Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 19 grudnia 2025 13:54
Reklama
Reklama Michał Rado

Paskudny gol i nutka optymizmu

Podziel się
Oceń

W dramatycznych okolicznościach zakończył się mecz w Dzierżoniowie - oławianie stracili gola, decydującego o porażce, w trzeciej minucie doliczonego czasu. Optymistyczne jest to, że zwłaszcza w drugiej połowie mocno odmłodzona oławska drużyna grała całkiem dobrze

Inauguracja trzecioligowego sezonu na stadionie dzierżoniowskiego beniaminka wypadła bardzo okazale. Na trybunach było ponad 900 widzów, a w loży honorowej zasiedli m.in. miejscowy burmistrz i starosta, senator RP Stanisław Jurcewicz oraz prezes DZPN Andrzej Padewski. Przed rozpoczęciem pojedynku jeden ze sponsorów Lechii z latającego nad boiskiem helikoptera zrzucił trzy meczowe piłki, którymi zaopiekowali się sędziowie. Zanim jednak legnicki arbiter Arkadiusz Grab dał gwizdkiem znak do walki, prezes Padewski i senator Jurcewicz wręczyli piękne puchary kapitanowi dzierżoniowskiej drużyny Arkadiuszowi Paszkowskiemu - za zdobycie mistrzostwa dolnośląskiej IV ligi w poprzednim sezonie i awans do III ligi.

Zachęceni gratulacjami i głośnym dopingiem publiczności gospodarze od początku zaatakowali i już w 3 minucie byli bliscy objęcia prowadzenia. Nie udało się, bo bramkarz MKS Radosław Florczyk przeciął odważną interwencją podanie Kamila Kuski do Michała Masłowskiego.
Pięć minut później debiutujący w wyjściowym składzie MKS Mateusz Gancarczyk wybił piłkę z pola karnego wprost pod nogi Arkadiusza Paszkowskiego. Kapitan Lechii skwapliwie skorzystał z tego prezentu, wjechał w szesnastkę i będąc na czystej pozycji, strzelił po ziemi - na szczęście dla oławian zbyt słabo, więc Florczyk bez trudu obronił.      
Czas powoli upływał, a Lechici wciąż nękali oławską defensywę. Po dwóch kolejnych składnych akcjach gospodarzy Florczyk musiał wybiegać daleko poza pole karne, by zapobiec utracie gola.
W 16 minucie pierwszą ofensywną akcję wreszcie przeprowadzili oławianie - grający na szpicy Arkadiusz Synówka wywalczył rzut rożny po serii krótkich podań z Mateuszem Poważnym i Dominikiem Wejerowskim oraz po starciu z bramkarzem Lechii.  
W 22 minucie bardzo aktywny w ataku gospodarzy Mariusz Paszkowski starł się przed polem karnym MKS z Michałem Sikorskim, ale arbiter puścił grę i napastnik Lechii wyszedł na czystą pozycję. Po chwili uderzył atomowo z 7 metrów, ale piłka otarła się o zewnętrzną część słupka i wyszła na aut bramkowy.
Po pół godzinie gospodarze nieco zwolnili tempo, co wykorzystali goście i przeprowadzili kilka groźnych akcji, jednak strzały Arkadiusza Synówki i Mateusza Poważnego nie trafiły do celu.
W 35 minucie gospodarze skutecznie skontrowali. Na prawym skrzydle piłkę przejął Mariusz Paszkowski, próbował mu ją odebrać Michał Sikorski, asekurujący Dawida Pożaryckiego, który zagubił się w gdzieś na środku boiska. Młody „Pasza” nie dał się jednak ograć i z linii końcowej sprytnie podał do Michała Masłowskiego, a ten, główkując z 7 metrów, przelobował Florczyka.
Pod koniec pierwszej połowy znowu groźnie zaatakował Mariusz Paszkowski - po rajdzie przez pół boiska sprytną sztuczką techniczną ograł na skrzydle Andrzeja Gancarczyka i wspomagającego Jakuba Kalinowskiego, ale do skutecznego wykończenia akcji zabrakło mu siły.   
Po zmianie stron obraz gry radykalnie się zmienił. Teraz oławianie przeważali i atakowali, w czym pomogła zmiana słabo spisującego się Mateusza Gancarczyka na ofensywnie usposobionego Dawida Babija, który w akcjach zaczepnych dobrze wspomagał Jakuba Małeckiego. Bardzo aktywny w ataku był też Arkadiusz Synówka, który w 58 minucie, po podaniu od Pożaryckiego, był bliski zdobycia gola, ale zapobiegł temu świetnie interweniujący Marcin Kamieniarz. Kilka minut później bramkarz Lechii był jednak bezradny. Maciej Zapał zagrał w uliczkę do Synówki, który wpadł na pole karne i mimo ofiarnej interwencji Arkadiusza Paszkowskiego, doprowadził do remisu strzałem z ostrego kąta w długi róg.
Po tym golu gra się wyrównała, chociaż częściej przy piłce byli oławianie, konstruowali też ciekawsze akcje ofensywne. Nie licząc ostatnich sekund meczu, Lechia tylko raz poważnie zagroziła oławianom - w 70 minucie w sytuacji sam na sam z Florczykiem był Krzysztof Pietrzykowski, ale przegrał pojedynek.
Gdy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, w przedłużonym o 3 minuty czasie gry oławianom przytrafił się prawdziwy dramat. Krzysztof Konon, który kilka chwil wcześniej zastąpił Synówkę, nie przejął podania na środku boiska, czym umożliwił gospodarzom przeprowadzenie ataku rozpaczy. Na krótko przerwał go Andrzej Gancarczyk, wybijając piłkę głową na rzut rożny. Mateusz Kuriata idealnie podał z rogu na środek szesnastki, a tam najwyżej wyskoczył Filip Barski i główką wpakował piłkę pod poprzeczkę bramki Florczyka.
Oławianie mieli jeszcze szansę na wyrównanie, bo arbiter w ostatnich sekundach meczu podyktował rzut wolny, ale po nie najlepszym dośrodkowaniu na pole karne obrońcy Lechii bez trudu wybili piłkę.               
Pomeczowe komentarze                       
Arkadiusz Synówka - napastnik MKS SCA Oława:
- W pierwszej połowie zagraliśmy za mocno defensywnie i dlatego nie było najlepiej, ale w przerwie trener nas zmotywował do walki i to zadziałało - przynajmniej do 93 minuty, kiedy straciliśmy tego paskudnego gola, który zabrał nam jakże cenny jeden punkt. Chociaż wiosną zaliczyłem już krótki trzecioligowy epizod, to w wyjściowym składzie i prawie przez cały mecz grałem po raz pierwszy. W podobnej sytuacji było dziś kilku innych chłopaków w naszej drużynie. Ze swojej gry ogólnie jestem zadowolony, ale nastrój na pewno byłby lepszy, gdyby udało się nam utrzymać do końca remisowy rezultat, na który chyba zasłużyliśmy…
Michał Masłowski - napastnik Lechii:
- Mecz miał dwa oblicza. W pierwszej połowie byliśmy zdecydowanie lepsi i powinniśmy prowadzić różnicą więcej niż jednej bramki, którą udało mi się zdobyć. Cieszę się z tego podwójnie, bo strzeliłem gola po raz pierwszy w meczu o punkty, jako zawodnik Lechii i w trzecioligowym debiucie. Po zmianie stron nieco spuściliśmy z tonu, co wykorzystali goście i wyrównali. Walczyliśmy jednak do końca i to się bardzo opłaciło. W piłce zawsze trzeba mieć trochę szczęścia i ono dzisiaj najwyraźniej do nas się uśmiechnęło, skoro bramkę na wagę zwycięstwa zdobyliśmy dosłownie w ostatnich sekundach.
Lechia Dzierżoniów - MKS SCA Oława 2:1
1:0 - Michał Masłowski (w 35 min.)
1:1 - Arkadiusz Synówka (64)
2:1 - Filip Barski (90+3)
14 sierpnia 2010. Stadion OSiR w Dzierżoniowie. Widzów ok. 900, w tym ponad 100 z Oławy, Bielawy i Ząbkowic.
Sędziowali: Arkadiusz Grab, jako główny oraz Krzysztof Mazur i Marcin Pleśniak - asystenci liniowi (Legnica).
Żółte kartki: Łukasz Deneka (w 39 min.), Dawid Pożarycki (51), Mariusz Paszkowski (54), Kamil Kuska (62) i Andrzej Gancarczyk (72) - wszyscy za faule.  
Lechia Dzierżoniów: Kamieniarz - Słonecki, Kuźniewski, Juraszek, A.Paszkowski - Kuska, Deneka (75 Barski), Kuriata, Pietrzykowski - Masłowski, M.Paszkowski (87 Sadliński).  
MKS SCA Oława: Florczyk - A.Gancarczyk, Kalinowski, Sikorski, Pożarycki - M.Gancarczyk (53 Skorupa), Zapał, Małecki, Wejerowski (50 Babij), Poważny - Synówka (85 Konon).  
Tekst i fot.:
Krzysztof A. Trybulski
 
 
 
  
 

Napisz komentarz

Komentarze

ZASTRZEŻENIE PODMIOTU UPRAWNIONEGO DOTYCZĄCE EKSPLORACJI TEKSTU I DANYCH

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji ze strony internetowej tuolawa.pl i publikacji przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody wydawcy - RYZA Sp. z o.o. jest niedozwolone. 

Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są TUTAJ

Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama
Reklama
Reklama