Szukają naiwnych. Wybierają emerytów i dzwonią z zastrzeżonych numerów na telefony stacjonarne. Mówią, że rozpracowują grupę przestępczą, dlatego musisz współpracować, aby ochronić swój majątek. Kilkanaście osób rozmawiało w ubiegłym miesiącu z oszustami. Zgłosili to prawdziwej policji, niestety w ostatnich dniach znów dzwonią do starszych mieszkańców powiatu!
Za wszelką cenę chcieli okraść kogoś z naszego terenu. Wykonali przynajmniej 15 telefonów. Szczęśliwie nie trafili na nikogo, kto uwierzyłby w ich gierki. - Prewencja działa - mówi podinsp. Alicja Jędo z KPP w Oławie. - Od kilku lat dużo i przy każdej okazji mówimy osobom starszym o działaniach na wnuczka, siostrzeńca i na to już praktycznie nikt się nie daję oszukać. Sporo takich informacji trafia też do mediów. Od jakiegoś czasu jednak przestępcy zmienili metodę i udają funkcjonariuszy policji.
Sprawcy uaktywnili się na naszym terenie 12 i 13 grudnia. Wtedy na policję zgłosiło się 12 osób, które mówiły o podejrzanych telefonach, szajka nie dawała za wygraną i próbowali też 14 grudnia, wtedy na policję przyszły jeszcze 3 osoby.
Zbigniew Fałek z Oławy również odebrał podejrzany telefon. Zgłosił to policji, ale później skontaktował się z naszą redakcją, aby ostrzec jak najwięcej mieszkańców, szczególnie tych starszych!
- Zakładają, że jak ja już jestem wiekowy człowiek, to mój mózg zaczyna się lasować, ale ja cały czas działam, pracuję i pomimo emerytury te szare komórki na jakimś poziomie funkcjonują i potrafię filtrować, co jest prawdą, a co nie - mówi. - Coś robiłem przy komputerze i nagle "odezwał się" telefon. Zobaczyłem, że numer zastrzeżony...
Pan Zbigniew podkreśla, że nigdy nie rozmawia z dzwoniącymi z numerów zastrzeżonych. Odbiera tylko po to, aby o tym poinformować i się rozłączyć. Dlaczego tym razem złamał swoją zasadę?
- Tutaj facet mnie uprzedził, powiedział: "dzień dobry, komenda policji w Oławie". Momentalnie na słowo policja nastąpiło uśpienie mojej czujności - mówi. - Mam w domu legalnie broń i policja czasem kontaktuje się ze mną i przychodzi sprawdzać, jak ją przechowuję itp. Po prostu jestem pod kontrolą. Ten człowiek się przedstawił, powiedział, że nazywa się Patryk Kozłowski, podał numer legitymacji policyjnej, a ja wszystko notowałem.
Fałszywy policjant opowiadał, że na rynku działa grupa przestępcza, która jest w kontakcie z bankami i w ten sposób wypływają informację o posiadaczach kont. Mówił też, że oszuści mieli podrobiony dowód pana Zbyszka i mogli już podjąć kredyty, ale policja to zablokowała i kilka osób z tej grupy przestępczej wpadło, ale... jeszcze kilka jest na wolności i istnieje duże prawdopodobieństwo, że będzie próba włamania na konto.
- Powiedział, że wie, jak tego uniknąć - dodaje Zbigniew. - Mówił: "ja powiem krok po kroku, co zrobić, żeby to konto zabezpieczyć. Ale żeby był pan pewien, że rozmawia pan z funkcjonariuszem policji, to rozłączymy się i pan się połączy z policją".
Zbigniew już wtedy zorientował się, że coś jest nie tak. Oszust tak naprawdę nie przerwał połączenia, kazał wybrać numer 997, ale dalej był na linii i to on przełączył Zbigniewa do swojego wspólnika, a nie na policję. Tu odebrał człowiek, który powiedział, że jest pracownikiem komendy w... Warszawie. - Od razu zapytałem, gdzie się dodzwoniłem. Widać było, że ten człowiek nie wiedział, z mieszkańcem jakiego miasta rozmawiał jego kolega, dlatego po chwili powiedział, że to komenda w Warszawie, a przecież ja miałem się połączyć z Oławą, więc już się spalił, i już wiedziałem, z kim gadam. Chciałem rozmawiać ze starszym sierżantem Kozłowskim i powiedziałem, że ma mnie połączyć. Dopytywał po co, ale ja powiedziałem, że nie mogę ujawniać szczegółów. Ucichł, czekałem na linii, ale była cisza, więc się rozłączyłem. Jestem impulsywny, nie lubię za długo czekać, dla mnie wszystko dzieje się za wolno.
Zbigniew szybko się ubrał i poszedł na policję, w tym czasie oszuści dzwonili jeszcze do jego domu, ale żona nie udzieliła im żadnych istotnych informacji. - Fakt, że nie doprowadziłem tej akcji do końca, bo mogłem policji przynieść ten numer konta, na które pewnie kazaliby zrobić przelew moich oszczędności, ale z drugiej strony sam policjant powiedział, że to prawdopodobnie niewiele by pomogło, bo te pieniądze z jednego konta są automatycznie kierowane na kolejne, pewnie zagraniczne. To nie byłby konkretny trop, wiem, że często też złodzieje zakładają konta na tzw. "słupa", nawet na bezdomnego, który za sto złotych się zgodzi, aby otworzyć rachunek bankowy i dać im dostęp.
Zbigniew podkreśla, że najlepszą radą na uniknięcie nerwów jest po prostu niepodnoszenie słuchawki, kiedy widzimy, że wyświetla się numer zastrzeżony. - Zastanawia mnie tylko jedno, skąd ten człowiek wiedział, ile mniej więcej mam pieniędzy na koncie... - dodaje. - Nie wiem, może coś gdzieś komuś chlapnąłem w luźnej rozmowie albo oszuści mają znajomych w bankach.
Policjanci operacyjni z Oławy pracują nad tym, aby ustalić i namierzyć podejrzanych. Proszą o kontakt osoby, do których w ostatnim czasie dzwonił fałszywy policjant.
- Im więcej takich zgłoszeń, tym lepiej - dodaje podinsp. Alicja Jędo i przypomina żelazną zasadę. - Policjant telefonicznie nigdy nie będzie żądać od nas pieniędzy, numeru konta, wykonania przelewu, czy innych danych takich jak numer dowodu osobistego! Prawdziwi funkcjonariusze nigdy nie wymagają takich rzeczy przy prowadzeniu akcji policyjnych! Nie odbierajmy na poważnie takich telefonów! W rzeczywistości osoby te są przestępcami, nie mają nic wspólnego z policją. Jedynym ich celem jest wzbogacenie się kosztem ludzkiej krzywdy. Nie reagujmy też pochopnie na hasło: syn, wnuczek, siostrzenica potrzebują pomocy... Upewnijmy się, czy faktycznie nasz krewny potrzebuje pomocy i zadzwońmy do niego lub do kogoś z rodziny!
21 stycznia fałszywi policjanci dzwonili do 65-latka z Oławy, który również nie dał się nabrać. Mężczyzna zadziałał błyskawicznie i od razu zadzwonił na policję i do banku.
- Ojciec powiedział oszustowi, że policja nigdy nie załatwia takich spraw przez telefon i nigdy przy prowadzeniu akcji nie prosi o dane do prywatnych kont - mówi Grzegorz. - Wtedy oszust się oburzył i stanowczo powiedział do ojca, żeby go nie pouczał, bo on jest policjantem i doskonale wie, co ma robić. Na tym się rozmowa zakończyła, mój ojciec się rozłączył i powiadomił prawdziwą policję.
24 stycznia do redakcji napisała Anna. Poinformowała, że oszuści znów próbują okraść mieszkańców naszego powiatu. Taki telefon odebrała jej mama. Kobieta mieszka w Oławie, ma 50 lat.
- Dziś miała moja mama miała być ofiarą takiego przestępstwa. Na szczęście jej "rześki" umysł i czujność zbiły z tropu oszusta, który dzwoniąc na telefon stacjonarny przedstawił się jako starszy sierżant Artur Toczek z Oławskiej Komendy i próbował uzyskać informacje o jej koncie bankowym. Pan ostrzegał, że jej konto bankowe może zostać zaatakowane przez hakerów. Dalsza rozmowa została przerwana poproszeniem o ponowne podanie nazwiska oraz numeru legitymacji policyjnej. Oszust wyczuwając niepowodzenie powtórzył fałszywe dane i poprosił mamę o skontaktowanie się z oławskim posterunkiem policji lub numerem 997 w celu potwierdzenia jego danych. Wtedy miało nastąpić przekierowanie połączenia bezpośrednio do niego. Oczywiście na posterunku policji nie potwierdzili jego danych, była to próba oszustwa. Zgłoszenie próby oszustwa zostało już przyjęte przez prawdziwych policjantów. Mam nadzieję, że nasza informacja zostanie udostępniona, aby ostrzec jak najwięcej osób, zwłaszcza osoby starsze które są najbardziej podatne na tego typu oszustwa.
Tekst i fot.: Agnieszka Herba
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze