkę, lecz oszukali go i nie wypłacili całej kwoty.

- Ciekawe - odpowiadam. 

Tomasz zaskakuje mnie jednak jeszcze bardziej. 

- Na koniec powiedział, że ma "Portret młodzieńca" Rafaela. I że chce go sprzedać. 

(...)

Z opisu na okładce:

[…] – Ta sprawa jest niebezpieczna. Znam ludzi, którzy zapłacili za nią wysoką cenę.

– Po co mi więc o niej mówisz?

– Chcę, byś był osobą, która, z naszym udziałem, poprowadzi ją dalej i za jakiś czas, być może, doprowadzi do tego, że usłyszą o niej wszyscy. Kiedy mnie wysłuchasz, wszystko zrozumiesz. Akceptujesz te warunki? […]

Kiedy w 2018 roku powoli opada kurz po poszukiwaniach nieistniejącego Złotego Pociągu pod Wałbrzychem, mało kto wie, że w zaciszu gabinetów rządowych omawiana jest już kolejna, skarbowa sensacja. W marcu 2019 roku staje się publiczna. Nikomu nieznana fundacja z Opola ogłasza, że posiada tajemniczy „Dziennik”, wojenny pamiętnik, w którym niemiecki oficer opisał ukrywanie nazistowskich skarbów. Skrytki są dobrze zabezpieczone, a ich zawartość sensacyjna: tony złota, monety, biżuteria, skrzynie z banków i 47 obrazów wielkich malarzy. „Chcemy te skarby wydobyć, skrytka po skrytce” – oświadczają przedstawiciele fundacji.

Krzysztof Krzyżanowski zbiera informacje o sprawie od samego początku. Gromadzi dokumenty, rozmawia z członkami fundacji, sprawdza kolejne tropy i miejsca w terenie. Po latach starań jako jeden z pierwszych zostaje dopuszczony do pilnie strzeżonych dokumentów. Co udaje mu się ustalić w terenie, w archiwach, w rozmowach ze świadkami? Czy uda się podjąć cenny depozyt ukryty pod ziemią? Okazuje się, że sprawa ma ewidentnie… drugie dno.

Krzyżanowski wciągnął mnie po same uszy w historię „Dziennika wojennego”. Ta książka to prawdziwe mięso skarbowe: same fakty podane z talentem. 

Andrzej Daczkowski / Redaktor naczelny „Odkrywcy”.

*

To, w księgarni "Odkrywcy", możesz ją kupić: 

 

 

A tu pisaliśmy wcześniej o tej sprawie:


Napisz komentarz

Komentarze

P 07.12.2023 14:23
I gdzie mowa o konkursie?

ZASTRZEŻENIE PODMIOTU UPRAWNIONEGO DOTYCZĄCE EKSPLORACJI TEKSTU I DANYCH

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji ze strony internetowej tuolawa.pl i publikacji przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody wydawcy - RYZA Sp. z o.o. jest niedozwolone. 

Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są TUTAJ

KOMENTARZE
Autor komentarza: StefanTreść komentarza: A o tej jego słynnej ławeczce to już w radio wrocław piszą , śmiech na całą polskę się robiData dodania komentarza: 5.12.2025, 11:27Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: *Treść komentarza: Bo w Sobieskim oprócz tego, że nauczają, to jeszcze uczą empatii i działalności społecznej, a nie tylko patrzenia na koniec "własnego nosa" i samolubstwa.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 10:53Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: RodzicTreść komentarza: Bo oni chodzą do szkoły , żeby się uczyć a w Sobieskim ciągle trwają zabawy . Zgodnie z powiedzeniem " nie matura a chęć szczera zrobią z ciebie oficera " .Data dodania komentarza: 5.12.2025, 09:29Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: RedaktorTreść komentarza: "Rzeczą, która budzi zastrzeżenia (...) jest forma nagłośnienia (...). (...) było niezbędne minimum w postaci wzmianki w BIP, stronie internetowej (...), a nawet w gazecie - ale wydaj mi się, że (...) powinno to być znacznie bardziej nagłośnione. Tymczasem zrobiono (...), niezbędne minimum." Dawno już nikt nie wskazał tak dobitnie na nikłą rolę gazety w podawaniu informacji, jej zasięgu i oddziaływania, jak zrobił to "lokalny działacz społeczny, ekolog dla którego bardzo istotna jest ochrona środowiska naturalnego". Pierwszy tego imienia... (a zbieżność danych oraz podobieństwo osoby na zdjęciu z czynnym politykiem KO może być jedynie "przypadkowa..."). Dlaczego inni lokalni politycy (zajmujący się hobbistycznie ekologią), nie dostąpili zaszczytu skomentowania - nie wiadomo. Kabaret w czystej postaci.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 09:28Źródło komentarza: Jak zmienił się klimat w Oławie i co nas czekaAutor komentarza: mieszkaniecTreść komentarza: ten pseudo burmistrz nadaję się tylko na zdjęcia i cieszyć tą japę bo tylko to dobrze mu wychodzi.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 08:58Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: ObserwatorTreść komentarza: To miasto nie ma gospodarza, jakby miał odrobinę honoru to podałby się do dymisji i oddał pobrane wynagrodzenie.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 07:47Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniaków
Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama
Reklama
Reklama