Strach - to było jej pierwsze uczucie, gdy woda podeszła tak blisko. Potem przyszedł żal, że tyle pracy i środków włożyli w remont domu...
Popłakała się.
- No bo to jednak prawdziwy dramat. Nawet tu jeszcze nie zamieszkaliśmy - mówi pani Kasia z Oławy, która z mężem kupiła w Starym Górniku dom, który kończyli remontować, gdy przyszła wielka woda i budynek z jednej strony jest w wodzie. Przyjechali tylko po to, aby wykonać kolejne prace remontowe. I zostali, bo już nie da się ze Starego Górnika wyjechać.
- Mieliśmy tu zamieszkać w grudniu, no i... przyszła woda. Trochę wiedzieliśmy, jakie to miejsce, że to teren zalewowy, ale nie wiedzieliśmy, że na taką skalę. Teraz już wiemy... - mówi pani Kasia, ale nie żałuje kupna domu, bo bez względu na wszystko uznaje to miejsce za piękne.
- Taki jego urok - mówi.
Pani Kasia pochodzi z Oławy, mąż też. To ich pierwsza powódź w tym miejscu. Przyznaje, że teraz na pewno będzie się trochę więcej bała wody, ale ma nadzieję, że ta powódź daje jej wiedzę na temat tego, jak się zabezpieczyć przez wodą. Już wiedzą, że trzeba będzie solidnie zamurować okna w piwnicy, bo tędy woda wlała się do środka.
Na drzewie zawiązali sznurek, który pokazywał najwyższy stan wody i co chwilę sprawdzają. Teraz wyraźnie widać, że woda opadła kilkanaście centymetrów. To jednak nie jest powodów do spokoju.
- W nocy nie śpimy normalnie - mówi kobieta. - Ktoś musi czuwać, więc śpimy z mężem na zmianę.
Nie mieszkali tu na stałe, a tylko przeprowadzali remont, więc żadnych zapasów na miejscu nie mieli. Ani pełnej lodówki, ani wody, ani ubrań. Ludzie im na szczęście pomagają. Muszą jakoś ten trudny czas przetrwać.
Napisz komentarz
Komentarze