Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 15 grudnia 2025 19:14
Reklama

Plan minimum wykonany

Podziel się
Oceń

Podopieczni trenera Sebastiana Sobczaka zajęli ostatecznie dziesiąte miejsce w rozgrywkach trzecioligowych grupy dolnośląsko-lubuskiej. Pozostał mały niedosyt, bo jeszcze tydzień temu była realna szansa na siódmą lokatę...

Już w środę 8 czerwca było wiadomo, że oławianie mogą zapomnieć o siódmym miejscu, bo Polonia/Sparta Świdnica wygrała z Polonią Trzebnica 4:2. Świdniczanie dostali pozwolenie od Lubuskiego Związku Piłki Nożnej na rozegranie meczu wcześniej, ze względu na uroczystości związane z obchodami dni miasta.

Wśród gospodarzy sobotniego pojedynku nie było żadnych ubytków kadrowych, natomiast u gości nastąpiła jedna zmiana w składzie z ubiegłego tygodnia - Sebastiana Mordala zastąpił w bramce Radosław Florczyk, który wrócił do podstawowej jedenastki, po pięciu meczach nieobecności. Trochę wymuszona niedyspozycją Mordala decyzja trenera Sobczaka okazała się strzałem w dziesiątkę, bo oławski golkiper był najlepszym piłkarzem w zespole przyjezdnych.
Od pierwszych minut lepiej prezentowali się goście, już na początku zakotłowało się pod bramką Mirosława Dębca. Krzysztof Gancarczyk dośrodkował na pole karne z rzutu rożnego, Jakub Kalinowski główkował, ale bramkarz Orła wybił piłkę z linii bramkowej. Dopadł do niej Dawid Pożarycki, ale jemu też nie udało pokonać Dębca. Całe zamieszanie zakończył niecelnym strzałem z półobrotu kolejny defensor MKS Oława - Michał Sikorski.
W odpowiedzi z dystansu próbował zaskoczyć Florczyka Tomasz Sobczak, ale oławski golkiper spisał się bez zarzutu. Z drugiej strony tego samego próbował kapitan MKS Andrzej Gancarczyk, ale Mirosław Dębiec był na posterunku.
W 25 minucie Krzysztof Gancarczyk zagrał prostopadle do Łukasza Staronia, który wygrał pojedynek biegowy z obrońcami Orła, ale strzelił zbyt słabo, więc Dębiec bez większych problemów złapał piłkę.
Później Maciej Zapał sprowokował akcję ofensywną gospodarzy. Długo zwlekał z wybiciem piłki przy linii bocznej, aż w końcu stracił ją na rzecz Damiana Szałasa. Pomocnik Orła podał na pole karne do Mateusza Toporkiewicza, ale jego uderzenie wybił Florczyk. Oławianie szybko skontrowali, Krzysztof Gancarczyk minął dwóch rywali, ale dobrze zapowiadającą się akcję zakończył niedokładnym dośrodkowaniem. Po chwili ten sam zawodnik uderzał zza pola karnego, ale piłka przeszła tuż obok słupka.
W 37 minucie Florczyk wykazał się prawdziwym kunsztem bramkarskim. Tomasz Ruminkiewicz wrzucił na pole karne z rzutu rożnego, w zamieszaniu piłka trafiła do Adama Więckowskiego, który uderzył bez zastanowienia. Bramkarz gości popisał się fantastycznym refleksem, wybijając piłkę na aut. Gospodarze szybko rozpoczęli i po dośrodkowaniu Szałasa przed szansą stanął główkujący Toporkiewicz, ale Florczyk znowu poradził sobie z jego strzałem. W końcówce pierwszej połowy podopieczni trenera Sobczaka ponownie doszli do głosu. Po faulu na Damianie Koźle sędzia podyktował rzut wolny na linii pola karnego. Krzysztof Gancarczyk mocno wrzucił piłkę na pole karne, ale żaden z kolegów jej nie sięgnął.
W ostatniej minucie Staroń zakręcił obrońcami przed polem karnym i podał na lewą stronę do nieobstawionego Mateusza Poważnego. Zamiast od razu strzelać, pomocnik MKS przełożył sobie piłkę na lewą nogę, z której uderzył zbyt słabo, by zaskoczyć bramkarza Orła. Po chwili z dystansu uderzył młodszy z braci Gancarczyków, ale znowu niecelnie.
Druga połowa nie zaczęła się najlepiej dla oławian, bo już w 52 minucie było 1:0 dla Orła. Ponownie sytuację sprowokował Macie Zapał, tracąc piłkę przy wyprowadzaniu akcji. Przejął ją Mateusz Toporkiewicz i podał na pole karne do Pawła Cygana, który nie dał najmniejszych szans Florczykowi, uderzając z 10 metrów pod poprzeczkę.
W następnej akcji Zapał znowu stracił piłkę, którą teraz przejął Szałas, ale do jego prostopadłego podania nie zdążył Toporkiewicz, bo w bramce zachował się uważnie Florczyk. Chwilę po tym obrońcy Orła rozgrywali piłkę przed własnym polem karnym, Staroń wykorzystał ich nieporozumienie i przejął piłkę, ale po raz drugi przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem.
W 73 minucie Staroń potwierdził zasadę „do trzech razy sztuka”. Akcję rozpoczął Dominik Wejerowski, który wszedł na boisku w trakcie drugiej połowy, i podał na prawą stronę do Krzysztofa Gancarczyka. Ten wstrzelił piłkę na pole karne, a zamykający akcję Staroń dopełnił formalności strzałem z dwóch metrów, doprowadzając tym samym do remisu. Była to już siódma bramka w rundzie wiosennej wychowanka lubańskich Łużyc i byłego zawodnika SMS Łódź. Zaraz po wyrównującym golu goście zaatakowali ponownie, ale Andrzejowi Gancarczykowi nie wyszedł strzał na bramkę Dębca.
W końcówce działo się wiele pod bramką MKS. Pięć minut przed końcem Florczyk uratował swój zespół przed utratą gola, wychodząc odważnie poza pole karne i przerywając szarżę Ruminkiewicza. Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się sprawiedliwym podziałem punktów, gospodarze zadali decydujący cios. Ruminkiewicz dośrodkował na pole karne z rzutu rożnego, a zupełnie nieobstawiony Rafał Weyer wpakował z pięciu metrów piłkę do siatki obok bezradnego Florczyka. Zapewnił tym międzyrzeczanom 3 punkty oraz dziewiąte miejsce na koniec sezonu 2010/2011 w dolnośląsko-lubuskiej III lidze.
Pomeczowe komentarze
Dariusz Borowy - trener Orła Międzyrzecz
- To był bardzo ciężki mecz. Graliśmy z zespołem bardzo dobrze poukładanym taktycznie. Od dłuższego czasu po raz pierwszy muszę przyznać, że nie zasłużyliśmy na 3 punkty, bo przeciwnik prezentował się lepiej od nas. Było kilka sytuacji, ale to goście mieli ich zdecydowanie więcej, w dodatku bardziej klarownych. Zabrakło w grze moich podopiecznych tej jakości, widocznej w wygranym meczu z Ilanką Rzepin. Wtedy pokazaliśmy wszystkim na co nas stać oraz udowodniliśmy, że w tym zespole drzemie ogromny potencjał. Nasza dzisiejsza słabsza dyspozycja, to wina wakacyjnych nastrojów, po wcześniejszym utrzymaniu się w III lidze. Z rundy wiosennej jestem umiarkowanie zadowolony, bo zdobyliśmy tylko 20 punktów. Na początku, w kilku spotkaniach głupio je straciliśmy, np. przegraliśmy mecz z Celulozą, a powinniśmy go zdecydowanie wygrać. Na szczęście mieliśmy zdecydowanie lepszą końcówkę rundy.
Sebastian Sobczak - trener MKS SCA Oława
- Z przebiegu gry na pewno nie należała się nam porażka. Był to mecz raczej na remis, ale z delikatnym wskazaniem na nas. W piłce już tak jest, że nie zawsze wygrywa ten zespół, który stwarza sobie więcej sytuacji podbramkowych. Grzeszyliśmy dzisiaj nieskutecznością, szczególnie w pierwszej połowie i w końcówce to się na nas zemściło. Przy tylu okazjach powinniśmy strzelić przynajmniej jednego gola więcej niż rywal. Stracone bramki to ewidentne indywidualne błędy. Przy pierwszej karygodny błąd przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy, natomiast przy drugim nie było konsekwencji w indywidualnym kryciu na polu karnym, a przy stałym fragmencie gry jest to konieczne. Szkoda tej porażki, bo liczyliśmy na to, że nie przegramy w Międzyrzeczu, w najgorszym przypadku zakładaliśmy remis, który dałbym nam lepszą pozycję na koniec sezonu. Na podsumowanie rundy wiosennej jeszcze przyjdzie czas, wszystko trzeba dokładnie przeanalizować. Przyjdą do pierwszego zespołu na pewno zawodnicy, którzy skończą wiek juniora, także będziemy się powoli zastanawiać, co robić dalej. Najważniejsze jest jednak to, że zajęliśmy dziesiąte miejsce i utrzymaliśmy się w III lidze. Wykonaliśmy więc plan minimum, który nałożył na nas zarząd klubu.
Orzeł Międzyrzecz - MKS SCA Oława 2:1

1:0 - Paweł Cygan (w 52 min.)
1:1 - Łukasz Staroń (73)
2:1 - Rafał Weyer (90)
Międzyrzecz. 11 czerwca 2011. Widzów około 250.
Sędziowali: Dariusz Borodziuk jako główny oraz Marcin Miśkiewicz i Kacper Kochanowski - asystenci liniowi (Świdnica).
Żółte kartki: Jakub Kalinowski (w 63 min.), Maciej Zapał (70) i Mateusz Gancarczyk (74) - wszyscy za faule.
Orzeł Międzyrzecz: Dębiec - Ruminkiewicz (90 Kaniewski), Więckowski, Kochanek, Weyer - Szałas, Sobczak (74 Stojanowski), Kuźminczuk, Budnik - Toporkiewicz (90 Kwaśniewski), Cygan (63 Kurdykowski).
MKS SCA Oława: Florczyk - Pożarycki, Sikorski, Kalinowski, Zapał (80 Pawlak) - A.Gancarczyk, Kozioł (72 M.Gancarczyk), K.Gancarczyk, Poważny (90 Szczepaniak) - Błaszczak (60 Wejerowski), Staroń.
Tekst i fot.:
Mateusz E. Czajka
 
 
 
 

Napisz komentarz

Komentarze

ZASTRZEŻENIE PODMIOTU UPRAWNIONEGO DOTYCZĄCE EKSPLORACJI TEKSTU I DANYCH

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji ze strony internetowej tuolawa.pl i publikacji przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody wydawcy - RYZA Sp. z o.o. jest niedozwolone. 

Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są TUTAJ

Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama
Reklama
Reklama