- Jak oceniasz postawę swoich podopiecznych w LKS Polwica Wierzbno?
Reklama
Z Adamem Kraską, trenerem LKS Polwica Wierzbno i sztangistą Górnika Polkowice - rozmawia Mateusz Czajka
- Ubiegłoroczny sezon był bardzo udany i jestem zadowolony ze startów moich zawodników. Zdobyliśmy wszystko, co sobie założyliśmy przed rozpoczęciem zmagań, a nawet z nawiązką. Chcieliśmy awansować do II ligi i to się udało, Kasia Szostak miała zdobyć mistrzostwo Polski i to osiągnęła. Zaskoczył mnie pozytywnie Mietek Dereń, który niespodziewanie wywalczył srebrny medal mistrzostw Polski do lat 17. Aktualnie przebywa na zgrupowaniu kadry narodowej i przygotowuje się do walki o prawo wyjazdu na mistrzostwa świata, a ma duże szanse.
Poprzedni rok moich sztangistów był zadowalający w ich wykonaniu, ale ten będzie jeszcze lepszy. Dotychczas moi podopieczni przywieźli pięć medali z mistrzostw Polski. W tym sezonie chcemy sięgnąć po siedem. Jeżeli się uda, będzie to ogromne osiągnięcie i duży postęp.
- Z jakiego sukcesu cieszysz się najbardziej?
- Sporym zaskoczeniem był medal Derenia, o którym już wspomniałem. Startował ze sztangistami starszymi o dwa lata, ale był w tak dobrej formie, że chyba sam siebie zaskoczył. Na mistrzostwach Polski poprawił wszystkie swoje najlepsze wyniki. Cieszy mnie też udział Kasi Szostak w mistrzostwach Europy, gdzie w rwaniu wywalczyła brązowy medal. Od początku trenowała pod moją opieką i nie ukrywam zadowolenia, że mam już pierwszą sztangistkę, która startowała na międzynarodowej imprezie. Nie można zapominać o mistrzostwie Polski, które zdobyła w ubiegłym roku.
- Który z twoich sztangistów poczynił w ubiegłym roku największe postępy?
- Wychowuję trzech, którzy rozwijają się wręcz idealnie. Są to: Mietek Dereń, Adrian Franczyk i Mateusz Szatkowski. Wszyscy idą łeb w łeb w rozwoju. Gdybym chciał to wyrazić w procentach, to mieliby wszyscy równo. Cała trójka powinna zdobywać medale na każdej imprezie w tym roku.
- Czy wśród dziewczyn też są dobrze zapowiadająca się zawodniczki?
- Cieszy mnie postawa Darii Ressmer, która trenuje dopiero od sześciu miesięcy. Robi ogromne postępy i powinna włączyć się do walki o medal na majowych mistrzostwach Polski do lat 15, które odbędą się w Terespolu. Aspiracje medalowe zgłasza również Patrycja Kostrzewa.
- Kiedy i gdzie wystartują w najbliższym czasie twoi podopieczni?
- Zaczynamy od mocnego uderzenia, bo w połowie marca odbędzie się pierwszy rzut drużynowych mistrzostw Polski mężczyzn. W lidze jest dwadzieścia zespołów, a my chcemy po pierwszych zawodach wskoczyć na miejsce w czołowej szóstce. Nie nastawiamy się na walkę o utrzymanie się w lidze, tylko o najwyższe pozycje.
- Szóste miejsce to realny cel, czy raczej marzenie?
- Marzeniem moich chłopaków jest walka o awans. Wyliczyli sobie, że przy odrobinie szczęścia byłoby to możliwe. Twardo stąpam po ziemi i delikatnie ich na nią sprowadzam. Dobrze, że są ambitni i mierzą jak najwyżej. Myślę, że pierwsza szóstka jest w naszym zasięgu.
- Jak wygląda okres przygotowawczy do nowego sezonu?
- Od 12 lutego trwa dwutygodniowy obóz w Piwnicznej-Zdroju. Będziemy tam przygotowywać się do rywalizacji drużynowej w lidze oraz majowych mistrzostw Polski. Wielkie podziękowania należą się panu Ryszardowi Gorczycy, który wsparł nas finansowo i dzięki niemu możemy sobie pozwolić na ten wyjazd. Na miejscu jest również MAKS Tytan, z trenerem Waldemarem Ostapskim. Wspólnie będziemy się przygotowywać do sezonu.
- Która impreza będzie w tym roku dla was najważniejsza?
- Zdecydowanie majowe mistrzostwa Polski do lat 15, na których mam trzech pewniaków do medalu, a chcę zdobyć pięć. Wszystko zależy od tego, jak przygotują się moi sztangiści. Jeżeli spełnimy założenia, to jest szansa na wygranie klasyfikacji drużynowej, ale musi startować około dziesięciu zawodników. Byłoby to nie lada osiągnięcie, bo nigdy taki mały klub nie wywalczył pierwszego miejsca zespołowo, a rywali jest wielu, bo około 50 drużyn. Liczę też na start Mietka Derenia w mistrzostwach świata. Od trenera polskiej kadry dostał wytyczne, że musi się poprawić o osiem kilogramów w rwaniu i podrzucie. Ma na to ponad miesiąc. Jeżeli mu się uda, to w maju czeka go wyjazd do Limy w Peru, na światową rywalizację najlepszych siedemnastolatków. Jak się nie załapie, to ma jeszcze szansę wystartować w majowych mistrzostwach Europy do lat 17, w Ciechanowie. Mieszkańcy Wierzbna i Polwicy żyją naszymi startami. W barze „U Dzynia” będzie transmisja na żywo z ważniejszych startów moich podopiecznych.
- Dereń jest twoim pierwszym, który ma szansę startu na mistrzostwach świata. Czy oprócz niego jest też inny zawodnik, który w najbliższym czasie może zaistnieć na arenie międzynarodowej?
- Pierwsza była Kasia Szostak, ale Mietek będzie pierwszym moim zawodnikiem, którym opiekuję się od początku. W przyszłym roku oprócz Mietka powalczą o wyjazd zagraniczny Szatkowski i Franczyk. Teraz mają po 15 lat, a starty międzynarodowe zaczynają się od 17, więc mają jeszcze dwa lata, aby się wykazać.
- Wychowujesz zdolnych sztangistów, nie idzie to jednak w parze z rozwojem klubu. Są jakieś szanse, aby w tym roku było lepiej?
- Gmina ogłosiła, że przesuwa plan budowy hali wielofunkcyjnej z powodu problemów finansowych. Nie mam na to żadnego wpływu i nie wiem, kiedy zamierzają wrócić do tego tematu. My jednak robimy swoje i cierpliwie czekamy. Jak zaczynałem karierę z Szymkiem Kołeckim, mieliśmy identyczne warunki do trenowania. Chłopaki są tak ambitni, że gdyby nie było hali, to trenowalibyśmy nawet w śniegu. Wydaje mi się, że chcą coś osiągnąć i dlatego podchodzą do zajęć i startów z taką ambicją.
- Kto pomaga wam najbardziej w działalności klubu?
- Wspomniałem już o panu Gorczycy, który jest de facto założycielem tego klubu. To on i pan Gierczyk wybudowali naszą halę w Wierzbnie. Wspierają nas też państwo Petrusiowie, właściciele baru „U Dzynia” oraz Andrzej Mikoda - szef Gminnego Centrum Kultury i Kultury Fizycznej w Domaniowie. Pomagają nam także inni mieszkańcy Wierzbna lub okolic, a także rodzice naszych zawodników. Otrzymujemy dofinansowania z Dolnośląskiego Związku Podnoszenia Ciężarów za zdobyte punkty. Za każdy mamy 100 zł, a w ubiegłym roku zdobyliśmy ich 44. Przydadzą się na wymianę sprzętu sportowego dla chłopaków oraz na nowe urządzenia do siłowni. Liczę na to, że w tym roku osiągniemy jeszcze lepszy wynik.
- Jak wygląda twoja kariera sztangisty? Oprócz trenowania jesteś czynnym zawodnikiem Górnika Polkowice...
- W tym roku zamierzam startować więcej niż w poprzednim. Chcę przekroczyć barierę 400 kg w dwuboju, co udało się niewielu sztangistom w Polsce. Chciałbym zdobyć medal na mistrzostwach Polski. Po cichu liczę na udział w czempionacie Europy, w rosyjskim Kazaniu, ale muszę pogodzić rolę szkoleniowca i zawodnika. Na szczęście trener Mirosław Choroś wie o wszystkim i idzie mi na rękę. Muszę tylko znaleźć osobę, która w czasie moich wyjazdów zajmie się moimi podopiecznymi. Nie chcę zaprzepaścić tego, co udało się osiągnąć z nimi do tej pory.
- Jak przygotowujesz się do startów?
- Byłem tydzień na obozie kadry narodowej w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich w Spale, który trwał dwa tygodnie, ale musiałem wyjechać z moimi chłopakami do Piwnicznej-Zdroju. Wiele zależy od pierwszego rzutu drużynowych mistrzostw Polski. Jak osiągnę dobry wynik, to wyjadę z kadrą na zgrupowanie przed mistrzostwami Europy. Mogę się przygotowywać indywidualnie, bo trener mnie zna i wie, że nie musi nikt stać nade mną i nadzorować. Co mam zrobić, to będzie zrobione. Nie potrzebuję dodatkowej mobilizacji, bo utrzymuję się z podnoszenia ciężarów.
- Z kim rywalizujesz o miejsce na mistrzostwa Europy?
- Marcin Dołęga jest kontuzjowany, więc moimi konkurentami są młodzi sztangiści. Mają do mnie sporo straty i muszą mnie gonić. Na mistrzostwach Starego Kontynentu chciałbym być w czołowej ósemce.
- Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w roli szkoleniowca oraz udźwignięcia jak największych ciężarów.
Tekst i fot.:
Mateusz E. Czajka
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze