Jego historia zaczyna się od szokujących dla rodziców wydarzeń z 14 kwietnia 2024 roku. Ich synka bolał brzuch, a oczy nabrały niepokojącej żółtej barwy. Pojawiła się także wysoka gorączka.
Po podaniu antybiotyku wyniki pogorszyły się. Całe ciałko Mariuszka zrobiło się żółte i konieczny był wyjazd na SOR. Ze szpitala w Brzegu, gdzie trwał remont oddziału, nasz Wojownik udał się wraz z rodzicami do Opola. Podczas 3-dniowego pobytu lekarze wyczerpali wszystkie możliwości pomocy. Kontaktowali się z wieloma klinikami w Polsce, aby zasięgnąć porady. W końcu podjęto decyzję, aby wystawić skierowanie do „Przylądka Nadziei” we Wrocławiu.
Jego choroba jest wynikiem mononukleozy, występuje u jednego dziecka na milion.
Lekarz prowadzący rozpoczął leczenie sterydami. Uszkodzona wątroba Mariusza także wymaga oddzielnego leczenia. Naszego Wojownika i jego rodziców czeka długi pobyt w „Przylądku Nadziei”. Teraz trzeba dodatkowo rozpuścić skrzep w nóżce, który pojawił się niespodziewanie.
Po zakończeniu czynności na oddziale wzmożonego nadzoru, chłopiec został przeniesiony na oddział hematologii. Codzienność w szpitalu jest trudna do zniesienia dla małego pacjenta, który nawet nie skończył jeszcze pięciu lat. Jego Mama musiała się także przestawić na tryb zadaniowy, który nie pozwala jej spokojnie zasnąć.
Pomóżmy Mariuszkowi i jego rodzicom przetrwać ten trudny czas i poradzić sobie z wydatkami, których łączny koszt jest póki co wyjątkowo trudny do oszacowania. Leczenie Mariusza ma trwać co najmniej 40 tygodni, ale tak naprawdę nikt nie jest w stanie dokładnie tego określić.
TU możesz pomóc:
Napisz komentarz
Komentarze