Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 13 grudnia 2025 17:56
Reklama

Robię wszystko, by nikt nie zabił w nich poczucia piękna

Z Małgorzatą Wolską, polonistką w Liceum Ogólnokształcącym im. Jana III Sobieskiego w Oławie, rozmawia Jerzy Kamiński
Podziel się
Oceń

- Ty jesteś taka trochę wariatka. Wiesz o tym?

- No tak, w którymś momencie usłyszałam, że tak się nie zachowuje najstarszy pedagog w szkole. Podczas premiery spektaklu do wierszy Jonasza Kofty nawet potańczyłam trochę na finałowej piosence, za co dostałam... burzę oklasków.

- Podobno krzyczysz na uczniów podczas prób, machasz rękoma?

- Zdarza się, że mówię im czasem: „Bo jak cię palnę, to zobaczysz”, ale tylko wtedy, gdy kolejny raz nie nauczą się tekstu. Jakoś trzeba ich motywować.

- Ale masz poczucie tego swojego szaleństwa?

- Tak, mam takie poczucie. Nałogowo potrzebuję szkoły, potrzebuję uczniów, pracy z nimi. Mogłabym już być na emeryturze, ale nie jestem.

- A nie boisz się, że krzywdzisz te dzieci, ucząc je liryki, wzruszeń, delikatności, szacunku do słowa. To nie są najcenniejsze wartości w świecie, gdzie liczy się szukanie swojego targetu, wartość ma ilość znajomych na Naszej-Klasie, a wszystko kończy się na szybkiej konsumpcji.

- Od jakiegoś czasu zauważam, że oni sami tego potrzebują. Gdy po paru latach spotykamy się w gronie tych, z którymi robiłam coś poza zajęciami dydaktycznymi, mamy o czym rozmawiać. Wspominają i chyba uczciwie dziękują, że dowiedzieli się więcej, że dotknęli czegoś więcej niż tylko samą naukę. Są nawet tacy, którzy mówią, żebym jeszcze popracowała, by uczyć także ich dzieci. Z tego, co wiem, większość kontynuuje to, co tutaj zaczęli. W klubach, teatrach. Są wypełnieni robieniem czegoś jeszcze, czegoś więcej. Chyba nie mogę zrobić im krzywdy tym, że przez moment poczują się aktorami, kimś więcej niż tylko uczniami. To przekonanie, że mogą więcej, jest im potrzebne. Dwie dziewczyny - Marysia Worek i Ewelina Bator - już teraz, w szkole, jeżdżą na warsztaty teatralne. Nasi absolwenci podobnie. Piotrek Zubowski zagrał w Antygonie przygotowanej przez Roberta Gonerę, a Rafał Zdrenka - w „Pływaniu synchronicznym” u Tadeusza Szymkowa.

- „Skaziłaś” ich poczuciem piękna, dotknęli sacrum sceny, a potem muszą jakoś z tym żyć. I nic w ich życiu nie będzie już takie jak wcześniej.

- Robię wszystko, by nikt nie zabił w nich tego poczucia piękna. Dzięki temu może kiedyś będą dinozaurami poezji i kupią ostatnie książki Kofty czy Osieckiej, bo z czymś dobrym będą im się kojarzyły. Daję im szansę poznania, czym jest poezja. Traktuję współczesne wiersze nie jako dodatek do literatury staropolskiej, do tego, co obowiązkowe, lecz jako wyraz epoki, w której żyją. Przy tym nie robię nic, by negowali wszystko inne, co ich otacza, w tym także głupawe seriale czy prymitywną muzykę. Niech znają wszystko i wybierają. Wcześniej, gdy pracowałam w Gimnazjum nr 2, takie teatralne rzeczy nie przechodziły, nie było zainteresowania...

- Robisz to wszystko za te same małe pieniądze, która dostają inni nauczyciele i narzekają, że nie mają czasu, bo muszą dorabiać...

- Robiąc przedstawienia, realizuję się. Wiem, to brzmi banalnie. Zawsze chciałam być polonistką, nie myślałam o aktorstwie. Być może jednak w moim młodym wieku ktoś zaszczepił mi potrzebę obcowania z teatrem, z mówieniem, z aktorstwem. To mogła być Janina Kordys, która prowadziła zajęcia teatralne w oławskim Powiatowym Domu Kultury. To były czasy głębokiej komuny, robiliśmy montaże poetycko-muzyczne na potrzeby różnych świąt. Były jednak światła, była scena, była kurtyna. Właśnie wtedy zrozumiałam, że Broniewski to nie jakiś komunistyczny rewolucyjny poeta, tylko raczej tragiczny. Odegrałam wtedy do tekstu Broniewskiego taką scenkę na ławeczce, z Mietkiem Niestrzębą. Ach, jak ta Janina Kordys nas ćwiczyła! Ale było warto. Pierwszy raz zetknęłam się z mikrofonem, raz w tygodniu przyjeżdżał do nas „prawdziwy aktor” z Teatru Polskiego we Wrocławiu.

- A dziś sama przygotowujesz castingi na szkolne spektakle...

- Zwykle mam wielu chętnych, młodzi ludzie chcą pracować. Od 3-4 lat jest bardzo duże zainteresowanie szkolnym teatrem, szkolnym spektaklem. Faktycznie czasem trzeba robić coś w rodzaju castingów, ale zwykle mało kto odpada. Staram się „zagospodarować” wszystkich.

- Czego szukają?

- A gdzie oni mają się pokazać? Może nie wszyscy są wybitni w swojej dziedzinie, np. w grze na instrumencie, ale w skali naszego liceum osiągnęli jakiś poziom, wybijają się, coś potrafią. Zresztą nie tylko oni do mnie przychodzą. Sama też wyłapuję zdolnych. Ostatnio w telewizyjnej relacji spod Pomnika Losów Ojczyzny zobaczyłam naszą uczennicę, jak pięknie grała na flecie. Wyłuskaliśmy ją i już na drugi dzień wystąpiła w naszym spektaklu.

- Znamy się od lat. Ty jesteś cały czas w akcji, wciąż nie zwalniasz rytmu, często w nerwach.

- Widocznie na starość ADHD mi się pogłębia. Po prostu staram się coś robić, dać coś z siebie... Nie potrafię usiedzieć spokojnie.

- Kobieto! Ale ty od dwóch lat powinnaś być na emeryturze!

- Nie powinnam, tylko mogłabym być na emeryturze. Jednak nie jestem, na szczęście.

- Ile dajesz sobie życia, gdy zabraknie ci szkoły?

- Mój syn, który oczywiście ogląda wszystkie spektakle - choć tylko na CD, bo mieszka we Wrocławiu - mówi, że ja mam w szkole dożywocie.

- Potrafiłabyś żyć bez młodzieży?

- Nie. Staram się być ciągle przydatna, choć wiem, że kiedyś taki moment przyjdzie i będę musiała odejść ze szkoły.

- Sama?

- Jestem z tym pogodzona, mam świadomość, że mogę uczyć do końca... do kiedy się „nadam”, a dyrekcja i rodzice nie powiedzą: Pani już dziękujemy. Po prostu jest jak jest i na razie tematu mojego odejścia w ogóle nie ma. Nie kalkuluję, że jeszcze rok, dwa i odejdę. Dopóki widzę na lekcjach otwarte buzie uczniów, dopóki słyszę brawa po spektaklu, dopóki mam zdrowie i siły, chcę to robić.

- A potem uniwersytet trzeciego wieku? Tam nadal będziesz mogła poszaleć.

- Niewykluczone, że właśnie tam się odnajdę. Na pewno nie będę siedziała bez ruchu. Żadne robótki ręczne, czy schabowe, bo to są ostatnie rzeczy, o jakich marzę.

- Ale zdajesz sobie sprawę, że bywasz wkurzająca dla innych nauczycieli, bo pokazujesz, że nawet za te małe pieniądze można? Nawet w niedoinwestowanej szkole...

- To nie jest jakaś chęć pokazywania innym, że można. Po prostu chcę obcować z młodymi ludźmi. Jeśli innym brak takiej potrzeby, to ich problem.

- Ponoć usłyszałaś kiedyś za plecami: „Ciekawe, kiedy ona uczy?”. No właśnie, kiedy?

- Na lekcjach, normalnie. Oczywiście bywa, że tuż przed premierą trzeba uczniów zwolnić z tego czy owego, co zwykle spotyka się ze zrozumieniem, ale generalnie staram się, by wszystkie próby odbywały się poza lekcjami. Nie mam poczucia, że krzywdzę uczniów. Mam nadzieję, że oni też nie mają takiego poczucia. Jeszcze nikt nie oblał pisemnej matury z języka polskiego.

- Teraz był Kofta, wcześniej Osiecka. Co dalej?

- Nie wiem. Kofta, Osiecka... Człowiek się starzeje, wracam do swojej młodości. Gdy robiłam spektakl z tekstami Osieckiej, byłam potwornie zmęczona. Powiedziałam nawet, że to już koniec, że już niczego nie ruszę. Po premierze jednak, gdy wychodziliśmy z auli, usłyszałem od Piotra Wróbla, że teraz pewnie wezmę się za Koftę. I jakoś tak wyszło, że wzięłam się.

- No i osiągnęłaś sukces. Po premierze wszyscy chłopcy wyli w toalecie „Pamiętajcie o ogrodach...”.

- Staram się. A reakcja uczniów cieszy. I jak ja mam się z tej szkoły wynieść?

- Ktoś cię wyniesie?

- Owszem. Są tacy, którzy klepną po plecach i w razie czego powiedzą: „Gocha, już dość”. I uważam ich za prawdziwych przyjaciół.


Napisz komentarz

Komentarze

Z 02.04.2024 13:57
Tak, pamiętam lekcje z Panią Wolską. Efekty jej nauczania zostały ze mną na lata - lęki, obniżone poczucie własnej wartości. Pracując z terapeutą dopiero (po 10 latach!) zdałam sobie sprawę gdzie było źródło mojego problemu. Pani Wolska miała w zwyczaju wybierać sobie w każdej klasie jednego kozła ofiarnego :) Nie wiem jak można o takiej osobie pisać artykuł. Dla mnie ta Pani nigdy nie powinna pracować w szkole z uczniami.

ZASTRZEŻENIE PODMIOTU UPRAWNIONEGO DOTYCZĄCE EKSPLORACJI TEKSTU I DANYCH

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji ze strony internetowej tuolawa.pl i publikacji przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody wydawcy - RYZA Sp. z o.o. jest niedozwolone. 

Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są TUTAJ

KOMENTARZE
Autor komentarza: jarek.wTreść komentarza: sytuacjatakabedziewurzedzie,dotad,dopukiradni/wwiekszosci/bedakundelkamistajszczyka.jedyniewmiareodwaznymjestpanRygielskizkolegami.taktrzymac.Apan,panieBabskijestjuzchybatadzialalnosciazmeczonyData dodania komentarza: 13.12.2025, 16:45Źródło komentarza: Przemysław Olechowski odwołany z funkcji prezesa CSiR. Jest tymczasowy następcaAutor komentarza: lechiznajomiTreść komentarza: panieburmistrz,toilejeszczeosobzotoczeniaGrzedowczekanaintratnestanowiskaodpana?/Bez/Radnizacowybierzeciepieniadze,prawdajest,zejestescieleniamiidarmozjadami.trzebazastanawiacsiejuz,niestetynadreferendumData dodania komentarza: 13.12.2025, 16:19Źródło komentarza: Przemysław Olechowski odwołany z funkcji prezesa CSiR. Jest tymczasowy następcaAutor komentarza: :)Treść komentarza: Wyleciał człowiek niezależny... pod byle pretekstem. Pan Olechowski robił dobrą robotę. Teraz wsadzą kolejną miejscową miernotę i będzie git. Ważne, żeby kasa z miasta szła tam gdzie ma iść. Układ jelczański działa dalej.Data dodania komentarza: 13.12.2025, 14:02Źródło komentarza: Przemysław Olechowski odwołany z funkcji prezesa CSiR. Jest tymczasowy następcaAutor komentarza: GosiaTreść komentarza: Krzysiu Ty tam nie pasujesz, wracaj na Orlenik tam bardziej się przydasz😅Data dodania komentarza: 13.12.2025, 13:05Źródło komentarza: Oddali hołd wszystkim, którzy nie wyrzekli się wartości, jakie tworzą fundament wolnego społeczeństwaAutor komentarza: RedaktorTreść komentarza: Dziękuję za korektę - czyli ktoś te komentarze jednak czyta.. :-)Data dodania komentarza: 13.12.2025, 12:50Źródło komentarza: Najpierw zwolnienia, teraz sprzedają zakład za niemal 27 mln zł!Autor komentarza: RedaktorTreść komentarza: Przykra informacja. Trudny czas dla pracowników. Trudno się uśmiechać w takiej Polsce... Do tego artykuł z błędami: "pojawiła się oferta kupna terenu po zakładzie.." - jeśli już to oferta sprzedaży terenu.. itd.Data dodania komentarza: 13.12.2025, 10:59Źródło komentarza: Najpierw zwolnienia, teraz sprzedają zakład za niemal 27 mln zł!
Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama
Reklama
Reklama