Obie drużyny wystąpiły bez swoich czołowych napastników. Dawid Lipiński z MKS był kontuzjowany a Nigeryjczyk Christian Ndubuisi Nnamani z Ilanki przymusowo pauzował za nadmiar żółtych kartek. Być może brak najlepszych strzelców spowodował, że kibice - dość licznie zgromadzeni na stadionie OCKF - nie obejrzeli bramek. Mimo że zabrakło tego, co jest kwintesencją futbolu, to jednak mecz mógł się podobać, bo zarówno Ilanka jak i MKS do ostatnich minut nie zadawalały się podziałem punktów i stworzyły ciekawe widowisko.
Reklama
Dobre i zacięte spotkanie obserwowali widzowie w sobotnie popołudnie 2 kwietnia na oławskim stadionie. Goli nie było, ale emocji nie brakowało
Po ostatniej wpadce z Motobi szkoleniowiec oławskiej drużyny tym razem nieco inaczej ustawił zespół. MKS zagrał z pięcioma zawodnikami w drugiej linii, w tym z dwoma defensywnymi pomocnikami. Na szpicy był tylko debiutujący w wyjściowym składzie Paweł Błaszczak, a drugi nominalny napastnik Łukasz Staroń operował na prawej pomocy.
Ta taktyka pomogła zneutralizować siłę ofensywną Ilanki, która walczy o drugoligowy awans i od dłuższego czasu nie traci punktów. Goście od pierwszych minut potwierdzali dobrą dyspozycję, śmiało atakując oławską bramkę. W 8 minucie składną akcję lewym skrzydłem przeprowadzili Radosław Nolka i Piotr Bieniek, ale Michał Sikorski dobrze przyblokował uderzenie tego drugiego.|
Gospodarze odgryźli się w 15 minucie. Jakub Małecki, który po przerwie spowodowanej kontuzją zagrał po raz pierwszy od początku meczu, podał do Łukasza Staronia, a ten przedryblował kilku rzepińskich obrońców i strzelił z 15 metrów, ale Michał Augustyn pewnie obronił.
Potem znowu zaatakowała Ilanka, a efektem było kilka rzutów wolnych, które egzekwował wyróżniający się w drużynie z Rzepina Marcin Warcholak. Po jego strzałach lub dośrodkowaniach robiło się gorąco pod bramką MKS, ale na szczęście dla naszej drużyny, goli z tego nie było.
W 31 minucie obrońca Ilanki poturbował w polu karnym Krzysztofa Gancarczyka, ale arbiter nie dopatrzył się naruszenia przepisów. Inaczej było sześć minut później, przed oławskim polem karnym, gdzie legnicki sędzia zauważył wątpliwy faul Jakuba Kalinowskiego na Patryku Nowaczewskim. Wolnego i tym razem wykonywał Warcholak, ale strzelił obok słupka. W końcówce pierwszej połowy był kolejny rzut wolny dla Ilanki, tym razem po faulu Staronia przy linii końcowej. Dośrodkował Warcholak, ale czujny w bramce Radosław Florczyk wypiąstkował piłkę. Po szybkiej kontrze MKS, w dogodnej sytuacji był Paweł Błaszczak, ale stracił piłkę.
Po zmianie stron od początku odważniej zagrali oławianie. W 48 minucie, po akcji Krzysztofa Gancarczyka, źle interweniował Nigeryjczyk Kabir Ojikutu. Ratując się przed rzutem rożnym, podał wprost na głowę Małeckiemu, a ten wyłożył piłkę Staroniowi, który strzelił z 10 metrów do pustej bramki. Za słabo, bo Ojikutu naprawił swój wcześniejszy błąd, zatrzymując futbolówkę na linii bramkowej. |
Największe emocje przeżywali kibice po godzinie gry. Najpierw atomowym strzałem z 20 metrów pod poprzeczkę popisał się Maciej Tomkowiak, ale Florczyk był jeszcze lepszy i efektowną paradą wybił piłkę. Sytuacja się jednak nie uspokoiła, bo do futbolówki doskoczył Ojikutu. Na szczęście dla MKS, Nigeryjczyk trafił w słupek, główkując z bliskiej odległości.
Chwilę później skontrowali oławianie, ale szarżującego po skrzydle Krzysztofa Gancarczyka nieprawidłowo zatrzymał Bartosz Kubacki. Sędzia bez wahania pokazał mu czerwoną kartkę. Po meczu wyjaśnił, że przyczyną była nie akcja ratunkowa i faul taktyczny, lecz niebezpieczny atak na kolana przeciwnika.
Wydawałoby się, że po stracie zawodnika Ilanka zacznie grać defensywnie. Tymczasem goście nadal atakowali, ale oławianom łatwiej było kontrować.
W 69 minucie Piotr Grabarczyk wyszedł na czystą pozycję i pokonał Florczyka, ale zdaniem sędziego pomocnik Ilanki był na spalonym. Mimo protestów gości, gol nie został uznany.
Ciekawie było w samej końcówce. Już w doliczonym czasie bliscy rozstrzygnięcia byli oławianie. Piłkę w polu karnym Ilanki przejął nieobstawiony Jakub Małecki, ale zamiast sam strzelać, podał do Staronia. Ten był już chyba mocno zmęczony, bo nie opanował futbolówki, którą po krótkim zamieszaniu wybili obrońcy Ilanki.
Pomeczowe komentarze
Marek Kamiński - trener Ilanki:
- Moim zdaniem sędzia trochę wypaczył wynik tego meczu, nie uznając nam prawidłowo zdobytego gola. Przy tej akcji stałem równo na linii z obrońcami i według mnie spalonego tam nie było. Czerwona kartka dla mojego piłkarza też była co najmniej kontrowersyjna. Walczymy o awans do II ligi, więc musimy atakować i wygrywać, niezależnie od tego, czy - tak jak dziś się zdarzyło w Oławie - gramy w dziesiątkę i bez swojego najlepszego zawodnika. Gospodarze dobrze się bronili i wyprowadzali groźne kontry, ale mimo wszystko byliśmy bliżej zwycięstwa, bo pomijając wspomniane kontrowersje, mieliśmy ten atomowy strzał Tomkowiaka, cudem wybroniony przez oławskiego bramkarza i dobitkę Kabira, po której piłka zatrzymała się na słupku.
Sebastian Sobczak - trener MKS SCA Oława
- Zwykle nie oceniam pracy sędziów, ale dziś rzeczywiście gwizdek był przez arbitra chyba zbyt często używany, i z reguły z korzyścią dla Ilanki. Według mnie czerwona kartka była jak najbardziej prawidłowa, bo Krzysio Gancarczyk wychodził z kontrą na czyste pole. Znając siłę naszego dzisiejszego rywala, nieco inaczej ustawiłem zespół. Graliśmy pięcioma zawodnikami w drugiej linii, co pozwoliło nam skutecznie zagęścić środek pola. Dzięki temu nie daliśmy gościom rozwinąć skrzydeł. Liczyliśmy, że uda nam się skontrować i zdobyć gola, decydującego o zwycięstwie. Było trochę łatwiej, gdy graliśmy z przewagą jednego zawodnika, ale musieliśmy przy tym bardzo uważać, bo Ilanka walczyła wtedy z jeszcze większą determinacją. Mieliśmy kilka sytuacji do strzelenia bramki, ale zabrakło tego ostatniego podania lub wykończenia akcji strzałem. W ostatnich sekundach Kuba Małecki był na piętnastym metrze i miał piłkę na nodze. Gdyby wtedy uderzył, zadałby rywalowi decydujący cios.
MKS SCA Oława - Ilanka Steinpol Rzepin 0:0
2 kwietnia 2011. Stadion OCKF w Oławie. Widzów ok. 300.
Sędziowali: Arkadiusz Grab jako główny oraz Krzysztof Mazur i Marcin Pleśniak - asystenci liniowi (Legnica).
Czerwona kartka: Bartosz Kubacki (w 63 min.) - za faul.
Żółte kartki: Damian Kozioł (w 43 min.), Jakub Kalinowski (61) i Daniel Pawlak (68) - wszyscy za faule; Michał Augustyn (86) - za krytykę orzeczeń sędziego.
MKS SCA Oława: Florczyk - A.Gancarczyk, Sikorski, Kalinowski, Zapał - Staroń, Pawlak (75 Wejerowski), Kozioł, Małecki, K.Gancarczyk (78 Poważny) - Błaszczak (62 Synówka).
Ilanka Steinpol Rzepin: Augustyn - Plucner, Sylwestrzak, Ojikutu, Warcholak - Tomkowiak (68 Grabarczyk), Nolka, Mendelski, Nowaczewski (55 Kasik) - Bieniek (77 Grobelny), Kubacki.
Tekst i fot.:
Krzysztof A. Trybulski
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze