Oławianie jechali do Witnicy, aby podtrzymać udaną serię meczów bez porażki. Po remisie z Promieniem Żary 1:1, wygrali dwa kolejne mecze - w Kostrzynie z Celulozą 2:1 i na własnym stadionie z Arką Nowa Sól 4:1.
Po dwóch trafieniach Krzysztofa Grzybowskiego oławianie byli już na kolanach. Podopieczni trenera Sebastiana Sobczaka pokazali jednak charakter, zdołali nie tylko wyrównać, ale zadać rywalowi decydujące ciosy
Mecz z Czarnymi nie układał się jednak po myśli przyjezdnych. Już w pierwszych minutach zaatakowali gospodarze. Krzysztof Grzybowski przeprowadził rajd prawą stroną, wycofał piłkę na 11. metr od bramki Sebastiana Mordala, ale w ostatniej chwili Andrzej Gancarczyk zażegnał niebezpieczeństwo, wybijając futbolówkę poza pole karne. W 10 minucie gospodarze objęli prowadzenie. Po wznowieniu gry rzutem z autu, piłka trafiła do Kamila Kwiatkowskiego, który przedarł się przez trzech obrońców MKS, wpadł na pole karne i uderzył z ostrego kąta. Mordal sparował piłkę, ale przy dobitce Grzybowskiego nie miał już nic do powiedzenia.
Dwie minuty później Maciej Zapał zagrał prostopadle z własnej połowy do Łukasza Staronia, który przelobował bramkarza gospodarzy Tomasza Narkuna, ale sędzia liniowy dopatrzył się u napastnika MKS pozycji spalonej. Oławianie nie zwalniali tempa i w następnych sytuacjach bombardowali bramkę witniczan. Najpierw zza pola karnego uderzył Krzysztof Gancarczyk, ale piłka przeszła tuż obok słupka. Po chwili strzelił Staroń, tym razem celnie, ale bramkarz wybił na rzut rożny. Podobnie było przy próbie Mateusza Poważnego.
W 23 minucie Michał Sikorski zagrał na połowę rywala, a niezdecydowanie Sławomira Bednarczyka i Tomasza Narkuna mógł wykorzystać Łukasz Staroń, który na polu karnym rywala powalczył o futbolówkę, ale ostatniej chwili bramkarz gospodarzy wybił piłkę. Później Ryszard Serczyk strzelił atomowo z 20 metrów na oławską bramkę, ale piłka tylko musnęła poprzeczkę.
Goście nie zamierzali składać broni. Krzysztof Gancarczyk dośrodkował z rzutu wolnego na karne karne, najwyżej do piłki wyskoczył Sikorski, ale główkował nad poprzeczkę.
W końcówce pierwszej połowy podopieczni trenera Sebastiana Sobczaka stworzyli sobie dwie najlepsze sytuacje w tej części meczu. Po wymianie podań między Poważnym a Staroniem, ten drugi zagrał w uliczkę do Pawła Błaszczaka, który jednak przegrał pojedynek sam na sam z Narkunem. Potem dali o sobie znać bracia Gancarczykowie. Lewą stroną przedarł się Krzysiek, wrzucił płasko na krótki słupek do Andrzeja, ale kapitan MKS nie trafił z pięciu metrów w bramkę.
Od początku drugiej połowy przyjezdni zaatakowali z większym animuszem i przez pierwsze 10 minut nie schodzili z połowy witniczan. Zaczęło się od koronkowej akcji Krzyśka Gancarczyka, Łukasza Staronia i Andrzeja Gancarczyka, zakończonej płaskim dośrodkowaniem tego ostatniego. Obrońcy Czarnych zażegnali jednak niebezpieczeństwo. Później Staroń dostał dobre prostopadłe podanie, ale nie opanował piłki.
Bramka dla oławian wisiała w powietrzu, ale to jeden z nielicznych ataków miejscowych był skuteczny. Grzybowski strzelił z 25 metrów i po niezbyt udanej interwencji Mordala gospodarze podwyższyli wynik. Trzy minuty później Jakub Kalinowski włączył się do akcji ofensywnej i po jego prostopadłym podaniu Błaszczak znalazł się oko w oko z Narkunem, ale znowu górą był golkiper Czarnych. Odbitą piłkę przejął jednak Kalinowski i wpakował ją z bliska do siatki. Tuż po tej bramce z dystansu strzelał Serczyk, ale tym razem Mordala uratowała poprzeczka.
W 70 minucie po akcji i dośrodkowaniu Pawła Skorupy na polu karnym ręką pomógł sobie Bartłomiej Kuniczuk, ale sędzia nie dopatrzył się jednak przewinienia. Co się odwlecze to nie uciecze. W następnej akcji Damian Kozioł przerzucił piłkę nad obrońcami gospodarzy do wbiegającego z lewej strony Andrzeja Gancarczyka. Kapitan MKS zachował się na polu karnym jak rasowy napastnik, przyjął piłkę na klatkę piersiową i pewnym strzałem w długi róg doprowadził do remisu.
Dziesięć minut przed końcem Kalinowski podał górą do Krzyśka Gancarczyka, ten głową odegrał w tempo do wbiegającego Staronia, który wpadł z piłką na pole karne i zdobył trzeciego gola dla oławian.
W końcówce przyjezdni jeszcze dwukrotnie skarcili witniczan. Najpierw Poważny wykorzystał podanie Staronia i pokonał Narkuna w sytuacji sam na sam, a wynik ustalił świetnie grający młodszy z braci Gancarczyków. Staroń przejął piłkę na środku boisku i przebiegł z nią kilkadziesiąt metrów, przed polem karnym podał do lewonożnego Krzyśka, który wpadł na pole karne i swoją "słabszą" prawą nogą huknął nie do obrony.
Pomeczowe komentarze
Wiesław Koronowicz - trener Czarnych Witnica
- Nasza słaba dyspozycja spowodowana była przede wszystkim nieobecnością dwóch podstawowych zawodników: Karola Dębskiego i Michała Zakryszki. Mamy bardzo wąską kadrę i nie miałem kim ich zastąpić. Mało tego, chciałem w trakcie meczu przeprowadzić więcej zmian, ale nie miałem za bardzo kogo wprowadzić na plac gry. W drugiej połowie zabrakło moim podopiecznym sił, a także nieprawidłowo kryliśmy zawodników MKS. Nie może być, że zawodnik drużyny przeciwnej prowadzi przez pół boiska piłkę i przed polem karnym spokojnie oddaje strzał, bo moi obrońcy cofają się w stronę własnej bramki. Popełniliśmy proste błędy, które nie przystają nawet trampkarzom, nie mówiąc już o trzeciej lidze. Niektórzy zawodnicy nie powinni grać na tym szczeblu, bo jest to dla nich za wysoki poziom. Gramy praktycznie tym samym składem co w IV lidze, działacze nie dokonali przed sezonem żadnych wzmocnień. Dochodzą do tego młodzieżowcy, którzy w naszym przypadku są niedoświadczeni. Jest to dla nich za duży przeskok, aby z juniorów przejść od razu do III ligi seniorów. Witnica to małe miasteczko i wydaje mi się, że gra w IV lidze jest dla niej optymalnym rozwiązaniem.
Sebastian Sobczak - trener MKS SCA Oława
- Pierwszą połowę zagraliśmy nie najlepiej. W drugiej części, kiedy straciliśmy drugiego gola, pomimo tego, że to my wtedy prezentowaliśmy się zdecydowanie lepiej od rywala, pojawiła się w głowie myśl, że może być dzisiaj ciężko odrobić tę stratę. Ale zaraz mi to przeszło. Bardzo dobrze, że Kuba Kalinowski i Andrzej Gancarczyk szybko strzelili bramki, bo one były kluczowe. Podniosły pozostałych zawodników na duchu. Uwierzyli, że są w stanie w tym meczu zdobyć trzy punkty. Później już ręce same składały się do oklasków, bo chłopaki zaczęli operować jeszcze szybciej piłką, stwarzali sobie sytuacje podbramkowe i na szczęście nie zawiodła skuteczność. Na treningach ćwiczymy wiele dynamicznych elementów gry, dzisiaj to się udało kilka razy. Szczególnie mogły się podobać akcje, po których padły bramki Łukasza Staronia i Krzysztofa Gancarczyka. Cieszę się, że wygraliśmy, bo w innym przypadku czekałby nas ponad sześciogodzinny smutny powrót do domu...
Czarni Witnica - MKS SCA Oława 2:5
1:0, 2:0 - Krzysztof Grzybowski (w 10 i 60 min.)
2:1 - Jakub Kalinowski (63)
2:2 - Andrzej Gancarczyk (73)
2:3 - Łukasz Staroń (80)
2:4 - Mateusz Poważny (88)
2:5 - Krzysztof Gancarczyk (89)
Witnica. 28 maja 2011. Widzów około 100.
Sędziowali: Sebastian Chudy jako główny oraz Przemysław Dzienuć i Michał Drozd - asystenci liniowi (Świebodzin).
Żółte kartki: Damian Kozioł (w 31 min.), Dawid Pożarycki (65), Stanley Chiedozie Ojiego (71) i Ryszard Serczyk (76) - wszyscy za faule; Sławomir Bednarczyk (35) - za krytykowanie orzeczeń sędziego.
Czarni Witnica: Narkun - Kuniczuk, Bednarczyk, Makara, Orzechowski - Grzybowski, Kwiatkowski, Serczyk, Zakryszko - Wieczorek, Stanley Ojiego (76 Pabich).
MKS SCA Oława: Mordal - Zapał, Kalinowski, Sikorski, Pożarycki - A.Gancarczyk (74 Prusak), Kozioł (84 Ciołek), K.Gancarczyk, Poważny (88 Pawlak) - Błaszczak (65 Skorupa), Staroń.
Tekst i fot.:
Mateusz E. Czajka
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze