Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 12:41
Reklama

Wielkolud z Bystrzycy

Grób na bystrzyckim cmentarzu ma zwykły, dwumetrowy, a on miał przecież 228 cm! Gdyby żył, nadal byłby najwyższym Polakiem
Podziel się
Oceń

Wszystko do przeróbki
 

Z jednej strony wzrost to była wizytówka Gienia - każdy rozpoznawał, zagadywał, fotkę chciał sobie z nim zrobić. Z drugiej - rozmiar XXXXL to przekleństwo - bo jak tu usiąść na zwykłym krześle? Jak ubrać marynarkę, która rękawy ma po łokcie? Jak jechać na rowerze, gdy kolanami się trze po ziemi?
- Pamiętam, pewnie, że pamiętam - mówi 90-letni bystrzycki szewc, Władysław Kondiuch. - Raz w życiu robi się tak wielkie buty. On sam przychodził do mnie, ale jak musiał się schylać w drzwiach! Jaki numer? 54-56. No, but długi prawie na 40 cm. Ja przerabiał wszytko do wymiaru. On miał takie buty, że jeszcze jedną nogę można było włożyć.
Stolarz zrobił mu wielki fotel, w którym mógł się poczuć komfortowo. Podobnie było z odpowiednio długim łóżkiem. Miał też powiększony rower. - Kierownica była od wyścigówki, tylko odwrócona - mówi Zbigniew Kudlak. - A siodełko z motoroweru simson.
W jelczańskich zakładach przerobili mu trzykołowy wózek inwalidzki z silnikiem, żeby mógł się w nim zmieścić. Z koszulami też był problem. Kupował największe, a i tak wyglądał, jakby się z nich wylewał. Zawsze przykuse były, więc zwykle podwijał rękawy, żeby aż tak nie rzucało się w oczy. Na zdjęciach widać, że za to garnitur miał porządny, szyty na miarę. Prawdopodobnie w oławskiej Spółdzielni Inwalidów.
Bratowa napisała kiedyś list z prośbą do "Wólczanki", to mu zrobili dwie pary podkoszulek, tyle samo kalesonów, a na dokładkę rękawiczki. Dziś nie ma po nich śladu. Ostatnią parę wielkich butów ktoś z rodziny zabrał do zakładu poza Bystrzycą, aby wisiały na ścianie jako ciekawostka. Gdzie są teraz, nikt nie wie.
 

Do sportu, do cyrku, do ślubu

- On nie bardzo chciał grać - mówi Waldemar Dawidowicz. - Ale jak on stał przy płocie, my rzucali do niego piłką, a on jak machnął, to leciała przez całe boisko. Lubiliśmy go, a on lubił dzieci. Lataliśmy za nim.
Czasem Gieniu grywał w siatkówkę na bystrzyckim boisku. Niewiele się ruszał, raczej ślamazarnie, ale świetnie uderzał podawane mu piłki. Zainteresowała się nim Gwardia Wrocław, wówczas czołowa polska drużyna.
Gdy specjaliści zabrali go do Warszawy, by sprawdzić, czy może zostać koszykarzem Centralnego Wojskowego Klubu Sportowego (potem Legia Warszawa), bo przecież ma niesamowity atut w postaci wzrostu, okazało się, że ma też guza przysadki mózgowej. To dlatego - mimo trzydziestki na karku - nadal rósł. Lekarze z kliniki na Wołoskiej naświetlali go lampami. Wyłysiał. Włosy odrosły od razu siwe. Ze sportu nic nie wyszło.
- Wtedy każda fabryka robiła coś dla wojska, w Jelczu też - wspomina Herba. - Mieliśmy więc wojskowych, którzy zabrali Gienia do Warszawy, żeby zrobić z niego koszykarza w wojskowym klubie, a właściwie to miał tylko stać pod koszem i wrzucać piłki. Bo biegać to nie bardzo, on taki trochę niedołężny był, ślamazarny.
Wtedy w Warszawie ponoć działacze próbowali go poznać z jakąś Węgierką o podobnych gabarytach. Miała ponoć tylko 2 cm mniej. Proponowali, aby się z nią ożenił i mieli dzieci, ale się nie skusił.
- Czy się z nią spotkał? Nie wiem - mówi Herba. - Ale zwierzył mi się, że wtedy naukowcy dawali rodzinie 150 tys. ówczesnych złotych, żeby tylko po śmierci wyrzekła się jego zwłok. Chcieli je badać. Nie zgodził się i z Warszawy wrócił już na własną rękę.
- Podobno chcieli go też do cyrku - wspomina Maria Wierzyk. - Ale oburzał się na takie propozycje.
Dopóki żyła mama, miał się dobrze. Gdy zmarła, poczuł się bardzo samotny. - Raczej się nie skarżył, pogodzony był z tym, że będzie sam - mówi bratowa. - Jednak jak mama zmarła, coś w nim pękło. Kiedyś się przyznał, że przyszła do niego we śnie i powiedziała, że przecież ma tu dobrze, jak nigdy w życiu nie miał. Dopiero wtedy się uspokoił. Od tej pory to ja byłam mu mamą, ja się nim opiekowałam.
Władysław Herba potwierdza, że Józefa Taracińska bardzo dbała o szwagra: - Źle mu nie było.
Bratowa miewała jednak z nim problemy, bo bywał nerwowy, potrafił czymś rzucić w nerwach. Czasem skarżył się na nią ludziom, a potem tego żałował. Dziś pani Józefa nie chce jednak o tym mówić. Przyznaje, że wcale nie było tak lekko, ale woli wspominać to, co było dobre.
Rentę miał malutką, a potrzeby wielkie, jak on sam. Czasem pomagała gmina. Kiedyś, żeby wystarać się o tzw. rentę wyjątkową, bratowa nawet do Cyrankiewicza napisała, "bo to trzeba do kogoś wysoko postawionego". I Geniu dostał taką rentę. Za wzrost.




Napisz komentarz

Komentarze

Ninek 07.01.2021 22:03
2 metry zbuja centymetr chu..moru

Andrzej Oryński 28.12.2020 17:18
Pana Eugeniusza poznałem na Balu Wysokich. Mając 198 cm wzrostu znalazłem się w drugiej dziesiątce najwyższych mężczyznt. Takim samym wzrostem legimtymowała się najwyższa na balu pani Folta. Humor mi się poprawił gdy okazał się, że znany aktor Marek Perepeczko ma 192 cm

Piotr 25.12.2020 23:05
Witam w okolicy grodkowa był facet o imieniu Wolf był budowlańcem rusztowania mu do 3 metrów nie było potrzeba opowieść dziadka miał też w okolicach 230 kiedyś to nie było tak nagłaśniane jak teraz napewno na skali Polski było kilku wielkoludów

007 25.12.2020 14:50
Tez posiadam zdjecie , ktorego tu niema

. 31.01.2020 09:26
Moj dziadek znal go dobrze . Pracowal z nim w Jelczu

Tylko współczuć 31.01.2020 05:23
Jednak się kilka zdjęć zachowało. Faktycznie, bardzo wysoki. Ale jest łudząco podobny do tego żyjącego obecnie chyba Mongoła, który ma chyba 2,56metra. Teraz już wiadomo że to fiksacja genetyczna, a kiedyś myśleli że wielkolud. A to nieszczęście - taki wzrost, nawet 50 tki nie dożył. No i pewnie żył samotnie, bo raz że wielki a i za piękny to nie był. Trochę jak "buźka" ze starych czesci 007.

ZASTRZEŻENIE PODMIOTU UPRAWNIONEGO DOTYCZĄCE EKSPLORACJI TEKSTU I DANYCH

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji ze strony internetowej tuolawa.pl i publikacji przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody wydawcy - RYZA Sp. z o.o. jest niedozwolone. 

Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są TUTAJ

KOMENTARZE
Autor komentarza: talentTreść komentarza: Byłem i niczego przydatnego się nie dowiedziałem . Wszystko a nawet więcej informacji wygooglujecie sami.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 12:23Źródło komentarza: Dolnośląscy Liderzy Biznesu spotkali sie w OławieAutor komentarza: xDDTreść komentarza: Widać, że elegancko mają dopasowane spodnie.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 12:15Źródło komentarza: Nowe osoby w szeregach oławskiej PolicjiAutor komentarza: StefanTreść komentarza: A o tej jego słynnej ławeczce to już w radio wrocław piszą , śmiech na całą polskę się robiData dodania komentarza: 5.12.2025, 11:27Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: *Treść komentarza: Bo w Sobieskim oprócz tego, że nauczają, to jeszcze uczą empatii i działalności społecznej, a nie tylko patrzenia na koniec "własnego nosa" i samolubstwa.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 10:53Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: RodzicTreść komentarza: Bo oni chodzą do szkoły , żeby się uczyć a w Sobieskim ciągle trwają zabawy . Zgodnie z powiedzeniem " nie matura a chęć szczera zrobią z ciebie oficera " .Data dodania komentarza: 5.12.2025, 09:29Źródło komentarza: Sobieski dla naszych bezdomniakówAutor komentarza: RedaktorTreść komentarza: "Rzeczą, która budzi zastrzeżenia (...) jest forma nagłośnienia (...). (...) było niezbędne minimum w postaci wzmianki w BIP, stronie internetowej (...), a nawet w gazecie - ale wydaj mi się, że (...) powinno to być znacznie bardziej nagłośnione. Tymczasem zrobiono (...), niezbędne minimum." Dawno już nikt nie wskazał tak dobitnie na nikłą rolę gazety w podawaniu informacji, jej zasięgu i oddziaływania, jak zrobił to "lokalny działacz społeczny, ekolog dla którego bardzo istotna jest ochrona środowiska naturalnego". Pierwszy tego imienia... (a zbieżność danych oraz podobieństwo osoby na zdjęciu z czynnym politykiem KO może być jedynie "przypadkowa..."). Dlaczego inni lokalni politycy (zajmujący się hobbistycznie ekologią), nie dostąpili zaszczytu skomentowania - nie wiadomo. Kabaret w czystej postaci.Data dodania komentarza: 5.12.2025, 09:28Źródło komentarza: Jak zmienił się klimat w Oławie i co nas czeka
Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama
Reklama
Reklama