Wczoraj pan "pod wpływem" z rowerem, który "wylatywał mu z rąk", uparł się, że przejdzie na peron przez tory, choć obok jest przejście podziemne, dostosowane do bezpiecznego przeprowadzania rowerów. Młody człowiek próbował go odwieść od tego pomysłu, ale ten uparł się i... poszedł. Tym razem źle się nie skończyło. Ile razy jeszcze się uda?

Ilu mieszkańców właśnie tak robi - i to na trzeźwo? Wystarczy zobaczyć, gdy do Jelcza-Laskowic przyjeżdża pociąg z Wrocławia. Zawsze są tacy, którzy skracają sobie drogę i idą do miasta przez tory, lekceważąc zakaz. Kiedyś nawet "zawiany" mężczyzna utknął między torami i trzeba go było podnosić, bo wkrótce miał wjechać na peron pociąg. Na miejscu nie ma Straży Ochrony Kolei, która pojawia się na stacji tylko sporadycznie, a zawiadowca stacji nie może opuszczać swojego miejsca pracy, więc praktycznie nie ma kto reagować w takich sytuacjach. I na razie to się nie zmieni. Dojdzie do tragedii?

Obok jest przejście przystosowane do bezpiecznego transportu rowerów i wózków (no, może z wózkami jest trochę gorzej, ale bezpieczniej niż przez tory)

Można i tak, żeby było szybciej, a na pewno bezpieczniej niż przychodzenie z rowerem przez tory







Napisz komentarz
Komentarze