Czwarty tegoroczny sparing rozegrali oławianie w środę 9 lutego, na sztucznej murawie stadionu miejskiego w Głogowie. W poprzednich meczach testowych w pierwszych 45 minutach w drużynie MKS grali z reguły zawodnicy przymierzani do wyjściowego składu w wiosennych rozgrywkach trzecioligowych, natomiast po przerwie najczęściej wybiegali na boisko młodzi zawodnicy. Tym razem trener Sebastian Sobczak nieco inaczej zestawił składy na dwie połowy - w obu występowała mieszanka rutyny z młodością. Wynikało to także z absencji kilku podstawowych graczy. Do występów w bramce wciąż nie był zdolny Radosław Florczyk, któremu w końcówce jesiennej rundy (w meczu z Lechią Dzierżoniów) złamano nos. Na tym nie skończył się pech golkipera MKS - w połowie stycznia zaatakowała go ospa wietrzna i z jej skutkami zmagał się prawie przez miesiąc. Niewykluczone, że w najbliższym sparingu, w sobotę 19 lutego, Florczyk będzie mógł wreszcie stanąć między słupkami bramki MKS.
Reklama
'- Żeby tylko nam się w głowie nie zakręciło od tych sparingowych zwycięstw, jak tak dalej pójdzie, to strach się bać… - mówił oławski piłkarz po meczu z drużyną Zagłębia Lubin, występującą w Młodej Ekstraklasie
Stosunkowo wczesny czas wyprawy do Głogowa - i to w zwykły dzień roboczy - spowodował, że z powodu kolizji z pracą zawodową nie pojechali tam Michał Sikorski, Radosław Bella, Dawid Lipiński i Mateusz Czajka. W pojedynku z Zagłębiem zagrali natomiast niewidziani w dwóch poprzednich sparingach Krzysztof Gancarczyk oraz testowany w oławskim klubie bramkarz Marcin Raczkowski z LKS Rybna.
Pierwsza połowa toczyła się w szybkim tempie, początkowo pod dyktando lubinian. Już w 6 minucie młodzi piłkarze Zagłębia składną akcją rozmontowali nietypowo zestawioną oławską defensywę. Szarżujący prawą stroną Łukasz Rojewski wyprzedził Dominika Wejerowskiego, a po minięciu zwodem Dawida Pożaryckiego znalazł się w sytuacji sam na sam z golkiperem MKS i nie zmarnował okazji.
Dwie minuty później zaatakowali oławianie - Krzysztof Gancarczyk zagrał na lewo do Kamila Szczepaniaka, a ten z rogu pola karnego strzelił po ziemi, ale tuż obok słupka.
Na początku drugiego kwadransa Gancarczyk sfaulował przed polem karnym oławian napastnika Zagłębia i lubinianie wykonywali rzut wolny. Po dośrodkowaniu Szymona Sołtyńskiego najwyżej do główki wyskoczył Artur Węska, ale nie trafił czysto w piłkę, która o centymetry minęła bramkę, strzeżoną przez Sebastiana Mordala.
Po wznowieniu gry oławianie przeprowadzili składną akcję. Piłka wędrowała jak po sznurku od jednego do drugiego zawodnika, a na końcu, tuż przed polem karnym Zagłębia, kopnął ją Paweł Błaszczak. Futbolówka odbiła się od nogi lubińskiego defensora, dostała dziwnej rotacji i pikującym lobem wpadła do siatki, ponad głową rozpaczliwie interweniującego bramkarza Zagłębia.
W 30 minucie było 2:1 dla MKS. Po trójkowej akcji Dominika Wejerowskiego, Łukasza Staronia i Krzysztofa Gancarczyka, ten ostatni sprytnie przebił się przez obronę Zagłębia, wyszedł na czystą pozycję i silnym strzałem z bliskiej odległości pokonał lubińskiego golkipera.
Dziesięć minut później występujący na prawej obronie nominalny pomocnik MKS Mateusz Poważny nie powstrzymał atakującego lewą flanką Patryka Bryłę, który był także szybszy od Sebastiana Mordala, nieco za późno wybiegającego z bramki. W sytuacji sam na sam z golkiperem MKS lubiński napastnik strzelił płasko w długi róg i wyrównał na 2:2.
Niespełna minutę później oławianie strzelili trzeciego, i jak się później okazało, ostatniego gola w tym spotkaniu. Akcję rozpoczął na środku boiska Damian Kozioł, podając na prawe skrzydło do rozpędzonego Tomasza Janickiego. Były pomocnik Pogoni Oleśnica, ostatnio występujący w zespole TOR Dobrzeń Wielki, zagrał wzdłuż bramki do zamykającego akcję Pawła Błaszczaka, a ten udanym wślizgiem wpakował futbolówkę do siatki.
W przerwie meczu obaj trenerzy przemeblowali składy swoich drużyn, wzmacniając przede wszystkim szwankujące w pierwszej połowie linie defensywne. To przyniosło oczekiwany przez szkoleniowców efekt, ale nie zadowoliło skromnej grupy widzów, wśród których wypatrzyliśmy kilku piłkarzy Chrobrego Głogów, a między nimi oławianina Łukasza Ochmańskiego. Na trybunach był także Zbigniew Smółka, trener Czarnych Żagań, który przyjechał do Głogowa obserwować sparing Chrobrego z Górnikiem Wałbrzych, tuż po meczu Zagłębie - MKS. Widzowie byli rozczarowani, bo w drugiej połowie spotkanie było dużo mniej ciekawe, a przede wszystkim bezbramkowe.
Zagłębie Lubin (ME) - MKS SCA Oława 2:3
1:0 - Łukasz Rojewski (w 6 min.)
1:1 - Paweł Błaszczak (18)
1:2 - Krzysztof Gancarczyk (30)
2:2 - Patryk Bryła (40)
2:3 - Paweł Błaszczak (41)
MKS SCA: Mordal (46 Raczkowski) - Poważny (46 Skorupa), Kalinowski (46 A.Gancarczyk), Pożarycki (46 Pawlak), Wejerowski (46 Zapał) - Janicki (46 Kucharski), Kozioł (46 Babij), K.Gancarczyk (46 Ciołek), Szczepaniak (46 M.Gancarczyk) - Błaszczak (46 Synówka), Staroń (46 Prusak).
Kadrowe nowinki
W drugiej części meczu z Zagłębiem Lubin w oławskiej drużynie nieźle spisywał się między słupkami Marcin Raczkowski, a w pomocy ambitnie walczył Marcin Kucharski. Obaj ci gracze z podopolskiego LKS Rybna nie znaleźli jednak uznania w oczach trenera Sobczaka i więcej już nie będą sprawdzani w oławskim klubie.
W chwili, gdy zamykaliśmy do druku ten numer gazety, członkowie zarządu MKS prowadzili rozmowy z Damianem Koziołem, Radosławem Bellą, Tomaszem Janickim, Pawłem Błaszczakiem i Wojciechem Ciołkiem. Tych zawodników trener Sobczak chętnie widziałby w swoim zespole, ale o tym, czy zagrają wiosną w Oławie, zadecydują sami piłkarze, akceptując lub nie, zaproponowane im warunki socjalno-finansowe.
I na koniec jeszcze jedna dobra wiadomość z obozu MKS - we wtorek 15 lutego wznowił treningi Jakub Małecki, który od końca listopada ubiegłego roku zmagał się z poważną kontuzją śródstopia.
Tekst i fot.:
Krzysztof A. Trybulski
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze