Tak z niedowierzaniem krzyczał do swoich kolegów z defensywy zrozpaczony kapitan oławskiej drużyny Michał Sikorski, kiedy Konrad Kaczmarek strzelił w 45 minucie gola dla Chrobrego. Później okazało się, że dla głogowian była to bramka na wagę zwycięstwa i 3 punktów. Mimo porażki piłkarze MKS wstydu nam nie przynieśli. Przy większym szczęściu i determinacji… sędziego, walcząc z głównym faworytem do drugoligowego awansu, mogli wywieźć przynamniej remis…
Maszerujący ostro do II ligi piłkarze Chrobrego od początku sezonu wywalczyli na swoim boisku komplet punktów, nie tracąc ani jednej bramki. W pojedynku z młodym oławskim zespołem byli zdecydowanym faworytem. Nie dziwi więc, że rozpoczęli ataki na bramkę MKS od pierwszej minuty. Lewym skrzydłem przedarł się Mateusz Hałambiec i podał wzdłuż bramki do swojego imiennika Machaja, a ten strzelił z 7 metrów z woleja w krótki róg, czym dał Radosławowi Florczykowi okazję do pierwszej świetnej interwencji.
W 4 minucie groźną indywidualną akcję przeprowadził Łukasz Ochmański. Najlepszy strzelec oławskiej drużyny w poprzednim sezonie, występujący teraz w barwach Chrobrego, w swoim stylu minął slalomem obrońców MKS i uderzył atomowo z 20 metrów, ale obok spojenia słupka i poprzeczki.
Po tych huraganowych atakach gospodarzy gra się nieco uspokoiła i na kolejną ciekawą akcję trzeba było czekać prawie 10 minut. Wówczas lubuski arbiter odgwizdał dość wątpliwy faul obrońcy MKS i podyktował rzut wolny dla Chrobrego. Do piłki ustawionej na 25 metrze, na wprost bramki, podbiegł Hałambiec i huknął z całej siły, ale nad poprzeczkę.
Minuty mijały, a goli dla Chrobrego nie było. Oławianie rzadko zapuszczali się pod bramkę gospodarzy. Kilka razy szarpnęli po bokach Paweł Skorupa i debiutujący w wyjściowym składzie Mateusz Prusak oraz Dawid Schie w środku, ale nic istotnego z tych akcji nie stworzyli. Głogowianie mieli zdecydowaną przewagę w polu i częściej utrzymywali się przy piłce, ale z serii koronkowych podań także niewiele im wychodziło. Miejscowi kibice coraz głośniej wykrzykiwali więc krytyczne uwagi pod adresem swoich piłkarzy i trenera. W 39 minucie w zdobyciu bramki mógł pomóc gospodarzom Dawid Pożarycki. Wybijając piłkę z boku boiska, podał ją na środek, wprost pod nogi Mateusza Machaja. Ten strzelił silnie z 25 metrów po ziemi, ale Radosław Florczyk po raz kolejny udowodnił, że nieprzypadkowo prawie przez 400 meczowych minut nikomu nie udało się go pokonać.
Twierdza „Florczyk” w końcu jednak skapitulowała. Gdy arbiter szykował się do gwizdka, kończącego pierwszą połowę, prawym skrzydłem zaatakował bardzo aktywny od początku meczu Karol Fryzowicz. Walczył z nim Dawid Pożarycki, ale pomny sytuacji z czerwcowego meczu, kiedy w podobnej sytuacji sfaulował w polu karnym Konrada Węglarza, obrońca MKS teraz czynił to niezbyt energicznie, ułatwiając zadanie pomocnikowi Chrobrego. Fryzowicz dobiegł więc do linii końcowej, skąd zagrał do nadbiegającego Ochmańskiego, ale ten, będąc na linii pięciu metrów, nie sięgnął piłki. Wydawało się, że jest już po akcji, ale niespodziewanie zamykający ją na lewym skrzydle Konrad Kaczmarek z bardzo ostrego kąta wpakował futbolówkę do oławskiej bramki. - Jak to k… wpadło?! - krzyczał z niedowierzaniem i rozpaczą w głosie kapitan MKS Michał Sikorski do Damiana Pawlaka, który nie upilnował Kaczmarka. Przy uderzeniu głogowskiego napastnika należycie nie zareagował także Radosław Florczyk, ale usprawiedliwia go to, że w momencie strzału był zasłonięty przez któregoś z obrońców i dlatego nie widział dobrze piłki.
Na początku drugiej połowy groźnie uderzył zza pola karnego Mateusz Machaj i Florczyk musiał wybić piłkę przed siebie. Na szczęście dobrze go asekurował Michał Sikorski.
W 57 minucie głogowianie byli bliscy zdobycia drugiego gola. Daniel Pawlak podał z autu do Jakuba Kalinowskiego, ale ten skiksował, przepuszczając futbolówkę pod nogą. Skorzystał na tym przyczajony za plecami naszego stopera Łukasz Ochmański - popędził na bramkę, wyszedł na czystą pozycję, ale w pojedynku jeden na jeden nie zdołał pokonać Florczyka.
Dobra postawa golkipera MKS dodała jego kolegom otuchy, bo od tego momentu zaczęli grać dużo lepiej, a przede wszystkim odważniej. Pomogły też roszady kadrowe oraz zmiana w ustawieniu, co zarządził trener Andrzej Leszczyński. Osamotnionego w ataku Dawida Schie wzmocnił Mateusz Czajka, na lewej flance żwawiej i częściej niż Mateusz Prusak przed przerwą atakował jego imiennik Poważny, a na środku boiska dobrze poczynał sobie siedemnastoletni Kamil Szczepaniak. Zaliczając swój trzecioligowy debiut, Kamil wszedł do gry za kontuzjowanego Michała Sikorskiego, ale na boisku przejął rolę Dominika Wejerowskiego, wycofanego do defensywy. W 70 minucie Szczepaniak otrzymał na prawej stronie dobre prostopadłe podanie od Dawida Schie, wpadł na pole karne i po minięciu obrońcy Chrobrego dobiegł do linii końcowej, skąd podał wzdłuż bramki do Mateusza Czajki, który jednak nie sięgnął piłki.
Dwie minuty później mało odważny okazał się sędzia Sławomir Sinicki. Po wrzutce Pawła Skorupy na pole karne Krzysztof Kotlarski zgubił piłkę, którą zabrał mu sprzed nosa Dawid Schie. Napastnik MKS znalazł się blisko głogowskiej bramki i miał przed sobą już tylko Łukasza Zarembę, ale gdy składał się do strzału, został wyraźnie popchnięty przez obrońcę Chrobrego. Lubuski arbiter, rodem z Drezdenka, przerwał grę, ale zamiast wskazać na „wapno”, ukarał Dawida Schie żółtą kartką - za próbę wymuszenia rzutu karnego.
W 82 minucie ładną akcję przeprowadzili Mateusz Czajka i Jakub Kalinowski. „Czaja” podał głową do „Kalego”, a ten także głową odegrał do kolegi, który wpadł na pole karne i wyprzedził obrońców. Będąc na czystej pozycji, strzelił z 10 metrów, ale za słabo, więc bramkarz Chrobrego bez trudu obronił. Sporo emocji było w samej końcówce. Oławianie mocno przycisnęli, a gospodarze ratowali się faulami. Już w doliczonym czasie arbiter najpierw nie zauważył przewinienia na Skorupie, ale potem w zamieszaniu przed polem karnym głogowian odgwizdał wolnego i ukarał Krzysztofa Kotlarskiego żółtą kartką. Do piłki podbiegł Jakub Małecki, ale strzelił w poprzeczkę głogowskiej bramki. Po tej akcji, w 93 minucie gry, sędzia zakończył mecz.
Pomeczowe komentarze
Łukasz Ochmański, napastnik Chrobrego:
- To był dla mnie szczególnie trudny mecz, gdyż po raz pierwszy w życiu musiałem zagrać przeciw swoim przyjaciołom z Oławy. Sentymenty były dziś jednak na boku. Bardzo chciałem strzelić bramkę dla Chrobrego i miałem świetną okazję, bodajże w 57 minucie. Nie wykorzystałem jednak stuprocentowej sytuacji, będąc sam na sam z Radkiem Florczykiem, który mnie w tej akcji przechytrzył. Gdybym wtedy zdobył gola, to na pewno nasza gra by się znacznie uspokoiła i nie byłoby tych nerwów w końcówce.
Jakub Kalinowski, obrońca MKS SCA:
- Mamy bardzo młody zespół, walczący w zasadzie tylko o utrzymanie się w III lidze, podczas gdy głogowianie celują w drugoligowy awans. Braki w wyszkoleniu i w umiejętnościach musimy nadrabiać walką i zaangażowaniem. Dziś to jednak nie wystarczyło, by z takim zespołem jak Chrobry, ugrać choćby jedno oczko. Przed dzisiejszym meczem mieliśmy nadzieję na minimalną zdobycz punktową i jak się okazało, była na to szansa. W końcowych minutach najpierw arbiter nie zagwizdał dla nas karnego, a potem Kubie Małeckiemu zabrakło paru centymetrów, by trafić do siatki…
Chrobry Głogów - MKS SCA Oława 1:0
1:0 - Konrad Kaczmarek (w 45 min.)
18 września 2010. Stadion miejski w Głogowie. Widzów ok. 800.
Sędziowali: Sławomir Sinicki jako główny oraz Paweł Białek i Dawid Czentorycki - asystenci liniowi (Drezdenko).
Żółte kartki: Dawid Schie (w 72 min.) - za próbę wymuszenia rzutu karnego oraz Dominik Wejerowski (81) i Krzysztof Kotlarski (+90) - za faule.
Chrobry Głogów: Zaremba - Filbier, Michalec, Kotlarski, Bukraba - Fryzowicz (68 Waszkowiak), Herbuś (46 Niedźwiedź), Machaj (58 Woźniak), Hałambiec - Ochmański (78 Węska), Kaczmarek.
MKS SCA Oława: Florczyk - Pawlak (80 A.Gancarczyk), Kalinowski, Sikorski (59 Szczepaniak), Pożarycki - Skorupa, Zapał (55 Czajka), Małecki, Wejerowski, Prusak (46 Poważny) - Schie.
Tekst i fot.:
Krzysztof A. Trybulski
Napisz komentarz
Komentarze