Beniaminek z lubuskiej Witnicy, odległej od Oławy o 350 km, ostatnio wysoko przegrywał w pojedynkach wyjazdowych (m.in. 0:6 z Motobi, 0:4 z Twardym i 0:5 z Arką), więc wydawał się łatwym kąskiem dla piłkarzy MKS SCA. Pierwsze minuty pojedynku zdawały się to potwierdzać, bo już w 20 sekundzie gospodarze mogli prowadzić 1:0. Prawym skrzydłem zaatakował Mateusz Poważny i podał na pole karne do Dawida Schie, ale ten - mimo dogodnej pozycji - strzelając z 12 metrów nie trafił w bramkę. Na kolejną dobrą akcję oławian musieliśmy jednak czekać prawie 12 minut. Rozpoczął ją na lewej stronie Mateusz Gancarczyk, który z linii końcowej zagrał do Krzysztofa Konona, debiutującego w tym sezonie w wyjściowy składzie MKS. Popularny „Koniu” przedłużył do Jakuba Małeckiego, a ten - po krótkiej wymianie piłki z Maciejem Zapałem - uderzył mocno na bramkę zza pola karnego, ale minimalnie przestrzelił.
Reklama
Miało być lekko, łatwo i przyjemnie, a było ciężko, trudno i nerwowo do ostatnich sekund meczu
W 15 minucie po raz pierwszy groźną akcję stworzyli goście. Po dalekim wrzucie z autu zakotłowało się pod bramką Radosława Florczyka, ale sytuację wyjaśnił arbiter, odgwizdując spalonego.
Pięć minut później, przy linii bocznej Andrzej Gancarczyk podał prostopadle do Mateusza Poważnego, który urwał się witnickim obrońcom, dobiegł do pola karnego i zagrał do Jakuba Małeckiego. Pomocnik MKS był na wprost bramki i na czystej pozycji, ale strzelając z 11 metrów, trafił w poprzeczkę. Chwilę później Konon zagrał sprytnie na polu karnym do Dawida Schie, ale ten - mając przed sobą tylko golkipera Czarnych - nie opanował piłki.
Nacisk oławian w końcu przyniósł efekt. W 25 minucie Dawid Pożarycki przejął daleko przed polem karnym bezpańską piłkę i gdy dobiegł do „szesnastki”, zagrał w uliczkę do Schie. Dawid ściągnął na siebie dwóch witnickich defensorów i z linii końcowej podał na środek pola karnego, do nieobstawionego Krzysztofa Konona. Były król trzecioligowych strzelców przypomniał sobie swoje najlepsze czasy, minął zwodem kapitana Czarnych Jacka Makarę i silnym uderzeniem z 10 metrów pokonał Tomasza Narkuna.
W końcowych minutach pierwszej połowy bliscy podwyższenia wyniku byli Małecki i Schie, ale w obu sytuacjach udanie interweniował golkiper Czarnych.
Pierwszą groźną akcję po przerwie oławianie przeprowadzili w 56 minucie. Z prawej strony wrzucał Paweł Skorupa, piłkę na polu karnym przejął Krzysztof Konon i przedłużył podanie do Dawida Schie, który zakręcił defensywą Czarnych, ale strzelając z 15 metrów, trafił w bramkarza. W tym momencie powinno być co najmniej 2:0 dla MKS, a tymczasem po chwili był remis 1:1. W niegroźnej sytuacji przy wyprowadzaniu piłki spod swojej bramki Michał Sikorski podawał do tyłu, do Jakuba Kalinowskiego, ale nie zauważył, że kolega z defensywy był już kilka metrów z przodu, bo chciał zostawić na spalonym Macieja Sędziaka. Zamiast do Kalinowskiego, futbolówka trafiła więc pod nogi pomocnika Czarnych, który skwapliwie skorzystał z prezentu, nie dając szans Florczykowi w sytuacji sam na sam.
Głupio stracony gol podziałał na oławian jak zimny prysznic, bo już minutę później mogli odrobić stratę. Po zespołowym kontrataku Dawid Schie zagrał w uliczkę do Krzysztofa Konona, który wyszedł na czystą pozycję, ale strzelając z linii pola karnego, trafił w spojenie słupka i poprzeczki.
W 61 minucie po wrzutce Konona z bliska główkował Skorupa, ale piłka po koźle przeleciała nad poprzeczką. Chwilę później bliski rehabilitacji za swoje wcześniejsze fatalne zagranie był Michał Sikorski - po podaniu od Małeckiego huknął z 20 metrów w okienko, ale fantastyczną paradą popisał się Tomasz Narkun. Po tej akcji trener MKS Andrzej Leszczyński dokonał jednocześnie dwóch zmian, wprowadzając na boisko ofensywnie usposobionych Arkadiusza Synówkę i Dominika Wejerowskiego. To szybko przyniosło pozytywny skutek, bo obydwaj młodzi piłkarze wnieśli sporo ożywienia do gry oławian. W 72 minucie, po zespołowej akcji z ich udziałem, piłka trafiła przed polem karnym do Krzysztofa Konona, który dojrzał po prawej nieobstawionego Jakuba Małeckiego. Rozgrywający MKS wpadł na pole karne i płaskim strzałem w długi róg znowu wyprowadził oławian na prowadzenie. Dziesięć minut później „Mały” nie był już tak precyzyjny - po podaniu od Synówki w sytuacji sam na sam nie trafił w bramkę.
Końcówka meczu była bardzo nerwowa, bo goście zaatakowali prawie całą drużyną i wywalczyli kilka rzutów wolnych i rożnych, po których robiło się niebezpiecznie pod bramką Florczyka. Witwiczanie narazili się przy tym na kontry oławian, po których kilku dobrych sytuacji strzeleckich nie potrafili jednak wykorzystać kolejno Wejerowski, Skorupa, Synówka i wprowadzony za Konona Mateusz Czajka. To mogło się fatalnie zemścić, bo Czarni w 85 minucie oraz w doliczonym czasie gry mogli zdobyć wyrównującego gola, po strzałach głową z bliskiej odległości. W obu przypadkach świetnie jednak interweniował Florczyk, choć przy pierwszym uderzeniu Bednarczyka piłka prawdopodobnie przekroczyła linię bramkową. Zasłonięty asystent liniowy głównego sędziego nie był jednak w stanie prawidłowo tego ocenić, więc gola nie było. - Nawet jeśli bramka padła, to arbiter oddał nam dziś punkty, które swoimi błędnymi decyzjami „skradł” nam niedawno w Żarach, w meczu z Promieniem - skomentował po zakończeniu tego trudnego pojedynku z Czarnymi Witwica jeden z piłkarzy MKS.
Pomeczowe komentarze
Jacek Makara - obrońca i kapitan Czarnych Witnica:
- Mieliśmy za sobą wielogodzinną męczącą podróż i to dało się zauważyć w naszej grze, zwłaszcza w pierwszej połowie. Mając za sobą serię wysokich porażek na wyjeździe, skupialiśmy się na obronie i prawie nie atakowaliśmy. Po 45 minutach zobaczyliśmy, że diabeł nie jest taki straszny i dlatego w drugiej części zagraliśmy znacznie odważniej. W końcówce zabrakło nam trochę szczęścia, by wywalczyć chociaż jeden punkt, na który w przekroju całego meczu chyba jednak zasłużyliśmy…
Krzysztof Konon - napastnik MKS SCA Oława:
- Wiedziałem, że wbrew pozorom to wcale nie będzie łatwy mecz i to się dziś potwierdziło. Cieszę się, że udało mi się zdobyć pierwszego gola i asystować przy drugim, bo w ten sposób pomogłem drużynie wywalczyć komplet punktów, a to jest przecież najważniejsze. Nasz styl gry na pewno nie zachwycał, chociaż przy lepszej skuteczności mogliśmy przecież wygrać znacznie wyżej i pewniej. Mamy dużo młodych chłopaków w drużynie, którzy potrzebują trochę czasu, by okrzepnąć i z każdym rywalem walczyć jak równy z równym…
MKS SCA Oława - Czarni-Browar Witnica 2:1
1:0 - Krzysztof Konon (w 25 min.)
1:1 - Maciej Sędziak (57)
2:1 - Jakub Małecki (72)
23 października 2010. Stadion OCKF w Oławie. Widzów ok. 300.
Sędziowali: Arkadiusz Grab, jako główny oraz Krzysztof Mazur i Piotr Ujec - asystenci liniowi (Legnica).
Żółte kartki: Paweł Skorupa (w 60 min.) - za faul; Sławomir Bednarczyk (85) - za krytykę orzeczeń sędziego.
MKS SCA Oława: Florczyk - A.Gancarczyk, Kalinowski, Sikorski, Pożarycki - Poważny (46 Skorupa), Małecki, Zapał, M.Gancarczyk (65 Wejerowski) - Konon (80 Czajka), Schie (65 Synówka).
Czarni-Browar Witnica: Narkun - Piśko (46 Kuniczuk), Makara, Bednarczyk, Dębski - Kwiatkowski (68 Przywitowski), Grzybowski, M.Zakryszko (46 Serczyk), Sędziak - Chaber, Sempowicz.
Tekst i fot.:
Krzysztof A. Trybulski
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze