Przypomnijmy, że pani Aleksandra z Oławy, mama dziewczynki, miała głównie dwie pretensje do organizatora półkolonii, czyli do miasta.
Po pierwsze - skoro doszło do zdarzenia, to widocznie dziewczynka nie była pod właściwą opieką, zwłaszcza na zewnętrznej siłowni... dla dorosłych.
Po drugie - przez cztery godziny ani mamy, ani babci nie poinformowano o zajściu.
Mama postanowiła opisać sytuację w gazecie ku przestrodze innym, aby więcej nie dochodziło do takich sytuacji. Złożyła też oficjalną skargę na ręce wiceburmistrz Małgorzaty Pasierbowicz, która odpisała jej, że "niezwłocznie zostaną podjęte działania mające na celu wyjaśnienie zdarzenia".
Organizator półkolonii ani jej kierowniczka nie chciały rozmawiać z gazetą do czasu pełnego wyjaśnienia całej sytuacji. Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, ponieważ miasto otrzymało oficjalną skargę od mamy Leny, odpowiedź będzie, ale dopiero po sprawdzenie wszystkiego. W urzędzie mówią, że to jest "słowo przeciwko słowu". Na razie mamie Leny zwrócono pieniądze za niewykorzystane dni drugiego turnusu półkolonii.
Chwilę po rozmowie z gazetą kierowniczka półkolonii zadzwoniła do pani Aleksandry, przepraszała za zajście, powiedziała, że współczuje i tłumaczyła, że postarają się zapobiec takim sytuacjom w przyszłości. - To była próba załagodzenia sytuacji - ocenia babcia Leny. Z jej relacji wynika, że mama dziewczynki z kierowniczką półkolonii ustaliły, że Lena skorzysta z trzeciego turnusu półkolonii w SP 2 i będzie miała prawo wyboru grupy, żeby mogła być ze swoimi koleżankami.
Dziś już wiemy, że Lena jednak nie jest na półkoloniach. Co się stało?
- Był telefon z urzędu i propozycja, abym się spotkała z panią wiceburmistrz, w piątek lub sobotę - relacjonuje pani Aleksandra. - Ostatecznie do tego nie doszło, za to otrzymałam pismo, że aby córka mogła skorzystać z trzeciego turnusu, mam... dostarczyć odpowiednie zaświadczenie od lekarza, że Lenka może uczestniczyć w zajęciach. Niby jak miałam takie zaświadczenie zdobyć w jeden dzień, skoro najbliższy termin wizyty u lekarza miałam dopiero na środę? Ale Lenka i tak źle się czuła, więc i tak by nie poszła na ten trzeci turnus. Ostatecznie więc zrezygnowałyśmy. Najlepsze, że oni nawet nie przekazali tej informacji paniom opiekunkom z półkolonii i już w poniedziałek miałam telefony, gdzie jest Lena, bo jest wpisana na listę. Taki przepływ informacji u nich jest genialny...







Napisz komentarz
Komentarze