- Prywatnie jako Bogdan Szczęśniak powiem o kilku rzeczach z mojego życia. Ten rok jest dla mnie bardzo trudny. Przed Wielkanocą odeszła moja kochana żona Elżbieta. Była osobą empatyczną, ciepłą, wszyscy ją za to kochali. Ze strony państwa radnych tej i poprzednich kadencji, ze strony znajomych i przyjaciół otrzymałem wiele słów wsparcia i kondolencji. Dziękuję państwu za liczne uczestnictwo w ceremonii pogrzebowej. Druga tragedia zdarzyła się kilka dni później, gdy przestałem normalnie funkcjonować. Doznałem porażenia czterokończynowego, byłem praktycznie rośliną. Ciało nie słuchało mózgu. Operacje, rehabilitacje, praca z fizjoterapeutami w różnych placówkach. W pierwszej fazie nie mogłem się nawet komunikować telefonicznie. Potem, gdy to się zmieniło, otrzymałem dziesiątki albo setki telefonów, wizyt nie tylko służbowych ale też prywatnych. Nie spodziewałem się, że tak wiele osób odezwie się do mnie czy odwiedzi mnie w takim momencie - to bardzo mnie budowało. Do rehabilitacji potrzeba nie tylko ciała, ale też siły ducha i psychiki. Państwo radni, znajomi, przyjaciele, koledzy... Każdy telefon i każde spotkanie to była cegła, która zbudowała mur do walki z przezwyciężeniem słabości. Nie tylko słowa, ale spotkania czy deklaracje modlitw za moje zdrowie. Po raz pierwszy na forum publicznym chcę podziękować wszystkim. Wsparła mnie rzesza ludzi - dzięki temu jestem tu z państwem, mogłem wrócić do pracy, która też jest formą rehabilitacji. Praca bardzo wzmacnia, jest mi potrzebny wysiłek nie tylko fizyczny, ale też intelektualny. Ciało to drugi element, pierwszym jest głowa i mózg. Serdecznie dziękuję za wsparcie, za ciepłe słowa i pomoc. Wielu z Was mówiło: "Bogdan walcz, bo inaczej przegrasz. Jak będziesz walczył to wygrasz". Państwo mnie do tego namawiali, a przyznaję, że miałem różne zawahania i przemyślenia o tym, co dalej. Serdecznie państwu dziękuję i kłaniam się nisko.
Napisz komentarz
Komentarze