Nie ryzykuję, przekazuję dalej. I zastanawiam się, czy to chwyt reklamowy Franciszka Października. Generuje pozytywne przesłania kojarzące nazwę “Październik” (zauważcie, że pisany jest dużą literą) z kasą. Na dodatek sygnalizuje, że w tym roku (czytaj: wyborczym) “Październik” to coś wyjątkowo wyjątkowego. I jeszcze wszystko opatrzone tajemniczym feng shui, więc na wszelki wypadek lepiej nie prorokować złych sił. Wszak wiadomo, że jak w domu nie jest poukładane zgodnie z chińskimi regułami, to potem głowa boli, albo inne cieki nie dochodzą. Generalnie lepiej przekazać dalej i nie ryzykować.. Przy okazji widzę na liście mailowej, że list już przesłało dalej parę znaczących osób w mieście (dwie Grażyny N., Maciek W., Zbyszek B., Nina K. i parę innych). Czyli to naprawdę działa! Ludzie przesyłają. Niby dla zabawy, ale każdy czyta. Genialne! I jeśli nawet to wcale nie był zamierzony chwyt wyborczy Franciszka Października, to powinien nim być.
Kalendarzowe nazwisko obecnego burmistrza Oławy aż prosi się o wykorzystanie w kampanii także przez opozycję - wszak wybory w listopadzie, czyli zaraz po październiku. Wystarczyłoby, aby Pawłowicz, główny kontrkandydat Października, wykorzystał to w konstrukcji hasła. Na przykład wersja drapieżna: “I już listopad - czyli... po Październiku”. Może być także wersja łagodniejsza, bo przecież Pawłowicz nie jest drapieżny, a jeśli już, to taki bardziej misiowaty. Ot, choćby wyjątkowo przewrotny pomysł - specjalny oławski kalendarz na najbliższe cztery lata. A w nim - niespodzianka - wszystkie październiki zastąpione nazwiskiem Pawłowicza. Czytamy: ...lipiec, sierpień, wrzesień, Pawłowicz, listopad... itd. Delikatne, acz sugestywne. Kto zrozumie, to jego. Jak w znanym dowcipie o dwóch prostytutkach.
- Skąd wracasz?
- Jak to skąd, z roboty!
- I jak było?
- Stosunkowo nieźle.
*
Niestety, na razie kampania jest przewidywalna. Żadnych rewelacji.
Jerzy Kamiński
rys. G. Pepaś







Napisz komentarz
Komentarze