Dlaczego akurat zestawy z McDonalds? Bo właśnie na zjeżdżalni przy McDonalds w Oławie dostrzegli go strażnicy podczas akcji poszukiwawczej parę dni temu.
To było tak. Po spacerze i obiedzie oboje z mamą przysnęli, ale chłopak obudził się wcześniej. Nie zbudził mamy, tylko wziął hulajnogę i wyszedł z mieszkania na 2 piętrze.
- Zazwyczaj odruchowo zamykam drzwi - mówi mama. - To było jak zawał serca, gdy zorientowałam, się, że go nie ma. W pierwszej chwili myślałam, że on się gdzieś schował, ale nie było hulajnogi.
Wtedy zrozumiała, co się stało. Szybko na plac zabaw pod blokiem, telefon do rodziców, na policję, potem bieg na przystanek PKP Oława Zachodnia, bo może syn tam poszedł. Gdy stamtąd wracała, dostała wiadomość, że syn się odnalazł. To było może 10-15 minut strachu, ale za długo o każdą minutę.
- Dostaliśmy zgłoszenie z policji o 13.05 - mówią strażnicy miejscy Radosław Ciosek i Dawid Woźniakiewicz. - A 13.10 już go mieliśmy.

Moment przekazania syna mamie
Akcja była błyskawiczna. Dostali szczegółowe informacje, że chłopak ma niebieskie buty marki Nike i czapkę Moto-Jelcza. Ruszyli w teren i... mieli nosa. Rozpoznali uciekiniera po butach. Był na zjeżdżalni dla dzieci przy McDonalds.
- Najważniejsze, że bezpiecznie przejeżdżał przez wszystkie przejazdy rowerowe po drodze - mówią strażnicy. - A trochę tego było, bo McDonalds jest kilometr od jego domu. To mądry chłopak, nie uciekał nam.
Początkowo syn nie chciał mamie powiedzieć, jak to się stało i dlaczego . - Chował się i nie chciał nic mówić, bo dobrze wiedział, że źle zrobił - mówi mama uciekiniera. - Potem wyszło, że po prostu bardzo chciał iść na tę hulajnogę, co mu wcześniej obiecałam. Tyle, że przysnęliśmy, więc wybrał się sam. To był pierwszy i oby ostatni raz. Na pewno dostał nauczkę na całe życie.
*
Po odnalezieniu syna mama przysłała do redakcji podziękowania dla strażników:
- Bardzo, ale to bardzo dziękuję za tak szybką reakcję i zaangażowanie w poszukiwania, a przede wszystkim za odnalezienie Mojego Syna - napisała. - Dziękuję Policji Oławskiej, Grupie Poszukiwawczej Mewa oraz, a raczej przede wszystkim funkcjonariuszom ze Straży Miejskiej w Oławie, którzy jako pierwsi odnaleźli Moją Zgube, Mojego Syna - Panom Dawidowi i Radosławowi. Chwila nieuwagi, nieostrożności i nikt nie potrafi przewidzieć takiej sytuacji. W poprzednich latach czy czasach byśmy się aż w takim stopniu nie obawiali o swoje pociechy i oczka w głowie, ale - niestety - jest jak jest. Bardzo z całego serca dziękuję za poświęcenie, czas, każdej służbie zaangażowanej, bo strach, obawy i emocje były nie do opisania. A dla Panów Dawida i Radosława ze Straży Miejskiej Syn przygotował w ramach podziękowania od siebie, na swój sposób niespodziankę, więc proszę się "Małego - Dorosłego Uciekiniera" spodziewać. Jeszcze Raz Dziękuję.
Trudno sobie wyobrazić, co czuje matka w takiej sytuacji, gdy nagle nie ma dziecka.
- Dla mnie to była walka sama ze sobą - opowiada mama 6-letka. - Jak to się mogło w ogóle wydarzyć? I emocje oraz uczucia. Przede wszystkim miłość, troska, zmartwienie i... bezsilność, choć na każdy sposób, gdzie się dało, próbowałam sprawdzić, co się z moim dzieckiem stało, gdzie jest, czy nic mu nie grozi ani czy nic mu się nie stało. Bo taki mały człowiek potrafi, a raczej na pewno zmienia postrzeganie świata, wyznacza inny sposób myślenia, niektórych dopiero uczy odpowiedzialności czy miłości. Ale podziękowań wyrażonych w uczuciach, łzach, strachu naprawdę się nie da opisać.

*
W podziękowaniach, jakie wraz z laurką chłopak wręczył strażnikom, czytamy: - Z całego serca dziękuję, ja jako mama, jak i syn (mały uciekinier) za pomoc, zaangażowanie i poświęcony czas, aby odnaleźć mojego 6-latka. Niejedno pewnie przyjdzie mu jeszcze do głowy, ale - mam nadzieję - że będą to bardziej pozytywne pomysły...
*
Po otrzymaniu podziękowań strażnicy pokazali chłopcu swoje miejsce pracy, także to, jak działa system monitoringu, w Oławie.



Strażnicy przygotowali dla chłopca upominki







Napisz komentarz
Komentarze