Z powodu przebudowy stadionu miejskiego w Trzebnicy Polonia rozgrywa swoje mecze na boisku w Łozinie, które daleko odbiega od trzecioligowych standardów. Jest krótkie i wąskie, nierówno wyprofilowane, więc zespoły grają "z górki" lub "pod górkę". Murawa też przypomina bardziej betonową płytę niż trawiasty dywan. Stare porzekadło mówi, że "złej baletnicy przeszkadza rąbek spódnicy". W tym przypadku tą kiepską tancerką byli oławianie, którzy zwłaszcza w pierwszej połowie, gdy przyszło grać im "pod słońce" i "pod górkę", zupełnie nie radzili sobie na łozińskiej łące.
To była prawie wierna kopia tego, co niedawno widzieliśmy na oławskim stadionie, w przegranym pojedynku z kąteckim Motobi. Nasi piłkarze najpierw stracili dwie "głupie" bramki, a potem walili głową w mur. W trakcie pojedynku z Polonią kibice MKS wywiesili transparent, w którym ostro protestowali przeciwko decyzji władz klubu o przeniesieniu meczu z Chrobrym z Oławy do Głogowa
Dość powiedzieć, że pierwszą ofensywną akcję przeprowadzili dopiero w 15 minucie, a był nią mocno niecelny "strzał rozpaczy" Daniela Pawlaka, oddany z 25 metrów. "Rozpaczy", bo młody piłkarz, pełniący w tym meczu rolę defensywnego pomocnika, nie bardzo wiedział, co ma zrobić z piłką. Groźnie pod bramką Polonii było też w 20 i 21 minucie. Najpierw po szybkiej dwójkowej akcji Dawida Lipińskiego i Łukasza Staronia, trzebniccy obrońcy w ostatniej chwili zablokowali uderzenie tego drugiego z 16 metrów. Potem lewym skrzydłem zaatakował Maciej Zapał i podał do Krzysztofa Gancarczyka, który odegrał do Jakuba Małeckiego. Na prawej stronie czyhali nieobstawieni Staroń i Lipiński, ale adresowane do nich podanie "Małego" przechwycił grający trener Polonii i były piłkarz MKS Tomasz Horwat.
Trzebniczanie też nie zachwycali grą w ataku. Pierwszą groźną akcję stworzyli już w 2 minucie, kiedy dryblujący na prawym skrzydle Jacek Bąk wpadł na pole karne MKS i strzelił po ziemi, ale piłka odbiła się od nogi Michała Sikorskiego i tuż przy słupku wyszła na rzut rożny. Potem było długo, długo nic - aż do 38 minuty. Po wyrzucie z autu piłkę przejął Szymon Jaskułowski i podał do Sławomira Kołodzieja, który wykorzystał zawahanie naszych defensorów i strzelił kąśliwie z rogu pola karnego w dolny róg bramki, a Radosław Florczyk nie zdążył skutecznie zareagować.
Przed końcem pierwszej połowy opuścił boisko z powodu kontuzji Jakub Małecki, a w jego miejsce wszedł Wojciech Ciołek i okazał się całkiem dobrym zmiennikiem. W dużym stopniu właśnie za sprawą wychowanka wałbrzyskiego Górnika oławianie zaczęli teraz dużo lepiej atakować. W 50 minucie Ciołek wywalczył rzut rożny, a po dośrodkowaniu Krzysztofa Gancarczyka bliski wyrównania był główkujący z pięciu metrów Michał Sikorski. Chwilę potem oławianie nadziali się na kontrę, którą zainicjował Kołodziej długim podaniem do Jakóbczyka. Walczący z rywalem Jakub Kalinowski bał się mocniej nacisnąć na gracza Polonii, żeby nie sprokurować karnego, co ten sprytnie wykorzystał i strzałem z 15 metrów przelobował Florczyka.
Od tego momentu grano już tylko do jednej bramki. Oławianie trzymali polonistów na ich połowie, niczym w hokejowym zamku, ale tylko raz udało im się skutecznie rozerwać zmasowaną trzebnicką defensywę. Wojciech Ciołek zagrał na lewo do Krzysztofa Gancarczyka, który podał wzdłuż bramki do Dawida Lipińskiego, a ten silnym strzałem z pięciu metrów wpakował piłkę pod poprzeczkę. Oławianie mieli jeszcze kilka okazji na wyrównanie, ale strzały Krzysztofa Gancarczyka z rzutów wolnych wyłapywał Emil Trynda, a uderzenia z dystansu bądź główki Wojciecha Ciołka, Macieja Zapała i Jakuba Kalinowskiego były niecelne.
Polonia Trzebnica - MKS SCA Oława 2:1
1:0 - Sławomir Kołodziej (w 38 min.)
2:0 - Jakub Jakóbczyk (53)
2:1 - Dawid Lipiński (63)
16 kwietnia 2011. Łozina. Widzów ok. 100, w tym blisko dwudziestoosobowa grupa kibiców z Oławy.
Sędziowali: Jacek Łyś jako główny oraz Bartosz Rudkowski i Rafał Woźniak - asystenci liniowi (Zielona Góra).
Żółte kartki: Dawid Lipiński (w 34 min.), Mateusz Marcinkowski (50), Daniel Pawlak (60), Maciej Zapał (68), Damian Kozioł (75) i Tomasz Horwat (86) - wszyscy za faule; Adrian Teodorczyk (+90) - za symulowanie faulu i grę na czas.
Polonia Trzebnica: Trynda - Bąk, Horwat, Mądrzejewski, Marcinkowski - Kuszyk (+90 Kędzierski), Wiraszka (80 Teodorczyk), Kołodziej, Bobik, Jakóbczyk (85 Gryzło) - Jaskułowski.
MKS SCA Oława: Florczyk - A.Gancarczyk, Kalinowski, Sikorski, Zapał - Staroń, Pawlak (61 Synówka), Małecki (41 Ciołek), Kozioł, K.Gancarczyk - Lipiński.
Pomeczowe komentarze
Tomasz Horwat - trener i obrońca Polonii
- Graliśmy dziś z rywalem prawie zza miedzy, z którym znamy się nie od dziś. Tak jak przewidywałem, mecz okazał się dla nas bardzo ciężki, szczególnie w drugiej części, kiedy to daliśmy się zepchnąć do głębokiej defensywy. Przed przerwą graliśmy bardziej ofensywnie i stworzyliśmy więcej klarownych sytuacji, z których jedną udało się wykorzystać. Po tym jak strzeliliśmy gola na 2:0, zaczęliśmy bronić wyniku, co się nam nie do końca powiodło, bo jednak straciliśmy bramkę. Poza tą sytuacją i innymi drobnymi błędami, ogólnie zagraliśmy jednak mądrze w defensywie i dzięki temu to my po meczu mogliśmy zatańczyć z radości na środku boiska.
Sebastian Sobczak - trener MKS SCA Oława
- Polonia to drużyna z czołówki tabeli, ale można ją było dziś ograć. Niestety, nie udało się, bo brakowało nam przede wszystkim dokładności w wykańczaniu akcji ofensywnych, których przecież nie brakowało, zwłaszcza w drugiej połowie, kiedy wyraźnie dominowaliśmy na boisku. Początkowo czekaliśmy na przeciwnika, nastawiając się na kontry, po których mieliśmy zdobywać bramki. Brak czujności w defensywie spowodował jednak, że straciliśmy gola, więc ta taktyka runęła. Teraz rywal się cofnął do obrony, zmuszając nas do gry atakiem pozycyjnym, co na tym krótkim i wąskim boisku nie było rzeczą prostą. Tuż po przerwie gospodarze nas skontrowali, więc było jeszcze trudniej. Na domiar złego Kubie Małeckiemu przytrafiła się kontuzja. Zastępujący go Wojtek Ciołek starał się, był aktywny, ale z „Małym” w składzie byłoby nam z pewnością łatwiej. Gdy zdobyliśmy kontaktową bramkę, to sądziłem, że wywieziemy z Łoziny przynajmniej jeden punkt. Żałuję, że się nie powiodło, bo teraz mamy trzy kolejne mecze z równie trudnymi rywalami, a więc zdobywanie w nich punktów też nie będzie proste.
*
W trakcie meczu doszło do incydentu, wywołanego przez oławskich kibiców, którzy na płocie okalającym boisko w Łozinie wywiesili transparent z hasłami krytyki prezesa MKS, komendanta policji i PZPN. To wynik decyzji władz klubu w sprawie miejsca rozegrania meczu z liderem III ligi, Chrobrym Głogów.
Tekst i fot.:
Krzysztof A. Trybulski
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze