Przed sądem 5 maja stanął Edmund B., który słyszał, jak 1 stycznia w nocy Ireneusz M. mówił do żony, aby spaliła jego brudne spodnie.
- Ja byłem wtedy w kuchni, więc tylko słyszałem, nie widziałem tych spodni - mówił Edmund B..
Obrońca Ireneusza M. dopytywał, dlaczego wcześniej, choćby w1997 roku, nie wspomniał nikomu o tych spodniach, tylko dopiero długo potem, w 2017.
- Wtedy mówiłam tak jak było - odparł świadek. - Ale to było tak pobieżnie wypytywane. Nawet nie wiem, czy był spisywany protokół.
Ireneusz M. złożył oświadczenie, że to, co mówi Edmund B. jest wielkim kłamstwem, a on sam jest niewiarygodny, bo był wielokrotnie skazywany, m.in. za niepłacenie alimentów, za kradzież, za jazdę rowerem pod wpływem alkoholu.
- Wszystko mu się plącze - mówił oskarżony. - Jest duże prawdopodobieństwo, że świadek jest teraz pod wpływem alkoholu, wnoszę o przebadanie go alkomatem.
Edmund B. zaprzeczył, aby był pod wpływem alkoholu. Zeznał, że nie pije od ubiegłego roku.
*
Co mówił Edmund B. w 2017 roku?
- Namawiał mnie, żebym poszedł z nim na tę dyskotekę do Miłoszyc, ale nie chciałem z nim iść, bo wiedziałem, że jak się napije, to staje się głupi - zeznawał wtedy.
Z tamtej nocy sylwestrowej, już po dyskotece, zapamiętał, że gdy Irek wrócił do domu, powiedział do żony, aby spaliła jego spodnie w piecu. - Spal te spodnie, wyraźnie słyszałem - mówił. Usłyszał też, że wrzuca je do pieca, ale tego nie widział.
Gdy potem przeczytał w "Powiatowej" o tym, co wydarzyło się w Miłoszycach, że był tam jakiś Irek, od razu pomyślał, że to M. Skojarzył go, bo wiedział, że Ireneusz M. zawsze nosił przy sobie wodę utlenioną, aby dolewać kobietom do alkoholu, a potem je wykorzystywać.
- Wszyscy to wiedzieli - zeznawał. - A niby po co innego miałby to robić? Po jednym takim gwałcie pewna kobieta do dziś bierze psychotropy. Kiedyś, jak byliśmy na piwie we Wrocławiu, to ja wróciłem, a on został i mówił, że zostaje na podryw. To jest głupek albo debil, zwłaszcza po alkoholu. On był do tego zdolny. Na dodatek to straszny kłamca, na sto słów, jakie od niego słyszałem, może jedno to była prawda.
5 maja Edmund B. podtrzymał przed sądem te zeznania. Nie miał nic do dodania.
Wcześniej, podczas konfrontacji, do jakiej doszło między nim a byłą żoną Ireneusza M., świadek jednak przyznał, że tak do końca to nie wie, do kogo Irek powiedział o tym spaleniu spodni. - Może powiedział to do swojej babci, ale na pewno kazał je spalić - mówił. - Weź, spal te spodnie, to słyszałem, tego jestem pewny.
Napisz komentarz
Komentarze