Może się to wydać niewiarygodne, ale ostatni raz w tym sezonie oławianie przegrali bardzo dawno - 25 października ubiegłego roku, w Strzelcach Krajeńskich, z Łucznikiem 1:2. Ponieważ z Orłem zawsze im się dobrze grało, a rywal przeciętnie spisuje się w bieżących rozgrywkach, to w dniu pierwszomajowego święta piłkarze MKS jechali do Ząbkowic w roli faworyta. Być może dlatego od pierwszych minut nie byli skoncentrowani i to się szybko zemściło. W 5 minucie Michał Sikorski wyprowadzał piłkę z defensywy lewą stroną. Miał kilka możliwości rozegrania akcji, ale wybrał najgorszą z możliwych. Postanowił podać na środek boiska do Jakuba Kalinowskiego. Niedokładne zagranie łatwo przechwycił napastnik Orła Paweł Zieliński i wypuścił w uliczkę partnera z ataku - Norberta Gułę. Ten po krótkim biegu huknął z 18 metrów i piłka wylądowała pod poprzeczką oławskiej bramki.
Reklama
Mimo dobrej, a momentami nawet bardzo dobrej gry, oławianie przegrali w Ząbkowicach z Orłem. Zadecydowały o tym bramki, stracone na początku pierwszej i drugiej połowy…
Goście nie zrazili się tą stratą i chcieli szybko wyrównać. Na bramkę Orła, strzeżoną przez Izaaka Stachowicza, obchodzącego w dniu meczu 21. urodziny, sunął atak za atakiem. W 12 minucie powinno być 1:1. Waldemar Gancarczyk podał prostopadle do Łukasza Ochmańskiego, który wpadł na pole karne, ale blokowany przez obrońcę nie mógł strzelać. Wypatrzył przed bramką Krzysztofa Gancarczyka i posłał piłkę do niego. Pomocnik MKS też był naciskany przez obrońcę, więc mimo bliskiej odległości od bramki, uderzył zbyt lekko i Stachowicz instynktownie obronił. Piłka odbiła się od poprzeczki i spadła pod nogi Pawła Łodygi, ten jednak nie zachował zimnej krwi - zamiast uderzyć lekko i celnie, huknął z całej siły i nie trafił z 3 metrów do pustej bramki.
Po tej akcji gospodarze otrząsnęli się z przewagi przyjezdnych i dwa razy groźnie zaatakowali. W 17 minucie z lewego skrzydła podał Paweł Zieliński, a z woleja uderzył jego imiennik Świerzawski, lecz Radosław Florczyk pewnie obronił. Gorzej było w 35 minucie, gdy z rzutu wolnego strzelił Bartłomiej Drozdowski - Florczyk miał wtedy sporo problemów z opanowaniem kozłującej piłki.
W końcówce pierwszej połowy znowu do szturmu ruszyli oławianie. W 37 minucie Damian Kozioł zagrał do Ochmańskiego, który po wymianie podań z Łodygą wpadł na pole karne i strzelił z ostrego kąta. Piłka już prawie była w siatce, ale z linii bramkowej wybił ją Drozdowski. W 43 minucie Krzysztof Gancarczyk zagrał w uliczkę do Pawła Łodygi, który z 15 metrów strzelił w okienko, ale świetną interwencją popisał się golkiper Orła, wybijając piłkę na rzut rożny. Po dośrodkowaniu główkował z bliska Michał Sikorski, ale chybił o centymetry. Tuż przed przerwą uderzył z wolnego Łodyga, ale trafił w mur - przy dobitce posłał piłkę wysoko nad poprzeczkę.
Na drugą połowę oławianie wyszli z postanowieniem szybkiego wyrównania, ale jeszcze szybciej musieli zweryfikować ten plan. W 46 minucie Dawid Pożarycki sfaulował przed polem karnym Pawła Zielińskiego. Gospodarze długo celebrowali wykonanie rzutu wolnego, w czym pomogła im przerwa na udzielenie pomocy medycznej poszkodowanemu napastnikowi. W końcu do piłki podbiegł Bartłomiej Drozdowski i uderzył z 20 metrów obok muru. Niezbyt dobrze ustawiony i chyba trochę zasłonięty Florczyk interweniował z opóźnieniem, więc piłka wylądowała w siatce.
Od tego momentu grała już tylko jedna drużyna. Gospodarze cofnęli się całym zespołem do obrony i ograniczali się do wybijania piłki do przodu oraz na aut. Tylko od czasu do czasu udawało im się skonstruować kontratak. Dwa razy kończył akcje strzałami z daleka Paweł Świerzawski i raz Krzysztof Włodarczyk, ale Florczyk nie miał problemów z obroną.
Dużo ciekawiej było pod bramką Orła, gdzie po składnych akcjach oławian co rusz się kotłowało. Niestety, w tym dniu celowniki oławskich napastników były źle ustawione. W dogodnych sytuacjach nie trafiali Ochmański, Łodyga i Krzysztof Telatyński, który w tygodniu poprzedzającym mecz walczył z przeziębieniem i dlatego w Ząbkowicach grał dopiero od 50 minuty. Oławian stać było tylko na honorowe trafienie. W 62 minucie Ochmański zagrał do Telatyńskiego, a ten wrzucił piłkę z prawej strony na przedpole bramki Orła, gdzie był niedawno wprowadzony do gry Piotr Adamczyk. Napastnik MKS z bliskiej odległości wepchnął piłkę do siatki.
W meczu przyjaźni kibiców Orła i MKS często było słychać z trybun przyśpiewkę „Chłopaki, gramy na remis”. Szkoda, że piłkarze nie posłuchali, bo podział punków byłby bardziej sprawiedliwy…
Pomeczowe komentarze
Izaak Stachowicz - bramkarz Orła
- Wiedzieliśmy, że nie będzie dziś łatwo o punkty i mecz to potwierdził. Oławianie przewyższali nas techniką i szybkością, ale my przeciwstawiliśmy im walkę i ambicję. Udało się nam strzelić szybko bramkę na początku, a potem drugą zaraz po przerwie i to z pewnością były kluczowe momenty meczu. Potem mieliśmy jeszcze kilka okazji po składnych kontratakach, ale z tego goli nie udało się już zdobyć. Rywal cały czas naciskał, ale mądrze się broniliśmy. Mieliśmy dziś także nieco więcej piłkarskiego szczęścia i dlatego dowieźliśmy zwycięstwo do końca. Gdyby jednak padł remis, to też nie moglibyśmy narzekać.
Michał Sikorski - obrońca i kapitan MKS SCA Oława
- Gol dla Orła po moim pechowym zagraniu z początku meczu oraz stracona bramka tuż po rozpoczęciu drugiej połowy, praktycznie rozstrzygnęły o wyniku. Być może inaczej by się to potoczyło, gdyby w 12 minucie celniej strzelił Krzysiek Gancarczyk, lub zaraz po nim Paweł Łodyga. Potem także mieliśmy sporo okazji bramkowych, ale udało się wykorzystać tylko jedną, dlatego wracamy z Ząbkowic na tarczy. Już dawno nie zaznaliśmy “smaku” porażki w meczu o trzecioligowe punkty. Ta dobra passa musiała się jednak kiedyś skończyć. Żałuję, że stało się to właśnie dziś, bo z przebiegu gry na pewno na to nie zasłużyliśmy.
Orzeł Ząbkowice Śląskie - MKS SCA Oława 2:1
1:0 - Norbert Guła (w 5 min.)
2:0 - Bartłomiej Drozdowski (48)
2:1 - Piotr Adamczyk (62)
Ząbkowice Śląskie. 1 maja 2010. Stadion MOSiR. Widzów ok. 400.
Sędziowali: Kamil Muniak jako główny oraz Remigiusz Skowroński i Marcin Kocuła - asystenci liniowi (Jelenia Góra).
Żółte kartki: Waldemar Gancarczyk (w 41 min.), Adrian Szymczak (70), Norbert Guła (82) - za faule; Krzysztof Czachor (+90) - za niesportowe zachowanie.
Orzeł: Stachowicz - Szczepek, Szymczak, Gadziński, Madej - Świerzawski (75 Cebula), Czachor (+90 Konowalczyk), Drozdowski (69 Świder), Włodarczyk - Zieliński, Guła.
MKS SCA: Florczyk - Pożarycki, Kalinowski, Sikorski, Czajka (60 Adamczyk) - Skorupa (50 Telatyński), W.Gancarczyk, Kozioł, K.Gancarczyk - Ochmański (75 Wiraszka), Łodyga.
Tekst i fot.:
Krzysztof A. Trybulski
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze