Poloniści od kilku sezonów ubiegają się o awans do klasy okręgowej. W poprzednich rozgrywkach zabrakło niewiele. Tym razem miało być inaczej. - Uzupełnimy skład i będziemy walczyć o awans - zapowiadał Grzegorz Górski z zarządu Polonii. Rzeczywistość okazała się inna. Nie dokonano znaczących wzmocnień, a w trakcie rozgrywek odszedł Tomasz Watral, skonfliktowany z trenerem. Drużyna grała nierówno, a porażka na własnym boisku z ostatnią w tabeli Długołęką 2000 sprawiła fatalne wrażenie.
Reklama
Polonia Miłoszyce zajmuje po rundzie jesiennej czwarte miejsce w tabeli grupy III, z dziewięciopunktową stratą do lidera z Solnik Małych. Oczekiwania były znacznie większe, ale niezbyt udana końcówka zweryfikowała ambitne plany miłoszyckich działaczy
Niespodziewana zmiana trenera
Okres przygotowawczy przebiegał w nerwowej atmosferze. Po serii porażek w meczach sparingowych zwolniono trenera Marcina Herza, którego zastąpił Marcin Koselski.
- W poprzednim sezonie byliśmy bardzo zadowoleni z efektów pracy Marcina Herza - wyjaśnia Górski. - Jednak stracił on wspólny język z zawodnikami, co powodowało złą atmosferę w drużynie. Rozstaliśmy się w przyjaźni i nie żywimy wzajemnej urazy.
Nieudany początek
Na inaugurację miłoszyczanie zmierzyli się z rewelacją rozgrywek, LZS Solniki Małe. - W niczym nie ustępowaliśmy rywalowi - ocenia napastnik Polonii Tomasz Szołdrowski. - Zaprzepaściliśmy kilka dogodnych sytuacji strzeleckich i zeszliśmy z boiska pokonani. W następnych meczach było znacznie lepiej. Nieźle wypadliśmy w konfrontacji z Lotnikiem Twardogóra i Pogonią Syców. Zagraliśmy zespołowo, kontrolowaliśmy sytuację na boisku i wykazaliśmy się skutecznością. Równie dobrze zaprezentowaliśmy się w przegranym spotkaniu z mocnym zespołem GKS Mirków/Długołęka. Dwukrotnie obejmowaliśmy prowadzenie, jednak przeciwnik wykorzystał nasze błędy w defensywie i skończyło się porażką 2:3.
Przegrane derby i nieoczekiwane wpadki
Następna wpadka przytrafiła się miłoszyczanom w derbach z Burzą Bystrzyca. - To było jedno z najgorszych naszych spotkań - ocenia Szołdrowski. - Nic nam nie wychodziło i byliśmy tłem dla pomysłowo grających bystrzyczan. Równie słabo zakończyliśmy rundę jesienną. W fatalnym stylu ulegliśmy zamykającej tabelę Długołęce 2000. Rywal grał prostymi środkami, posyłał długie piłki do napastników, a my nie potrafiliśmy znaleźć na to sposobu. Wcześniej w podobny sposób przegraliśmy z Wratislavią Wrocław.
Krótka ławka
Największym problemem Polonii była wąska kadra i brak wartościowych zmienników. Miłoszyccy działacze nie mogą „przespać” zimowego okienka transferowego, a drużyna potrzebuje wzmocnień w każdej formacji. Szczególnie odczuwalny jest brak bramkostrzelnego napastnika i szybkich skrzydłowych. - Oprócz tego prześladowała nas plaga kontuzji - mówi członek zarządu. - Dlatego w niewielu spotkaniach graliśmy w optymalnym zestawieniu.
„Szoszo” najlepszy
Najjaśniejszym punktem miłoszyckiej Polonii był Tomasz Szołdrowski, zdobywca jedenastu bramek. Popularny „Szoszo” to piłkarz uniwersalny, może grać na każdej pozycji, a wobec problemów kadrowych był przesuwany zależnie od potrzeby. Kilka niezłych spotkań zaliczył grający trener Marcin Koselski. Stabilną formą imponował Dariusz Bęś, ale często zmagał się z kontuzjami. Mateusz Szafraniec udanie zastępował Tomasza Watrala na środku obrony zastępował. Temu młodemu zawodnikowi kończy się okres wypożyczenia z GKS Kobierzyce i nie wiadomo, czy zobaczymy go wiosną w miłoszyckiej drużynie.
Tomasz Neumann
Fot.: Piotr Zalewski
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze