- Ostatnio na pana blogu można było przeczytać słowa o kamikadze, który poprowadzi MKS Oława. Ich autor, czyli pan, został wybrany na tego „samobójcę”. Jak do tego doszło?
Jest radnym w Oławie i członkiem kilku stowarzyszeń oraz prezesem Zarządu Miejskiego Ligi Obrony Kraju. Od 3 marca jest również prezesem Miejskiego Klubu Sportowego Oława. Z Witoldem Niemirowskim, nowym prezesem MKS SCA Oława, rozmawia Piotr Walęciak
- Pisząc to na swoim blogu, liczyłem, że ktoś zdobędzie się na odwagę i przejmie klub. Dwa dni po tym dyrektor Oławskiego Centrum Kultury Fizycznej poprosił mnie o rozmowę. Zapytał, czy nie zechciałbym podjąć się misji prowadzenia klubu w roli prezesa? Na początku odpowiedziałem, że nie interesuje mnie ta rola. Po nieprzespanej nocy stwierdziłem, że mimo wielu kłopotów, to ciekawe wyzwanie. Po długim namyśle i rozmowach z ludźmi ze środowiska piłkarskiego postanowiłem podjąć się tego zadania wraz z Tomaszem Frichmannem i Beatą Wodzicką.
- Nie obawiacie się, że ta wasza misja będzie dla was zabójcza?
- Obawiamy się oczywiście, ale uważamy, że już gorzej być nie może. Teraz powinno być tylko lepiej.
- Przed nowym zarządem wiele pracy, a liga już niedługo...
- Zdajemy sobie z tego sprawę. Nie będę się tu rozwodził na temat tego, co było, bo o tym pisano w “GP-WO”. Na dniach na pewno zlecimy niezależnej firmie audyt, który ma nam dać odpowiedź, na czym stoimy i co przejęliśmy. Słyszeliśmy na pierwszej i drugiej części walnego o zawartych umowach i istniejących zobowiązaniach. Wiele z tych spraw zawarto - jak to się mówi - “na gębę”. Takich na pewno nie będziemy respektować. To oczywiście przykre, ktoś może być rozczarowany, że nie dostanie pieniędzy, ale jeżeli nie będzie to prawomocna umowa pisemna, to takie uzgodnienia poprzedniego zarządu będziemy podważać. Jeśli chodzi o piłkarzy, nie chcemy mieć konfliktów, ale jeśli klub ma funkcjonować, to musimy wszyscy ponieść koszty. Już teraz po publikacjach prasowych widzimy dobrą wolę wielu ludzi, którzy chcą nam pomóc. Swoje poparcie zadeklarował burmistrz Franciszek Październik.
W najbliższym miesiącu chcemy zwołać kolejne walne zebranie i zmienić statut w kilku punktach. Nie będę na razie zdradzał szczegółów. Mogę powiedzieć, że chcemy powrócić do tego żeby klub był organizacją pożytku publicznego.
- A to w ogóle zostało zmienione?
- No właśnie, chyba nie, nawet wypełniając swoje rozliczenie podatkowe, oddałem 1 procent podatku na klub. Teraz zobaczę, gdzie te pieniądze trafią. Z tego, co się orientuję, mimo pewnych deklaracji poprzedniego zarządu, to nigdy nie zostało zmienione. Zachęcam wszystkich oławian do przekazania procenta swoich zobowiązań podatkowych na nasz klub. Kolejną rzeczą będzie zmiana ilości kont bankowych. Teraz są dwa, a szczerze mówiąc, nie wiem dlaczego tak było? W tej chwili zmieniliśmy pieczątki klubowe. W ciągu najbliższych dni zgłosimy do Krajowego Rejestru Sądowego zmianę składu zarządu. Będziemy też rozmawiać z władzami Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej o naszych zadłużeniach. Nie chcemy dopuścić do utraty licencji trzecioligowej. Chcemy nawiązać kontakt z firmą lub osobą, która zajmuje się public relations. Wszystko po to, żeby zmienić wizerunek klubu. Liczymy, że to zaprocentuje przy pozyskiwaniu sponsorów.
- Niektórzy mówią o nowym zarządzie w kontekście gry politycznej przed nadchodzącymi wyborami. Będziecie tutaj dłużej, czy tylko do głosowania na burmistrza i radnych?
- Nie zajmuję się czymś na krótko. Wszystkie moje plany są długofalowe. Podobnie jest z misją, dotyczącą oławskiego klubu. To, co chcemy zrobić, musi potrwać dłużej. Jesteśmy powołani na czteroletnią kadencję. Czas pokaże, czy wytrwamy. Na pewno nie będzie to tylko do wyborów. Internauci w naszym mieście zawsze są bardzo krytyczni do osób publicznych. Wszyscy węszą interes polityczny lub jakikolwiek inny. Nie będę przekonywał, że jest inaczej, bo i tak to nic nie da. Nie wiemy, na czym stoimy i nie możemy wykluczyć naszej porażki. Tego, że po prostu nam się nie uda. Jesteśmy jednak dobrej myśli i chcielibyśmy ten klub uratować. Chcemy, żeby to był klub miejski - wszystkich oławian. Naszym celem jest prowadzić tutaj normalne, jawnie funkcjonujące przedsiębiorstwo.
- Poprzedni zarząd nie otrzymał absolutorium, jak nowy zamierza to wykorzystać?
- W najbliższych dniach zwrócimy się do kancelarii prawnej, która reprezentuje byłego prezesa Jerzego Woźniaka, o przekazanie wszystkich dokumentów, dotyczących klubu. Po przeanalizowaniu tego materiału oraz po sprawdzeniu kontraktów czy umów z piłkarzami, jeśli takie posiadają, będziemy przy pomocy prawnika Michała Prusa decydować, co możemy odrzucić, a co będziemy musieli wypłacić. W tym miejscu chciałbym wyrazić wielkie podziękowania panu mecenasowi, który w tym początkowym okresie zobowiązał się pomagać nam społecznie. Jeśli będziemy musieli wypłacać cokolwiek, to chcemy zawierać długoterminowe ugody. Oczywiście, chcemy jak najszybciej spłacić udokumentowane zaległości.
-Więc nie zamierzacie poprzedniego zarządu do odpowiedzialności?
- Nie wykluczamy możliwości oddania sprawy do prokuratury, ale obecnie nie mamy żadnych dokumentów. Jeśli jednak pojawią się takie przesłanki, nie zawahamy się oddać sprawy w odpowiednie ręce.
- Nowy zarząd niewiele ma wspólnego z piłką nożną. Nie obawiacie się nowego, specyficznego i dość hermetycznego środowiska?
- Cały zarząd lubi oglądać mecze piłki nożnej. Nie jesteśmy fachowcami, ale właśnie dlatego zgodziliśmy się podjąć tę misję. Lubimy wyzwania, a zdobycie wiedzy na temat futbolu będzie dodatkową mobilizacją. Opieramy się na naszym doświadczeniu i chcemy prowadzić klub jak przedsiębiorstwo. Jeśli chodzi o aspekt sportowy, to chcę powołać grupę społecznych doradców, którzy działali lub działają w klubie. Myślę, że z ich pomocą uda się stworzyć coś ciekawego w Oławie. Mam nadzieję, że z czasem poznamy to środowisko i będziemy jego częścią.
- W Oławie jest ładny obiekt na dwa tysiące miejsc. W kilku ostatnich latach nie były
zapełniane, więc co zrobicie, żeby to zmienić?
- To naprawdę jest smutne. Nie załamujemy się tym, mamy wiele pomysłów, żeby to zmienić. Nie wszystkie będę zdradzał. W porozumieniu z firmą, o której już wspomniałem, będziemy starali się je realizować. Chcemy przekonać ludzi, że jest to przyjazny klub. Chcemy zmienić negatywne zdanie, na które zapracował pan Jerzy Woźniak. Chcemy pokazać, że się od niego różnimy. Chcemy współpracować z oławskimi mediami. Mamy pewne pomysły na promowanie klubu. Podstawą naszego działania będzie przejrzystość i jawność, wtedy sponsorzy będą na nas patrzeć inaczej. Chcemy mieć nowe logo klubowe, stronę internetową, wprowadzić bilety rodzinne i jeszcze wiele innych pomysłów, które pomogą przyciągnąć kibiców na trybuny. Od rundy jesiennej chcemy grać mecze w Oławie w niedzielne popołudnia.
- A co z nazwą klubu? Wielu kibiców domaga się zmiany na starą, czyli na Moto-Jelcz Oława…
- Chciałbym przy tej okazji przeprosić kibiców za to, że widząc ich na walnym zebraniu, nie powiedziałem kilku ciepłych słów w ich kierunku. Był to dla mnie ogromny stres. W najbliższym czasie chcę zorganizować spotkanie z nimi. Wtedy porozmawiamy o ich oczekiwaniach i naszych planach. Jeśli chodzi o nazwę, nie będziemy jej zmieniać. Utożsamiamy się z Moto-Jelczem, ale to ma być klub oławski, a w nazwie starego widniała nazwa innej miejscowości. My chcemy promować tylko Oławę.
- Jakie będzie motto - hasło nowego zarządu na nadchodzący czas?
- Chcielibyśmy zaapelować do kibiców, sympatyków, mieszkańców Oławy o to, żeby spojrzeli inaczej na MKS Oława. Zachęcamy wszystkich do składania deklaracji członkowskich. Będą one dostępne już niedługo. Każdy chętny otrzyma legitymację. Chcemy zmienić nasz wizerunek. Oławianie, popatrzcie na nas przychylnie!
- Życzę powodzenia w najbliższych tygodniach, a przede wszystkim udanego startu w III lidze.
- Dziękuję, mam nadzieję, że uda nam się to zrealizować...
Tekst i fot.:
Piotr Walęciak
Reklama
Reklama
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze