Wiele zagród już nie odbudowano. Zniszczenia nie ominęły także pałaców, dworów i zamków. Feudałowie chcieli je jak najszybciej odbudować i zaczęli ponad miarę zwiększać obciążenia swych poddanych. Wojna przyczyniła się również do wypaczenia charakterów niektórych ludzi. Część z nich radziła sobie całkiem nieźle, żyjąc ze spekulacji, z kradzieży, z przemytu. Pozostali przymierali głodem...
Czystego sumienia nie miał na pewno Michał Gołdfuss, brzeski mieszczanin. W roku 1645 był on zarządcą komturii joannitów w Oleśnicy Małej. Za jakieś "przekręty", dzisiaj już nie wiadomo jakie, został z tego intratnego stanowiska zwolniony. Do jego usunięcia przyczynił się pewien sędzia. Gołdfuss, który w tamtym czasie został karczmarzem w Brzegu, postanowił zemścić się na joannitach i na tym sędzim. Czuł się również pokrzywdzony przez administratora wiązowskiego klucza majątków, należącego do Katedry Wrocławskiej. W czasie pracy u joannitów poznał rzeźnika Hansa Scholza. Oprócz oficjalnego zawodu, Scholz miał znienawidzone przez współmieszkańców "hobby" - był niepoprawnym złodziejem, hulaką i utracjuszem. Chyba tylko rozprężeniem po wojnie trzydziestoletniej można wytłumaczyć fakt, że uchodziło mu to na sucho. Pochodził z wioski spod Brzegu, ożenił się w Owczarach i tam oficjalnie mieszkał, ale wierność małżeńska była mu zasadą całkiem obcą. Musiał chyba mieć duży urok osobisty, gdyż pod bokiem żony miał przyjaciółkę, którą w żargonie sądowym określano beznamiętnie, jako "konkubinę". Drugą taką przyjaciółkę miał w Rzeplinie. Jedna miała na imię Katarzyna, natomiast druga - Krystyna, więc musiał się mieć na baczności, żeby nie mylić ich imion.
Reklama
Zbrodnia i kara Anno Domini 1658
Wojna trzydziestoletnia spowodowała na Śląsku wielkie zniszczenia. Dużo ludnych, kwitnących miejscowości, straszyło zgliszczami
- 11.07.2013 10:38 (aktualizacja 27.09.2023 16:21)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze