Gmina Oława Bezmyślność czy zła wola?
To, co doświadczony hodowca zastał przed swoimi ulami 16 maja, jeszcze długo będzie mu się śniło po nocach. - Wywiozłem pszczoły na rzepak do Niwnika, przyjeżdżam, a już w odległości 20 metrów od uli leżały dziesiątki martwych pszczół - opowiada. - Bezpośrednio przed ulami to była masakra...
Z ciężkim sercem hodowca wziął się do sprzątania martwych owadów. Porozumiał się też z pracownikami Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej, którzy przedstawili mu zeszyt oprysków, zapewniając, że prowadzili je zgodnie z prawem.
18 maja komisja ze związku pszczelarskiego wykonała protokół strat. Stwierdzono, że 10 z 77 uli uległo całkowitemu zniszczeniu, a w pozostałych pozostało 40% populacji. Dla pszczelarza oznacza to straty liczone w dziesiątkach tysięcy złotych.
Mądrzyk poprosił o interwencję gminnego inspektora ds. środowiska Artura Batóra, ale ten odparł, że nie ma podstaw prawnych do działania. - Gmina trochę zawaliła, bo żeby skład komisji był pełen, powinni kogoś od siebie wysłać - zwraca uwagę Henryk Kłak, szef oławskich pszczelarzy.
Pechowy hodowca rozmawiał też w stacji kwarantanny roślin. Liczył, że pracownicy przeprowadzą kontrolę rolników - sprawdzą książkę oprysków, potwierdzenie utylizacji opakowań, uzyskają informację, co zrobiono z popłuczynami z oprysków. Ale usłyszał tam tylko, że nic nie mogą zrobić. - Uważam, że inspekcja ochrony roślin powinna być aktywniejsza - zauważa Kłak. - Zgodnie z przepisami opryskiwacz musi mieć badania techniczne, a rolnik wykonujący opryski powinien ukończyć szkolenia. To nie zawsze jest egzekwowane. Gdyby inspekcja częściej jeździła w teren, byłoby inaczej.
Po kilku dniach od wytrucia pszczół do Mądrzyka zgłosił się mężczyzna, który oświadczył, że widział, jak w pobliżu ulów opryski po południu wykonywał mieszkaniec Jaczkowic. Hodowca pszczół skontaktował się z tym rolnikiem, ale on zapewniał, że nie jest niczemu winny. Świadek powiedział natomiast, że nie będzie zeznawał przeciwko niemu w sądzie. Wobec tego szanse na odzyskanie strat finansowych dla Kazimierza Mądrzyka są coraz mniejsze...
(xa)
Reklama
'- Za znęcanie się nad psem grozi więzienie, a rolnicy wytruwający pszczoły opryskami są bezkarni - mówi rozżalony Kazimierz Mądrzyk
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze