Kto go otworzył, nie wiadomo, ale już dwa dni przed publikacją wpadła do urzędu bohaterka pisma Renata Godlewska i - używając słów powszechnie uważanych - biegała po pałacowych komnatach niczym biała dama, co to zapomniała utlenić włosy.
- Gdzież jesteś, mój Tomaszu, ach gdzież?!
- wołała od progu do progu, przypominając bohaterkę „Nocy i Dni”. - Tomaszek! Tomaszek!
Nic to jednak, bo Tomasz skrył się w swojej świątyni dumania, by w spokoju rozkoszować się słowami listu otwartego. Nie widzieć czemu, zatrzymał się zwłaszcza na zdaniu: „Należy podziękować za zdynamizowanie gminnych procesów inwestycyjnych oraz stworzenie i realizowanie programu rozwoju sołectw”. Pokiwał chwilę głową, przeczytał raz jeszcze, spróbował zrozumieć i wymruczał delikatnie: - Mądrzy ci nasi sołtysi, naprawdę mądrzy! Gdy już otarł łzy wzruszenia i wyjął kolejną paczkę chusteczek, przez chwilę rozkoszował się następnym sformułowaniem: „Wobec dotychczasowych inwestycyjnych i prorozwojowych dokonań władz samorządowych, trudno zrozumieć nienawistne stanowisko radnej Renaty Godlewskiej...”. Przerwał czytanie, gdy na pałacowym korytarzu usłyszał jej pospieszne kroki i gromkie wołania: - Tomaszek! Tomaszek!
Na wszelki wypadek nie wychylił nosa. Wtedy właśnie dopadła go dziwna myśl, że jednak kiedyś będzie musiał to zrobić.
*
Tylko w Domaniowie normalnie, czyli za oknem sypie śnieg i mróz, a u nich odwilż. Bo u nich już 8 marca - Dzień Kobiet, który w tym roku tradycyjnie - według domaniowskiego kalendarza - zorganizowano w połowie lutego, jeszcze przed walentynkami. Cóż, w pozostałej części świata święto pań przypada w poście. Dla mieszkańców Domaniowa to nie do przejścia.
Jerzy Kamiński







Napisz komentarz
Komentarze