Wywodzący się z podoławskiego Wierzbna sztangista przeszedł w ostatnim czasie pięć operacji, a po ostatniej miał usztywnioną nogę przez kilka tygodni. - Lekarze wkręcili mi cztery śruby do piszczeli oraz dwie do rzepki - mówi Szymon. - Są one spięte specjalnym usztywniaczem, zwanym „dystraktorem bocznym”.
Reklama
Być może nastąpi to za kilka tygodni. Po dwóch latach rehabilitacji Szymon Kołecki coraz mocniej wierzy, że powróci na ciężarowy podest
Od igrzysk w Pekinie Kołecki cały czas się leczy.
W stolicy Chin zdobył wicemistrzostwo olimpijskie, podobnie jak w Sydney, ale marzy o złocie na olimpiadzie w Londynie, która odbędzie się za dwa lata. - Jeśli tam pojadę, to moim celem będzie zwycięstwo - zapowiada pięciokrotny mistrz Europy.
Na razie nasz sztangista walczy o powrót do normalnej sprawności. Przed nim daleka i wyboista droga, ale swoją tytaniczną pracą nieraz udowodnił, że potrafi podnieść się jak feniks z popiołów. Optymistyczne prognozy zapowiadają, że może już w grudniu tego roku wróci do dźwigania…
Tekst i fot.:
Piotr Zalewski
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze