Proponuję spojrzeć na poznawanie Gruzji nieco inaczej niż robimy to zwykle przy udziale organizatorów sztampowych wycieczek, czyli oglądamy centrum Tbilisi, Batumi z plażowaniem, słynny monastyr Gergeti pod szczytem Kazbegi, może jeszcze skalne miasto Wardzia i... do domu. Tymczasem malutka Gruzja skrywa o wiele, wiele więcej interesujących historii.
*
Jak wiadomo, na terenach po byłym Związku Radzieckim nie brakuje opuszczonych, ale ciekawych miejsc. Jednym z nich jest gruzińskie uzdrowisko Ckaltubo (Czkhaltaubo, Tskaltubo), którego stałym bywalcem był sam Józef Stalin, a gdzie wiele uzdrowisk i hoteli zostało opuszczonych po upadku ZSRR, stając się symbolami upadku przeszłości, mimo że w ostatnich latach podejmowane są próby ich rewitalizacji i otwarcia nowych hoteli.

Pierwsze łaźnie powstawały tu w drugiej połowie XIX wieku. Nieprzypadkowo tu - powodem akurat takiej lokalizacji były odkryte nieopodal złoża wód radonowych - miały wspomagać leczenie chorób układu krążenia i układu nerwowego. W 1931 roku przekształcono Ckaltubo w coś na kształt resortu o charakterze spa. Miasto zostało uzdrowiskiem, a w szczycie popularności przyjeżdżało tu rocznie grubo ponad 100 tys. kuracjuszy! Z samej Moskwy codziennie kurowało tu kilka bezpośrednich pociągów.
Sanatoria budowano na kształt solidnych hoteli (piaskowiec, marmur), bogato wyposażonych, wszak gościła tu elita ówczesnego ZSRR, ze Stalinem włącznie. Te najpiękniejsze ówczesne sanatoria to choćby Iveria, Medea, Savane czy Metallurgist, wokół których istniała ogromna sowiecka infrastruktura - w części istniejąca do dziś, a ta zniszczona i tak wciąż robi wrażenie na przybyszach, obecnie głównie amatorów wrażeń przy zwiedzaniu ruin (urbex).
Wejść obecnie (2025 rok) można do kilkunastu dawnych obiektów, ale wszędzie na własną rękę, więc lepiej naprawdę dobrze uważać na jakość stropów, brak poręczy, okien itp. Ostrzeżenie jest koniecznie, bo nie ma żadnych na miejscu, brak ogrodzeń itd., a wszystko codziennie ulega korozji.

Sanatorium Medea




Sanatoria opanowały bezdomne psy

Sanatorium Medea
Po upadku ZSRR kurort podupadał, wkrótce potem został zamknięty, sanatoria opustoszały, a wizyta tu to prawdziwy powrót do przeszłości. Stare obiekty to relikty rozpadającej się sowieckiej przeszłości, gdzie prawo robotników do wypoczynku w szerokiej sieci sanatoriów było zapewniane przez konstytucję.

W niektórych sanatoriach na początku lat 90. zamieszkali uchodźcy z Abchazji (wciąż okupowanej przez Rosję), którzy musieli opuścić swoje domostwa w latach 1992-1993. Miało to być tylko na chwilę, ale w niektórych budynkach uchodźcy nadal mieszkają. W tym sanatorium około 50 osób.

Sanatorium Metallurgist - pan, który teraz opiekuje się tym obiektem, za 5 lari od osoby wpuszcza do obiektu, który niedawno został kupiony i wkrótce (gdy opuszczą go uchodźcy) ma być przeznaczony na hotel

Sala teatralno/widowiskowa


Tu nawet jeszcze jest prąd i wisi wielki żyrandol (podobno z Czechosłowacji)

Oranżeria



W sali widowiskowej zachowały się nawet resztki fortepianu

*
Z Wrocławia do Kutaisi można bez problemów dolecieć tanimi liniami, kupując odpowiednio wcześniej bilet można upolować takie za ok. 350 zł za lot w obie strony. Z lotniska w Kutaisi do Ckaltubo jest zaledwie ok. 20 km, więc szybko można dojechać taksówką lub wynajętym autem.
Cdn.
fot. Jerzy Kamiński







Napisz komentarz
Komentarze