Miłośnicy czworonogów są w Oławie pod coraz mocniejszym ostrzałem. Szczególnie ci, którzy puszczają luzem swoje pieski i pozwalają im swobodnie hasać. One bardzo chętnie korzystają w wiadomym celu z piaskownic na przyblokowych podwórkach. W tym piaseczku bawią się dzieci. Rączki z zapaskudzonego piasku trafiają do buzi. To prosta droga do zakażeń i różnych chorób...
Wprawdzie obowiązuje trzymanie psa na smyczy, czasem pojawiają się informacje o ukaraniu niesfornego właściciela, ale praktycznie niemożliwe jest obstawienie policjantami i strażnikami wszystkich piaskownic oraz zielonych terenów.
To temat z długą brodą, pisaliśmy o tym tydzień temu. Jest propozycja zlikwidowania piaskownic. Takie wylanie dziecka z kąpielą byłoby ze szkodą dla najmłodszych. Przecież dla nich piasek to mały raj do zabawy. To jednak wcale nie zlikwidowałoby zagrożenia epidemiologicznego. Z braku piasku każdy zielony i inny teren jest dobry - dla psów i dla dzieci.
Wprawdzie z Jelcza-Laskowic raczej nie trafiały do nas zażalenia na paskudzące pieski czy kotki, ale tam też jest ten problem. Cóż więc z tym fantem zrobić? Światełkiem w tunelu może być przykład z jelczańskiego osiedla. Między dwoma nowymi blokami przy alei Wolności urządzono „ogródek jordanowski”. Dzieci mogą się bawić na trawie i w piaskownicy, korzystają z innych urządzeń. Nie brakuje ławeczek, mamusie przychodzą z niemowlakami. Tam nie wejdzie pies ani kot, bo teren najzwyczajniej ogrodzono siatką. Jedyny problem to furtka, którą zawsze należy przymknąć. Wtedy psom wstęp wzbroniony, a dzieci mają swój raj. Wilk syty i owca cała. Wprawdzie ogrodzenie kosztuje, ale w życiu nic nie ma za darmo, poza powietrzem, a to też nie wszędzie.
Pech chce, że właśnie aleja Wolności jest tematem skarg mieszkańców. Nie sama aleja, lecz to, co się dzieje po zmroku, nawet w godzinach ustawowej ciszy nocnej, a bywa i przed północą. Urządzają sobie tam rajdy szaleni motocykliści, dla których - oprócz jazdy na pełnym gazie - najważniejszy jest ryk motoru. Jeden „artysta” jeździ bez tłumika i jest najgłośniejszy. Wprawdzie wtedy nie ma dzieci w pobliskim przedszkolu, ale śpią w domach wzdłuż rajdowej trasy, gdzie również odpoczywają ich rodzice i dziadkowie.
Podobno nie skutkują prośby, kierowane w tej sprawie, czemu trudno się dziwić. Policja ma trochę daleko (może nie słychać?) i wiele innych spraw na głowie, a straży miejskiej jeszcze się w gminie Jelcz-Laskowice nie dorobili. Poprosili więc mieszkańcy, żeby napisać o tym w gazecie. Z podobnymi rajdami wokół ratusza chyba poradzili sobie oławscy policjanci, bo nie trafiają już do nas takie skargi. A może mieszkańcy po prostu przywykli?
Tak czy inaczej, są do rozwiązania oba problemy, które mają wspólny mianownik - jest nim ślepa miłość. Dla niektórych właścicieli psów i posiadaczy wspaniałych motocykli nie liczy się świat poza ich obiektem miłości. Podobnie jest z bezmyślnymi karmicielami dzikich kotów, stających się coraz większą plagą, szczególnie na ogródkach działkowych.
Same służby porządkowe i administracyjne nie poradzą sobie z tymi problemami, jeśli wszyscy będziemy przymykali oczy i tylko się skarżyli. Pomagajmy odważniej, życzliwie, ale stanowczo, żeby lekkomyślni i nawiedzeni obsesją chorej miłości wracali z obłoków na ziemię.
Wasz Kogut
czyli
Edward Bykowski
Fot.: Krzysztof Trybulski
Napisz komentarz
Komentarze