Tak jest w Oławie na ulicy Lipowej. Przystanek przeniesiono, a rozkład został na starym miejscu. Dlaczego? Bo nikogo to nie obchodzi. Bo jeden myśli o słupku, drugi o przeniesieniu, trzeci o rozkładzie, a czwarty nalicza pensje trzem poprzednim. Jak wiadomo, czynności te są skomplikowane. Nikt nie jest w stanie wykonać wszystkiego naraz i przewidzieć, że skoro się przenosi przystanek, to zapewne ludzie też będą teraz wsiadać w innym miejscu.
Przy okazji warto odnotować, jak przystanki były odśnieżane. Kawałeczek, szerokości półtora metra, więc kierowca mógł otwierać tylko jedne drzwi. Ale gdzieniegdzie było (może nawet jeszcze jest) tyle zlodowaciałego śniegu, że ciężko dostać się nawet do tych jednych drzwi. Cóż z tego, że autobusy są niskopodłogowe, skoro z powodu zwałów śniegu nie mogą podjechać pod krawężnik. I osoby starsze, o kulach, miały (mają) problem.
Parę tygodni temu pisaliśmy o mieszkańcach Strzelnej, chcących skorzystać z komunikacji miejskiej. Autobus tam nie wjeżdża (bo remont mostu trwa i trwa), a o tymczasowym przystanku nikt nie pomyślał. Jak tłumaczył miejski urzędnik, problem pojawił się już 1 listopada. I co? Urzędnik bezradnie rozkłada ręce: - Do tej pory nic nie zrobiono.
I zrzuca winę na inwestora. Ale mieszkańcy zapewne średnio interesują inwestora. On wykonuje robotę, bierze kasę i jedzie robić dalej. Tymczasem urzędników opłacamy, by dbali o nasze interesy. By przewidywali, myśleli, interweniowali, naciskali itp.
Czy to naprawdę tak ciężko przewidzieć, że jeśli remont mostu unieruchomi przystanki na Strzelnej, to trzeba przygotować dla mieszkańców jakiś wariant zastępczy. Czy to naprawdę tak ciężko przewidzieć, że skoro przenosi się słupek przystankowy, to trzeba przenieść także rozkład jazdy?
Jerzy Kamiński







Napisz komentarz
Komentarze