I chociaż polowa kuchnia działa dopiero kilka dni, chętnych zarówno na grochówkę jak i bigos nie brakuje. Co więcej, wszyscy, a zwłaszcza mężczyźni, chwalą obie potrawy. Nie z sentymentu do wojska - jak powiedział nam jeden z klientów - tylko dlatego, że naprawdę dobrze smakuje i można się najeść.
Skąd taki pomysł?
- Na co dzień nigdzie tego nie ma, a zawsze gdy się pojawia, to cieszy dużym zainteresowaniem, więc uznałem, że nie ma powodu czekać na okazje - mówi z uśmiechem Gracjan Lewandowski z Chwalibożyc, autor tego nietypowego przydrożnego biznesu i serwowanych dań.
Dodaje, że w jego przypadku wojskowa kuchnia to po części wynik niespełnionego marzenia. Zawsze chciał zasilić wojskowe szeregi, ale ze względów zdrowotnych było to możliwe, więc w ten sposób połączył marzenia ze sposobem na zarabianie. Gotować nauczyła go mama, ale recepta na grochówkę to przepis służb mundurowych.
Wbrew pozorom pomysł na ten nietypowy biznes nie powstał z dnia na dzień. Przeciwnie. Gracjan dobrze się do niego przygotował. Najpierw kupił wojskową kuchnię polową, a później kolejne sprzęty, by klienci nie tylko poczuli wojskowe smaki, ale też klimat wojskowej kuchni polowej.
Czy mu się udało? Najlepiej sprawdzić osobiście od poniedziałku do piątku w godz. 11.00 - 19.00.





















Napisz komentarz
Komentarze